Notkę na okładce "Nawrotów nocy"
lepiej pominąć, ponieważ wydawca jak na tacy podaje to, co Modiano z
rozmysłem kamufluje i pozostawia nienazwanym. Czytelnik zostaje
wepchnięty w środek głośnego przyjęcia, przysłuchuje się strzępom rozmów
podejrzanego towarzystwa i po krótkim czasie orientuje się, że autor
wodzi go za nos. Długo nie będzie wiadomo, jaką rolę odgrywają
poszczególne osoby dramatu i czy narrator rzeczywiście jest taką
miernotą, za jaką się uważa. Samodzielne torowanie sobie drogi w tym
gąszczu niewiadomych wymaga cierpliwości, ale też daje dużo satysfakcji.
W
„Nawrotach nocy” Modiano co prawda powtarza chwyty obecne w innych
utworach, jednak tym razem po mistrzowsku zagęszcza akcję. Czytelnik
jest skołowany i nie dziwne, bo narracja powieści oparta jest na kole;).
Pewne wydarzenia będą wracać, za każdym razem w innej konfiguracji, w
coraz większym pędzie. Nie bez powodu w jednej ze scen (genialnej moim
zdaniem) narrator ma złudzenie szalonej jazdy na karuzeli – podobne
wrażenie można odnieść podczas lektury. Zabieg celowy, spełnia co
najmniej dwie funkcje: stanowi oś fabuły i pozwala wczuć się w sytuację
głównego bohatera.
Ciąg dalszy TU.
***
Patrick Modiano "Nawroty nocy"
przeł. Ewa Bekier, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1983