31.10.2010

"Lituma w Andach" Mario Vargas Llosa


O Litumie w Andach mówi się, że to najbardziej peruwiańska ze wszystkich powieści pisarza. I rzeczywiście, choć pokrewną tematykę mogliśmy już odnaleźć choćby w Pantaleonie i wizytantkach z 1973 roku, to dopiero w tej książce Llosa czyni swoimi bohaterami historię i kulturę Peru. Opowiada więc o duchach gór, czyli apus, o huaycos i pishtacos, o czarownicach, chiromancji i wróżeniu z liści koki. Mówi o Huankach, Chankach i Inkach oraz o współczesnych Andyjczykach – ich potomkach. O keczua, zabobonach i dawnych wierzeniach...

Całość recenzji na Dzienniku Literackim.

"Kto zabił Palomina Molero?" Mario Vargas Llosa


Kiedy z nieba leje się żar, a w powietrzu unosi się kurz, ostatnią rzeczą, jakiej potrzeba, jest morderstwo. Zwłaszcza, kiedy jest się policjantem, który wcale nie chce być gliną. Brzmi jak początek jednej z powieści Leonarda Padury? Nic bardziej mylnego. To Mario Vargas Llosa i jego Kto zabił Palomina Molero?.

Ciąg dalszy recenzji na Dzienniku Literackim.

28.10.2010

poopowiadam Wam z Marquezem

Od opowiadań wszystko się zaczęło! Przynajmniej tak możemy dowiedzieć się z biogramu Marqueza - najpierw szkolne gazetki, później czasopismo Literatura, a później pamiętny El Espectador i Trzecia bieda czyli pierwsze opowiadanie autora. Widać ten gatunek literacki noblista (1982 rok) upodobał sobie od najmłodszych lat. W jego dorobku później często będą pojawiać się książki, które są zbiorami opowiadań czy felietonów - Bardzo stary pan z olbrzymimi skrzydłami, Morze utraconych opowiadań, Dwanaście opowiadań tułaczych, czy Opowiadania - to tylko część z nich.
Można powiedzieć, że Marquez do mistrzostwa opanował ten gatunek i można się też o tym przekonać sięgając po choćby jedną pozycję z tego dużego zbioru.
Opowiadania, które składają się z trzech tomów: Dialog lustra, W tym mieście nie ma złodziei oraz Niewiarygodna i smutna historia niewinnej Erendiry i jej niegodziwej babki uznawane są za najpełniejszy zbiór opowiadań w dorobku pisarza. To lektura niesamowita – jej oniryczność sprawia, że czytając czujemy się jak na latającym dywanie, unoszącym się nad baśniową krainą. Krainą, która jednak nie zawsze jest jasna i kolorowa. Kto czytał choćby jedną powieść Marqueza i polubił jego styl bezboleśnie wniknie w karty opowiadań, nie zwracając uwagi miękko przejdzie z jednej historii w drugą. Ten, kto czytał więcej niż jedną powieść autora znajdzie zapewne w niejednym opowiadaniu zarys bohaterów, o których czytał już kiedyś w którejś z powieści. Ja pokusiłam się nawet o zapoznanie się, choćby pobieżnie (przesiadując w bibliotece) z tymi, których jeszcze nie czytałam, aby przekonać się ile postaci odgadnę ile zaczątków przyszłych powieści odnajdę. Opowiadania są jak swojego rodzaju układanka, literackie puzzle, które układają się w jedną całość, choćbyśmy nie znali całej twórczości pisarza. I tak opowiadanie Ewa w środku kota mi przywodzi na myśl powieść O miłości i innych demonach – gdzie uwięziona Sierva może kojarzyć się z Ewą uwięzioną we własnej duszy, a Śmierć wierniejsza niż miłość już samym tytułem skojarzy się zapewne miłośnikom Miłości w czasach zarazy z tą właśnie powieścią, Trzecia rezygnacja natomiast może przywodzić na myśl Szarańczę, a Bardzo stary pan z olbrzymimi skrzydlami nawiązuje do – również – zbioru opowiadań o tym samym tytule. Skojarzeń jest więcej i być może mogą się one różnić między czytającymi, ale zawsze Opowiadania będę lekturą ciekawą przez to, że dają tak wiele wrażeń, czy też za to, że odbiór każdego z nich może tak bardzo się różnić. Ja opowiadania jako zbiory wszelkiego rodzaju lubię za to, że mogę długo rozpamiętywać każde z nich, kontemplować je i doszukiwać się ich znaczeń, które niejednokrotnie zmieniają się w miarę upływu czasu. Podobnie było w przypadku Opowiadań Marqueza i mam nadzieję, że tak samo pozytywne wrażenia odniosę przy lekturze kolejnych zbiorów opowiadań tego autora, i co przyjemniejsze, im więcej poznam dzieł pisarza tym ciekawiej będzie mi się czytało te zbiory i odkrywało ich pierwotne, być może znaczenie.
Moje wydanie Opowiadań Marqueza, wydanie z nowej wersji Muzy jest kolorowe nie tylko na okładce, ale też mieni się różnymi kolorami znaczników samoprzylepnych i moimi własnymi skojarzeniami, które mam nadzieję, będą się zmieniać, potwierdzać i zwiększać w miarę poznawania twórczości noblisty.

27.10.2010

"Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza" Björnstjerne Björnson



Niewielka książeczka zawiera dwa opowiadania noblisty z 1903 roku. Akcja obu toczy się na norweskiej wsi. Björnson opisuje dwie historie miłosne. Tytułowe dziewczę to spokojna, pobożna, piękna dziewczyna, w której zakochuje się porywczy i przystojny młodzieniec z niedalekiego gospodarstwa. Autor opisuje perypetie zakochanej pary, ich nieśmiale zaloty, pośrednictwo siostry, wszystko to okraszając malowniczymi opisami przyrody.

W drugim opowiadaniu zatytułowanym "Marsz weselny" sytuacja jest podobna: cicha, niezwykle pobożna, oddana rodzicom dziewczyna, przypadkiem poznaje młodego mężczyznę. Należy on do tego gałęzi rodu, z którą jej rodzice nie utrzymywali kontaktów ze względu na niewyjaśnione niesnaski. Ponownie liczne opisy wiejskiego życia i norweskiej natury ubarwiają prostą fabułę.

Opowiadania czyta się lekko i szybko, trudno się jednak wyzbyć odczucia, że nie przstają do współczesnych czasów. Zwyczaje, zachowanie, sposób życia przedstawione przez autora trącą myszką. Przyznać trzebba jednak, że wydają się być w swojej wypowiedzi uniwersalne. Norwegia wprawdzie jest tłem wydarzeń, ale opisywane sytuacje mogłyby wydarzyć się pewnie i w innym kraju.

Trudno mi na podstawie tych dwóch opowiadań doszukać się wartości, kwalifikujących Björnsona do otrzymania Nobla, nie czuję się jednak zachęcona do sięgnięcia po inne jego utwory.


Björnstjerne Björnson, Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza, tł. Franciszek Mirandola, 164 str., Wydawnictwo Poznańskie

"Pochwała macochy" Mario Vargas Llosa


Podobno wybór tegorocznego Noblisty był czystą formalnością. Podobno akademicy, jeszcze przed głosowaniem zgodzili się co do tego, kto w tym roku zostanie nagrodą uhonorowany. Podobno takie rewelacje sprzedał prasie Horace Engdahl, sekretarz literackiej Nagrody Nobla. Ten sam pan, który zaledwie przed paroma laty dowodził wyższości europejskich prozaików nad ich amerykańskimi pobratymcami. Tymczasem Herta Müller mogłaby mu co najwyżej czyścić buty, a Elfriede Jelinek podawać herbatę. Mario Vargas Llosa jest bowiem właśnie tym, który na Nobla najbardziej zasłużył.

Ciąg dalszy recenzji na Dzienniku Literackim.

"Hamida z zaułka Midakk" Nadżib Mahfuz

Chicago Ala al-Aswaniego było szalenie intrygujące. Ziemia kłamstw Anne B. Ragde – przewrotna i niesamowita. Lecz choć obie powieści były doskonałe, jest jedna, która bije je na głowę. Najlepsza z serii Kontynenty. Hamida z zaułka Midakk.

Ciąg dalszy recenzji na Dzienniku Literackim.

"Cevdet Bej i synowie" Orhan Pamuk

Cevdet Bej i synowie to debiut literacki Orhana Pamuka z 1982 roku. Turecki noblista napisał tę monumentalną powieść w wieku zaledwie dwudziestu sześciu lat. Krytycy okrzyknęli ją mianem „tureckich Buddenbrooków”. W 1983 roku uhonorowali prozaika prestiżową nagrodą imienia Orhana Kemala. Dziś jej wartość jest jeszcze większa. To dlatego, że ta książka to doskonała prolegomena do późniejszej twórczości tureckiego powieściopisarza.

Ciąg dalszy recenzji na Dzienniku Literackim.

25.10.2010

Igraszki z przeznaczeniem

Stojąca, już od dawna, na półce mej biblioteczki książka zawierała trafną przepowiednię dotyczącą przyszłości. Na twardej, kolorowej i przykuwającej wzrok okładce widniały takiego oto charakteryzujące autora powieści, słowa: "Jest laureatem wielu prestiżowych nagród literackich i jednym z poważniejszych kandydatów do Nagrody Nobla".
Otóż, Mario Vargas Llosa już nie jest "kandydatem" a "laureatem" Nagrody Nobla, więc spostrzeżenie to stało się dla mnie swoistym znakiem.

I gdy prawie dwa tygodnie temu oczekiwałam na werdykt Szwedzkiej Akademii, mocno zaciskając kciuki by wygrał Murakami, usłyszawszy komunikat ochłonęłam i podbiegłam do komputera - dopisać Vargasa Llosę na mą listę Noblistów "do przeczytania" w ramach niezwykłego, nieograniczonego czasem wyzwania, do którego przystąpiłam jakiś czas temu.

A lista ma na początku drogi wyzwaniowej kształtuje się następująco:

Nobliści, z którymi miałam już okazję się zaznajomić:

1905 r. - Henryk Sienkiewicz, Polska ("Krzyżacy", "Latarnik", "Janko Muzykant", "Sachem", "W pustyni i w puszczy", "Quo vadis", "Ogniem i mieczem")
1907 r. - Rudyard Kipling, Wlk. Brytania ("Księga dżungli")
1924 r. - Władysław Reymont, Polska ("Chłopi")
1948 r. - Thomas Stearns Eliot, Wlk. Brytania ("Wiersze wybrane")
1957 r. -
Albert Camus, Francja ("Dżuma")

1980 r.
- Czesław Miłosz, Polska ("Piesek przydrożny", "Abecadło Miłosza", "Orfeusz i Eurydyka", wybór wierszy)
1982 r. - Gabriel Garcá Márquez, Kolumbia ("Sto lat samotności", "Miłość w czasach zarazy", "Kronika zapowiedzianej śmierci", "Rzecz o mych smutnych dziwkach")
1993 r. - Toni Morrison, USA ("Umiłowana")
1996 r. - Wisława Szymborska, Polska (wybór wierszy)

Plany czytelnicze:

1929 r. - Thomas Mann, Niemcy ("Czarodziejska góra", "Buddenbrookowie")
1946 r. - Hermann Hesse, Szwajcaria ("Wilk stepowy")
1958 r. - Boris Pasternak, Rosja ("Doktor Żywago")
1965 r. - Michaił Szołochow, ZSRR ("Los człowieka")
1970 r.
- Aleksander Sołżenicyn, ZSRR ("Oddział chorych na raka", "Jeden dzień Iwana Denisowicza")
1980 r. - Czesław Miłosz, Polska ("Hymn o perle", "Gucio zaczarowany")
1988 r. - Nagib Mahfuz, Egipt ("Opowieści Starego Kairu")
1998 r.
- José Saramago, Portugalia (cokolwiek)

2002 r. - Imre Kertész, Węgry ("Los utracony")
2003 r. - J.M. Coetzee, RPA ("Hańba")
2004 r. - Elfriede Jelinek, Austria (cokolwiek)
2006 r. - Orhan Pamuk, Turcja ("Muzeum niewinności")
2007 r. - Doris Lessing, Wlk. Brytania (cokolwiek)
2008 r. - Jean-Marie G. le Clézio, Francja (cokolwiek)
2009 r. - Herta Müller, Niemcy (cokolwiek)
2010 r. - Mario Vargas Llosa ("Ciotka Julia i skryba", "Pantaleon i wizytantki")

Oczywiście, jak to zwykle w wyzwaniach bywa będę opierała się częściowo tylko na zgromadzonych przeze mnie zbiorach (na liście planów, książki zaznaczone kursywą są tymi które posiadam), a główny ciężar spocznie na bibliotece. Na szczęście wyzwanie nie jest ograniczone czasowo, zatem życzę wszystkim uczestnikom (w tym sobie) szczęścia i wytrwałości.

20.10.2010

Zagłoba Swatem - Henryk Sienkiewicz

Za każdym razem, kiedy poszukuję czegoś w domowej biblioteczce, zwłaszcza czegoś z zakresu lektur szkolnych trafiam na mało znany moim zdaniem, utwór Sienkiewicza. Zawsze mnie ten utwór intrygował, szczególnie, kiedy byłam już po lekturze Pana Wołodyjowskiego i wiedziałam co to za tytułowy Zagłoba.
Książeczka objętościowo niewielka zawiera komedię w kilkunastu scenach dotyczącą miłości Zosi i Zaremby, a ojciec Zosi żywiąc z przeszłości uraz do rodu Zarembów, nie zezwala na ślub. Zaremba jednak wpada na kapitalny pomysł sprowadzenia szanowanego pana Zagłobę, o którym dzieli się z Cyprianem. W wyniku realizacji jego pomysłu Zosia jest zdezorientowana, a stare panny Marcjanna i Weronika są pełne nadziei na szczęśliwe zamążpójście. Ostatecznie cała sytuacji prowadzi do weselnego zakończenia i wypicia toastu na cześć Zosi i Zaremby.
Powiem szczerze, nie pojęłam komizmu tego utworu. Ideę pomysłu Zaremby zrozumiałam, ale jak dokładnie miało do tego dojść to już nie bardzo. Często musiałam wracać, by bardziej zrozumieć rozwój sytuacji, ale Sienkiewicz to Sienkiewicz, nie jest łatwy w odbiorze, nawet przy takiej wydawałoby się banalnej komedii.
Ocena 3,5/6

17.10.2010

"Pochwała macochy" Vargas Llosa Mario


wydawnictwo: Znak
język oryginału: hiszpański
stron: 128
ocena ogólna: 4/6
ocena wciągnięcia: 3,5/6

Gdyby ta powieść nie była tak skandaliczna, jak jest, nie zostałaby zauważona.

Zapewne wydawcy umieszczając umyślnie, na tyle okładki, "Nie czytaj jej" wiedzieli, że to czytelnika zainteresuję podwójnie. "Nie czytajcie jej" ma dwa podłoża: jedno jako ostrzeżenie, przed tym co się tu kryję, a drugie by zwabić czytelnika. Przecież nie wydaliby czegoś, co sami nie chcieliby przeczytać, prawda?

Okładka jest wyuzdana i perwersyjna, już wtedy powinno się zdecydować, czy chcę się po tę książkę sięgnąć. Nie tylko okładka ma takie znaczenie, ale również treść. Treść, która jest amoralna i może wywoływać mdłości, jednak sprawia to tylko fakt, że jest taka realistyczna i nie owija w bawełnę. Pełne opisy codziennej higieny czy toalety, ablucje wieczorne czy kontakt fizyczny tytułowej macochy z pasierbem. Nie można o tym nie wspomnieć, bo na to składa się książka. Na opisy wzbudzające niekiedy wstręt, jednakże prawdziwe i realistyczne sytuacje nie powinny nas tak obrzydzać, prawda? To tylko dowodzi temu, jak małe mamy granice i jak niektóre tematy stają się tabu.

Urok tej powieści jest taki, że w tak małej treści autor tak mocno nas wzburza czy porusza. Niecodzienna, nietypowa, pruderyjna i grzeszna. Taka jest "Pochwała macochy", która ani mnie zachwyciła, ani wzburzyła. Od taka powiastka, na jeden wieczór. Nie zachwyciła mnie, gdyż po takiej antyreklamie i przy takim oburzeniu, jakie wywołuję spodziewałam się czegoś więcej. Owszem, autor ma lekki i ciekawy styl pisania, ale (chociaż nie znam innych powieści) uważam, że to nie będzie jego najlepsza książka. Nasze spotkanie na tym się nie skończy, gdyż zamierzam sięgnąć po inne powieści i mam nadzieję, nie rozczarować się zbyt mocno. Na pewno "Pochwała macochy" nie jest dla ponuraków i konserwatystów. Z czysto-logicznej przyczyny: nie książka dla tych, którzy nie potrafiliby odnaleźć sensu w tej rubasznej historii. Historia mająca na celu nas zainteresować, ukrócić nasze tabu, trochę wzburzyć, a przede wszystkim zainteresować nie jest zdecydowanie dla konserwatystów.

16.10.2010

Gawędziarz, Mario Vargas Llosa


"Gawędziarz" to bajeczna powieść. Jest zupełnie odmienna od tych książek, do których przyzwyczaił mnie Llosa do tej pory. Dotychczas sięgałam po książki, w których główne zainteresowania Llosy koncentrowały się na badaniu istoty stosunków damsko-męskich. Tym razem autor skupia się na odkrywaniu więzi pomiędzy człowiekiem a naturą.

Punktem wyjścia dla swoich rozważań autor czyni osobę Saula Zuratasa, swojego przyjaciela z czasów studenckich. Saul to Peruwiańczyk, wyjątkowy już od pierwszego spojrzenia. Saul od urodzenia ma na twarzy ogromne znamię czyniące go pośmiewiskiem wśród jednych i potworem wśród innych. Ułomność ta nie przeszkadza mu w zdobywaniu sukcesów naukowych, aczkolwiek ma wpływ na jego życie uczuciowe.

Saul zwany Maskamiki pasjonuje się kulturą plemion zamieszkujących amazońskie dżungle. Najbliższa mu grupa to wędrujące i rozproszone plemię Macziguengów. Narrator podejmuje próbę rekonstrukcji losów Maskamikiego od chwili gdy ich drogi rozeszły się. Z biegiem czasu nabiera przekonania, że Saul porzucił nowoczesność na rzecz plemiennego życia wśród Macziguengów.

Historia opowiedziana jest w sposób malowniczy, przeplatana legendami, wierzeniami i historiami przekazywanymi przez Gawędziarza. Gawędziarz, który wędruje pomiędzy osadami pełni ważną rolę w rozproszonym w różnych zakątkach amazońskiej dżungli plemieniu. Jest to rola scalająca, pozwalająca zachować poszczególnym rodzinom jedność plemienną.

Książka to nie tylko zapis losów Saula Zuratasa i plemienia Macziguengów. Autor stawia pytania dotyczące wpływu współczesnej kultury na plemiona żyjące w oderwaniu od postępu i nowoczesności. Na ile i czy w ogóle ludzie powinni ingerować w obyczaje, język i kulturę plemienną? Czy nie lepiej uszanować tych ludzi żyjących od wieków w harmonii z naturą i nie narzucać im odmiennych interpretacji świata? Ile dobra, a ile zła wyrządzają odwiedzający te odległe plemiona lingwiści i misjonarze? Te pytania pojawiają się w "Gawędziarzu", pojawiają się także odpowiedzi na nie.

Ja ze swojej strony polecam lekturę tej książki.

Moja ocena: 5/6

Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki, Mario Vargas Llosa


Pozornie lekka książka o relacjach męsko-damskich okazała się dla mnie dość ciężkostrawna. Trawiłam ją pracowicie w głowie, nosiłam czytaną historię w pamięci i analizowałam przeczytane fragmenty. Nie umiem obojętnie czytać dobrych książek.

Llosa snuje historię wzajemnych relacji między Ricardo - grzecznym chłopczykiem i niegrzeczną dziewczynką - przyjmującą rozmaite imiona w trakcie rozwoju fabuły. Ich wspólna historia zaczyna się we wczesnej młodości, kiedy to spotykają się w Peru i stanowią parę zauroczonych sobą nastolatków. Następnie ich losy spatają się w różnych miejscach na świecie i w rozmaitych sytuacjach. Ricardo jest przez całe życie zakochany w niegrzecznej dziewczynce i pielęgnuje w sobie to uczucie, podczas gdy ona szuka szczęścia u boku innych, silniejszych od niego mężczyzn, ofiarowując Ricardowi jedynie potajemne i niezwykle rzadkie schadzki, które podsycają jego uczucie i nie pozwalają o niej zapomnieć.

Niegrzeczna dziewczynka zafascynowana jest władzą, pieniędzmi, życiem na świeczniku. Szuka mężczyzn, którzy zapewniają jej to wszystko o czym marzy. Ona ofiarowuje im swoje ciało, oni namiastkę tego, co jest dla niej w życiu ważne.

Ricardo nie może jej dać tego, na czym jej w życiu zależy. Ricardo to człowiek prawy, pracowity, nie szukający rozgłosu. Umie cieszyć się drobnostkami, z wyboru nie startuje w wyścigu szczurów. Nad to wszystko przedkłada przyjaźń i stałość uczuć - na swoje nieszczęście darzy głębokim uczuciem niegrzeczną dziewczynkę, ktora zadaje mu więcej bólu niż rozkoszy i szczęścia. Wartości ważne dla grzecznego chłopczyka są niczym dla niegrzecznej dziewczynki, dlatego też raz po raz wymyka mu się i znika na długie lata w poszukiwaniu mocnych mężczyzn z grubym portfelem. Życie u boku skromnego urzędnika to klatka, w której dziewczynka nie chce być uwięziona. Wyznanie miłości to poddanie się i rezygnacja z niezależności.

Wolność to dla niej postawa życia. Wolność to możliwość wyboru, możliwość przedzieżgnięcia się w inną postać, możliwość zamknięcia przeszłości i zapomnienia o tym, co było. Miłość i poddanie się innemu człowiekowi są sprzeczne z jej naturą.

Z biegiem czasu niegrzeczna dziewczynka, która wówczas jest już kobietą w średnim wieku, zniszczoną, po wielu tragicznych przejściach docenia to, co całe życie próbował ofiarować jej Ricardo - docenia jego przywiązanie, przyjaźń, bezinteresowność, otwarte serce, jednak nie umie i nie chce mu odpłacić tym samym. Do końca swoich dni jej zachowanie i dusza pozostaje dla Ricarda tajemnicą.

Powieść stawia przed czytelnikiem wiele pytań o sens życia. Co wybrać? Czy tak jak niegrzeczna dziewczynka poszukiwać w życiu nowości, pędzić przed siebie na złamanie karku za często fałszywymi bożkami -władzą, pieniędzmi, złudzeniem lepszego jutra? Czy opłaca się zamykać oczy na to, co jest nam dane? A może żyć bez tej gorączki trawiącej wnętrze i nakazującej rzucać wszystko i gnać przed siebie w poszukiwaniu nowych doznań i poświęcić się pielęgnowaniu uczuć - uczuć jakimi darzą nas bliscy, przestać ranić i ustatkować się? Chyba dopiero u progu życia jesteśmy w stanie właściwie ocenić to, co za nami. A wówczas niejeden z nas dozna pustki i żalu straconych lat, szans, przegapionych ludzi, zranionych uczuć.

Moja ocena: 6/6

Zeszyty Don Rigoberta, Mario Vargas Llosa


Ha! A to świntuszek z tego Llosy!

Powieść jest kontynuacją mini powieści pt. "Pochwała macochy" (czytałam i podobała mi się). Zwaśnione małżeństwo Lukrecja i Rigoberto wspomina czasy swojego wspólnego szczęśliwego pożycia. Książka podzielona jest na wiele rozdziałów, w których poznajemy wzajemne relacje dorosłych oraz rozmaite gierki prowadzone przez syna Rigoberta małoletniego Fonsia, przez którego Lukrecja musiała opuścić dom i małżonka.

Fonsiu odwiedza pozostającą w niełasce macochę i wciąga ją w kolejne gry o podtekstach erotycznych. Twierdzi przy tym, iż ma na celu ponowne połączenie swoich rodziców. Fonsiu jest chłopcem inteligentnym, uroczym, prostolinijnym, a przy tym wyrachowanym i lubieżnym. Przeżywa zafascynowanie postacią i twórczością malarza Egona Schielego i przy pomocy rycin z jego dziełami kieruje zazwyczaj rozmowę na tematy związane z erotyką.

Don Rigoberto to hedonista, esteta i erudyta, odludek wykonujący nudny, ale dochodowy zawód, jak sam o sobie mówi "jest zdecydowanym praktykiem perwersji". Obecnie pogrążony jest z zadumie i rozdarciu pomiędzy miłością do Lukrecji a moralnym obowiązkiem odseparowania syna od macochy. Wycofuje się i większość czasu spędza w gabinecie pisząc złośliwe diatryby i filipiki ukazujące jego zawiły światopogląd, całkowitą wolność słowa oraz rozgoryczenie i rozczarowanie światem. W swoich marzeniach wraca do intymnych chwil i uniesień miłosnych, których dostarczała mu Lukrecja.

A ma co wspominać. Ich dziesięcioletnie wspólne życie obfitowało w rozmaite erotyczne gry i zabawy, m.in. zdrady kontrolowane, wymianę żonami z bratem, zespolenie dwóch kobiet oraz inne fantazje i fetysze miłosne. Llosa ma umiejętność bardzo subtelnego i poetyckiego przedstawiania miłości fizycznej, zatem powieść nie jest gorsząca, chociaż gęsta od dusznej erotyki. Autor prowadzi podstępną grę z czytelnikiem, której finału nie mogę zdradzić.

Zachwycająca jest erudycja autora i jego znajomość literatury i malarstwa. Wplata w powieść mnóstwo przykładów ze świata sztuki. Proza ta świetnie smakuje, świetnie się czyta, rozśmiesza znaną Llosowską ironią, przyciąga dzięki niezwykłym postaciom. Wielokrotnie złożone zdania, długaśne akapity i nieliczne dialogi to pożywka dla mojej wyobraźni. Jednak osobom, które nie znają jeszcze książek tego autora nie polecam "Zeszytów don Rigoberta" na początek.

Moja ocena: 5/6

12.10.2010

odgrzane i smakuje czyli najmłodszy Noblista Llosa


...z cyklu "odgrzewane"... Do książki Mario Vargas Llosa „SzelmoStwa niegrzecznej dziewczynki” podchodziłam kilka razy, za każdym razem odkładając ją z powrotem na półkę w księgarni. Jednak miałam ją chyba przeczytać bo znalazłam ją pod choinką. Ucieszył mnie bardzo ten prezent bo ten kto mi go dał zdecydował za mnie, że powinnam przeczytać „SzelmoStwa...”. Chciałam ją wreszcie przeczytać też dla pochlebnych opinii na temat książki. Pomyślałam, że może to ze mną jest coś nie tak jeśli książka mi się nie podoba, albo może trafiam w złym dniu na nią w księgarni. Jednak czytając nie zmieniłam zdania. Tak chwalona, opisywana jakby była cudem, mnie nie przekonywała… aż do połowy. To był dla mnie moment przełomowy. Wiem, że komuś może wydać się to za dużo do „zmęczenia” ale warto było. Drugą połowę dosłownie połknęłam i dopiero pojęłam cudowność tej powieści.

Pierwsza połowa wydała mi się błazenadą, historią marnego losu marnej miłości silnej kobiety i słabego mężczyzny. Ale to była jego wielka miłość, nie tylko seksualność, jak myślałam na początku, ganiąc w duchu biednego Ricarda, ale jednak wielka miłość, jego prawdziwa druga połowa, której potrzebował jak ryba wody, jak płuca powietrza, która go tak silnie uzależniła. Mała chilijeczka, niegrzeczna dziewczynka, Lili vel Arlette czy też po drodze żona kilku mężów, zawsze dobrze postawionych to niezdecydowana, nieczuła wiecznie mała dziewczynka niepogodzona ze swoim losem dziecka z biednej rodziny. Dziewczynka chora na wygodnictwo, która wykorzysta w okrutny sposób nawet jedynego przyjaciela Ricardo i zawsze wie jak go odnaleźć i Go podejść, nie bacząc na jego krzywdę. Nęcąca go podróbką miłości, miłości toksycznej, czego on zdaje się nie zauważać. Denerwowało mnie momentami to ślepe zapatrzenie chudopachołka w chilijeczkę. Składane sobie obietnice, że więcej się do niej nie odezwie, że nie będzie jej szukał …puszczane na wiatr. Miałam wrażenie, że ona cały czas kłamie, nawet wtedy gdy mówiła prawdę (?), ja bałam się jej uwierzyć bałam się czytać bo miałam wrażenie, że to co przeczytam okaże za chwile się kłamstwem. Jak on musiał być zakochany, wręcz uzależniony.

Historia ta trwa i trwa, powieść Mario Vargas Llosa to historia życia Ricardo i Lili wpleciona w przewroty polityczne XX wieku. Nie była to jednak historia miłości romantycznej, była to walka na żale i pretensje. On do niej, że jest taka rozwiązła i zmienna, a ona że nie jest bogaty i nie zapewni jej tego co wymarzyła sobie już w dzieciństwie. Nawet w obliczu śmierci czai się w jej oczach iskra szelmostwa, a Ricardo zdaje się zachwycać tymi iskrami, to one go podniecają u niegrzecznej dziewczynki. Czy potrzebne były te ich wielkie i mniejsze dramaty, te rozstania, by dopiero w obliczu rozstania ostatecznego zrozumieć, że się kochają i życie razem sprawia im największą przyjemność?


recenzję zamieściłam z powodu wiadomego, a pochodzi ona z mojego poprzedniego adresy blogowego

11.10.2010

Chwila - Wisława Szymborska

Jak okiem sięgnąć, panuje tu chwila.
Jedna z tych ziemskich chwil
proszonych, żeby trwały.


W późniejszym Dwukropku poetka napisała, iż każdy wiersz mógłby nosić tytuł "Chwila".

Dwadzieścia trzy wiersze układają się wprawdzie w obraz wybiórczy, lecz i harmonijny zarazem, gdyż miejsce natury, w tym człowieka, zdarzeń, jest z góry ustalone, toteż odczuwa się w zbiorze nutę pesymizmu, melancholii, pogodzenia się z nieuniknionym. Drobne radości, uśmiech nie przysłaniają zmierzania do jakiegoś końca etapu.
Ciąg dalszy w Niecodzienniku Literackim.

10.10.2010


Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie, 2010
Pierwsze wydanie: 1982
Liczba stron: 740
Tłumacz: Anna Polat

Literacka Nagroda Nobla 2006

Ocena: 4/6

Debiut Pamuka wielkości cegły. To chyba dowód jego odwagi, kto by się na początek porwał na napisanie sagi rodzinnej? I to rozpisanej na tyle stron.

Pierwszą moją myślą było: widać, że to debiut. Pewnych chwytów literackich Pamuk nie miał jeszcze opanowanych, znanych mi z jego dojrzałej książki Śnieg, odnosiłam wrażenie, że się na niej uczył i udało mu się to. Zwłaszcza pod koniec Cevdeta czułam pewną ledwo wyczuwalną różnicę w sposobie pisania. Widać w niej już typowe Pamukowskie zabiegi: strumień świadomości w zapisie myśli bohaterów, odnotowywanie nawet najmniejszej zmiany ich nastroju, pytania o abstrakcyjne sprawy podczas wykonywania zwykłych czynności oraz pisanie o kompleksach Turków wobec Europy. Natomiast od czasu tej książki wyraźnie nauczył się pisać dialogi i wprowadzania do fabuły pewnych punktów nośnych całej akcji, aby coś ją przerzucało z punktu A do punktu B. Wszystko wydaje się zrozumiałe, kiedy się człowiek dowie, że Pamuk jak zaczął to pisać miał 22 lata (!) i zajęło mu to 4 lata (stąd dopracowanie stylu rzucające się w oczy w ostatniej części).

cd. u mnie --> Mikropolis

O kotach - Doris Lessing



Doris Lessing dzięki tej książce przekonała mnie znów do swojego pisarstwa, mało tego sprawiła, że w nogach czułam ciepło i wibracje, a w uszach słyszałam mruczenie. O moich wrażeniach można przeczytać tutaj.

9.10.2010

Szczeliny i Tryskacze jako sfeminizowana wersja Adama i Ewy - "Szczelina" - Doris Lessing


















    "Szczelina" to moje pierwsze spotkanie z książkami Doris Lessing. Postanowiłam liznąc wielkiego świata i ugryźć literackiego Nobla, a że nazwisko Lessing jakoś dobrze mi się kojarzyło od niej zaczęłam. I powiem szczerze - podobało mi się. 
Całość recenzji - zapraszam do mnie: "Szczelina" Doris Lessing

Apologia fizyczności, rozpasania i wybujałej seksualności - "Pochwała macochy" - Mario Vargas Llosa

    Mam mieszane uczucia co do tego utworu, a nieznajomość innych dzieł autora uniemożliwia mi obiektywne spojrzenie na pozycję "Pochwały macochy" w jego dorobku artystycznym; nie mam żadnego punktu odniesienia. Ja osobiście odbieram ją jako bardzo nierówną pod względem wartości literackich jakie sobą reprezentuje, a niektóre rozdziały (te dotyczące łazienkowych zmagań i rozmyślań don Rigoberta) najzwyczajniej bym wyrzuciła, bo tylko moim zdaniem powieści szkodzą. Choć sama nie wiem, mam pewną teorię o ich pożyteczności dla pełnego przekazu... Mam z tą "Macochą" mały kłopot.





















    Powieść ocieka seksem. Chyba każda wariacja na temat erotyki jest tam w mniejszym lub większym stopniu realizowana. Poczynając od wyuzdanej miłości małżeńskiej przekraczającej wszelkie granice przyzwoitości, poprzez seks lesbijski, aż po kazirodztwo połączone z pedofilią wręcz. Bohaterowie powieści szukają rozlicznych sposobów na pomnożenie doznań seksualnych; fizyczna strona miłości przemienia się w ich rozwiązłych umysłach niemal w obsesje. Ich fantazje budzą niesmak a niejednokrotnie przyprawiają też o mdłości.
Całość recenzji - Zapraszam do mnie: "Pochwała macochy" Mario Vargas Llosa

Moi Nobliści



Przeczytałam:
1905 - Henryk Sienkiewicz, Polska ("Krzyżacy", "Quo vadis", nowele)
1924 - Władysław Stanisław Reymont, Polska ("Chłopi")
1954 - Ernest Hemingway, USA ("Stary człowiek i morze")
1980 - Czesław Miłosz, Polska ("Dolina Issy")
2003 - J. M. Coetzee, RPA ("Czekając na barbarzyńców)
2007 - Doris Lessing, Wielka Brytania ("Szczelina")
2010 - Mario Vargas Llosa, Peru ("Pochwała macochy")

Chcę przeczytać:
1933 - Iwan Bunin, ZSRR
1938 - Pearl S. Buck, USA
1957 - Albert Camus, Francja
1962 - John Steinback, USA
1968 - Yasunari Kawabata, Japonia
1969 - Samuel Beckett, Irlandia
1973 - Patrick White, Australia
1982 - Gabriel Garcia Marquez, Kolumbia
1983 - William Golding, Wielka Brytania
1984 - Jaroslav Seifert, Czechosłowacja
1986 - Wole Soyinka, Nigeria
1988 - Nagib Mahfuz, Egipt
1991 - Nadine Gordimer, RPA
1994 - Kenzaburo Oe, Japonia
1997 - Dario Fo, Włochy
1998 - Jose Saramago, Portugalia
1999 - Gunter Grass, Niemcy
2001 - V. S. Naipaul, Trynidad i Tobago
2002 - Imre Kertesz, Węgry
2003 - J. M. Coetzee, RPA
2004 - Elfriede Jelinek, Austria
2007 - Doris Lessing, Wielka Brytania
2008 - Jean-Marie G. le Clezio, Francja
2009 - Herta Muller, Niemcy
2010 - Mario Vargas Llosa, Peru

7.10.2010

"Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" Mario Vargas Llosa

To historia wielkiej miłości, miłości grzecznego chłopca do niegrzecznej dziewczynki. Fabuła podzielona jest na siedem części, z których każda opisuje inny etap życia i miłości do niegrzecznej dziewczynki. A owa niegrzeczna dziewcyznka to skandalistka, perfidna osoba, żądna bogactwa i luksusu, gotowa dopuścić się każdego szelmostwa, by osiągnąć swój cel. Nigdy nie zdradza swego pochodzenia, szczegółów ze swojej przeszłości, nigdy nie można być pewnym czy nie wymyśla kolejnej historii. Zarazem jest niesamowicie piękna i świadoma swej urody. Grzceny chłopiec - Ricardo - to skromny chłopak z jednej dzielnic Limy. Poznajemy go jako ucznia, króty pewnego lata poznaje Chilijeczkę - piękną, śmiałą i pewną siebie dziewczynę, która rzekomo przybyła z Chile. Tak nagle jak przybyła, znika, po wykryciu jej oszustwa. Marzeniem Ricarda jest wyjazd do Paryża. I następnym razem spotykamy go właśnie w tym mieście, gdzie po wielu latach biedowania zostaje tłumaczem przy UNESCO. Gdy przypadkiem spotyka Chilijeczkę w innym wcieleniu, jego miłość wraca z całą siłą, romantyzmem i tkliwo ścią, by nie opuścić go już nigdy. W kolejnych etapach autor opisuje wybryki niegrzecznej dziewczynki, skromne życie Ricarda oraz przede wszystkim jego przemyślenia na temat własnych uczuć. Jednak Llosa nie ogranicza się tylko studium psychologicznego historii niezwykłej miłości, a także opisuje sytuację polityczną w Peru, na Kubie a także w Europie. Wiele miejsca poświęca także na opis Paryża - ukochanego miasta Ricarda.
Llosa prowadzi swoją narrację z wielką starannościa, wręcz leniwie, budując długie i niezwykle rozbudowane zdania - zwłascza na początku powieści. Dlatego też czytając pierwszych kilkanaście stron nie byłam przekonana do tej powieści. Jednak mimo tak niespiesznego sposobu przedstawiania wydarzeń, powieść wciągnęła mnie do tego stopnia, że nie mogłam jej odłożyć. To znów książka z kategorii tych, o których trzeba myśleć, gdy się jej akurat nie czyta.
Z wielką uwagą i pieczołowitością autor opisuje sceny erotyczne, wyznania miłosne, "banały" Ricarda, jak je nazywa niegrzeczna dziewczynka - łatwo w takich momentach o otarcie się o kicz, na co akurat bardzo jestem wyczulona. Muszę jednak przyznać, że Llosie udało się to znakomicie.
Przeczytałam już kilka książek Llosy, ale dotąd nie miałam konkretnego zdania na temat jego pisarstwa. Każda z jego powieści wydawała mi się zupełnie inna. Tą niniejszym oceniam jako najlepszą z dotąd przeze mnie przeczytanych.

Pochwała macochy - Mario Vargas Llosa


Opis jak najbardziej odpychający, ale też kuszący. Gdybym, wcześniej znała twórczość Vargas Llosa, po tę książkę nigdy bym nie sięgnęła. Powieść jak nowela prawie, bo opiera się na 1-2 wątkach. Pierwszy erotyczna fascynacja ciałem don Lukrecji i wzajemnie, a drugi relacja seksualna między macochą a kilkuletnim pasierbem. Po prostu szczyt perswazji haczącej o pedofilię. Nie wiem czy ta macocha tak kusi, czy mężczyźni rodu don Rigoberto mają słabość to jej zadu. Całe szczęście książka niegruba i pisana prawie poetycko. Całe szczęście bez szczegółów i dosłownych określeń podczas aktów miłosnych. Przynajmniej tyle, bo więcej bym nie wytrzymała. W sumie sama sobie jestem winna, bo spodziewałam się czegoś innego, jakoś ten opis zinterpretowałam inaczej. A to po prostu historia szelmowskich uczuć, uśmieszków i myśli. Szczerze, za długo nad tą książką nie chcę rozpatrywać. Chcę mieć to za sobą i zamknąć ją do archiwum. Zbyt odważny błąd. Polecam tylko dojrzałym czytelnikom, którzy z taką literaturą są obeznani i wiedzą co ich czeka. A przynajmniej się domyślają.
Całość tu.

Nobel 2010 dla Mario Vargasa Llosy

Llosa Vargas Mario, Miasto i psy, przekł. Kazimierz Piekarec, s.319, Mediasat Poland Sp. z o.o., Kraków(brak roku), Kolekcja Gazety Wyborczej 18.

W tradycji niektórych rodzin tkwiła decyzja o wysyłaniu latorośli, z którymi się miało kłopoty wychowawcze, do szkół prowadzonych przez zakonnice/zakonników lub wojsko, by tam, będąc pod nieustannym nadzorem wymagającej kadry, poznali dyscyplinę, zmężnieli, nabyli wiedzy i ogłady, słowem, by wyszli na ludzi. Rodzinka pozbywała się kłopotu, płaciła czesne, a wzamian otrzymywała gotowy produkt często przystosowany do funkcjonowania w tejże rodzinie i w społeczeństwie. Zdarzały się wcale nie tak rzadkie przypadki krnąbrności, ucieczek, ale tego nie wywlekano na światło dzienne. (...)

Ciąg dalszy na blogu.