Bardzo się ucieszyłam, kiedy mama wracając z zakupów wręczyła kilka książek zakupionych na wyprzedaży i wśród nich znalazła się książka Buck. Autorka, której twórczości polubiłam od pierwszej przeczytanej jej książki Peonia. Byłam nią tak zachwycona, że postanowiłam przeczytać wszystkie jej książki, jeśli będzie taka możliwość. I okazja się trafiła, by znów pobyć gościnnie w Chinach.
Powieść ta nie jest tylko o panujących tam zwyczajach, ale głównie przedstawia różnice pomiędzy kulturą chińską mocno zakorzenioną w starożytności, a światem Zachodu, nauki i nowoczesności. Dla głównej bohaterki zachowanie jej unowocześnionego męża bardzo upokarzało ją i było niezrozumiałe, że to co ją uczono przez tyle lat, wszystkie starania, krępowanie stóp jest niedoceniane, a wręcz skrytykowane. Podobnie jak jej mąż unowocześnił się jej brat, który już za wszelką cenę nie chcę poślubić przeznaczonej oblubienicy, bo kocha cudzoziemkę. Co jest mocnym ciosem dla chińskiej rodziny.
Autorka bardzo wyraźnie zaznacza różnicę pomiędzy tradycyjnymi Chinami a nowożytną Amerykę. I możemy w pełni zaufać autorce, że tak wygląda, wyglądałby spór między tymi ludźmi, ponieważ Buck jest amerykanką, ale przez wiele lat mieszkała w Chinach. Więc wie coś na ten temat znacznie więcej niż kto inny. Byłam ciekawa jakie są jej inne powieści, które chyba wszystkie są o Chinach. Zastanawiałam czy za każdym razem stać ją na zupełnie inną fabułę, czy będą mniej więcej podobne. Póki co druga książka tej autorki przeczytana przeze mnie nie okazała się powtórką pierwszej, z czego się bardzo cieszę, Jednak jakbym miała ocenić mój zachwyt jej książkami, to powiem, że Peonia o wiele bardziej mi przypadła do gustu. Wiatr ze wschodu, wiatr z zachodu, aż tak mnie nie onieśmielił swoją wyjątkowością. Mimo wszystko książkę uznam za wartą przeczytania i sama zachęcona jeszcze nie jeden raz sięgnę po którąś książkę noblistki, której twórczość dotąd z tych wszystkich, które przeczytałam najbardziej przypadła mi do gustu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz