Wielu jest pisarzy, którzy doskonale radzą sobie z językiem, wywołując w czytelnikach emocje, o które zapewne im chodziło, opisując miejsca i zdarzenia w sposób głęboko zapadający w pamięć. Jest jednak subtelna różnica między zdolnym pisarzem, a prawdziwym malarzem słów (z którym to sformułowaniem po raz pierwszy spotkałam się u Mizuu), który pisze tak piękne, że słowa właściwie przysłaniają treść. Takie poczucie miałam zamykając książkę Yasunariego Kawabaty pt. „Tysiąc żurawi. Śniące piękności”. Kryjące się pod tym tytułem dwie nowele japońskiego Noblisty uwodzą czytelnika delikatną i oniryczną atmosferą, poruszając przy okazji ważkie tematy.
Całość notki na moim blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz