W
2007 roku Akademia Szwedzka przyznając Doris Lessing literacką
nagrodę Nobla uzasadniła decyzję tym,
że „jej epicka proza jest wyrazem kobiecych doświadczeń.
Przedstawia je z pewnym dystansem, sceptycyzmem, ale też z ogniem i
wizjonerską siłą”. To właśnie książki o kobietach (choć nie
tylko dla kobiet) przyniosły jej światową sławę i uznanie, a
wymowa tych powieści powoduje, że niektórzy mają ją za
feministkę, choć ona sama zdecydowanie odżegnuje się od
feminizmu. Pisze po prostu o kobietach, najczęściej o
buntowniczkach, pokazując je na różnym etapie życia i w
rozmaitych sytuacjach. Jedną z takich buntowniczek jest właśnie
Martha
Quest. Jej historia to opowieść o dorastaniu, młodzieńczym
negowaniu wszystkiego, co kojarzy się ze światem wartości
dorosłych (a zwłaszcza rodziców) i szukaniu własnej drogi w
życiu.
Akcja
Marthy Quest rozgrywa się pod koniec lat trzydziestych
ubiegłego wieku w brytyjskiej kolonii na południu Afryki. Marthę
poznajemy, gdy wchodzi właśnie w okres młodzieńczego buntu. Za
nic nie chce żyć, tak jak jej rodzice i sąsiedzi. Problem jednak w
tym, że nie wie również, jak by chciała.
Martha nie
jest bohaterką, z którą chciałybyśmy się utożsamiać. Nie jest
heroiną, na którą zapowiada się na początku książki, zawodzi
nasze nadzieje. Oczekujemy osoby silnej, pewnej siebie, która
wiedziałaby, czego chce od życia i prędzej lub później
potrafiłaby to wyegzekwować. Wolimy szczęśliwe zakończenia, a do
tych potrzebny jest bohater zwycięski, przeprowadzający własną
wolę, nonkonformista. Martha taka nie jest, dlatego chwilami nas
wkurza, w pierwszym odruchu możemy pomyśleć „dziewczyno, co ty
robisz”. Ale jak się tak zastanowić chwilę, to właśnie Martha
jest prawdziwa, z tymi swoimi niekonsekwencjami, brakiem
asertywności, podporządkowywaniem się grupie rówieśniczej, do
której trafia właściwie przez przypadek, ale w której jest jej
wygodnie, bo czuje się akceptowana, a nawet ważna. To jej
postępowanie jest doświadczeniem większości ludzi i tak wygląda
dorastanie. I powinniśmy zdać sobie z tego sprawę jak
najwcześniej, bo być może uchroniłoby to nas od wielu błędów
młodości.
I dlatego, gdyby to ode mnie zależało, Martha Quest
byłaby obowiązkową lekturą szkolną. Wspaniała, mądra i
potrzebna książka.
Więcej o
książce na moim blogu. Zapraszam.
1 komentarz:
Naprawdę ta książka jest az tak dobra? W takim razie i ja zapisuje dobie do przeczytania :)
Prześlij komentarz