Wydawnictwo Czarne, 2004
Liczba stron: 201
Bohaterka tej powieści zostaje wezwana na przesłuchanie. Jedzie tam nie po raz pierwszy, zapewne nie ostatni. Za każdym razem jednak na nowo przeżywa strach, niepewność i lęk przed nieznanym - zawsze przygotowana jest na ewentualność pozostania w więzieniu. Zawoalowane i realne pogróżki wciąż brzmią w jej głowie. A doskonale zna bezwzględność reżimu, bo nie raz doświadczyła jego brutalności.
Podczas porannej podróży tramwajem przez miasto w kierunku siedziby policji, kobieta dokonuje w głowie podsumowań, wspomina osoby jej bliskie i te, o których wolałaby raz na zawsze zapomnieć. Dobre i złe wspomnienia wypełniają jej pamięć. Pamięta pierwsze nieudane małżeństwo i próbę jego zakończenia, która niemal skończyła się dla niej tragicznie, wspomina najpiękniejsze dni spędzone ze swoim drugim mężem, pamięta o przyjaciółce Lilli, której radość życia i apetyt na nowe doznania zostały przerwane zanim zdążyła dożyć wieku średniego. Nie może zapomnieć wydarzeń, które z pozoru błahe i śmieszne sprowadziły na nią zainteresowanie tajnej policji i w rezultacie złamały jej życie.
Konsekwencją życia w reżimie rumuńskim jest takie naginanie swojego światopoglądu, sumienia, życia, by jakoś dopasować się do ciasnych ram nałożonych przez władze i egzekwowanych przez nie poprzez zastraszanie, śledzenie, donoszenie, w końcu otwarte groźby i naruszanie nietykalności cielesnej. Próby wyrwania się z kraju skazane są na niepowodzenie. By zapomnieć, znieczulić się, uciec od swojego zniewolonego umysłu, uśpić strach o swoją żonę i wspólną przyszłość, Paul, mąż bohaterki topi świadomość w alkoholu. Bo "łatwiej jest, kiedy samemu trzeba wyjść, wynosi się z domu strach, a szczęście zostawia, a ktoś inny wyczekuje. Siedzenie w domu i czekanie rozciąga się do granic wytrzymałości i doprowadza do ostateczności strach."
To smutna, przejmująca książka. Studium strachu, obraz zniewolonego narodu. Głęboka i refleksyjna w wyrazie, napisana poetyckim językiem, bardzo kobieca, bardzo łagodna, wyciszona. Patrzy na czytelnika szeroko otwartymi z przerażenia oczami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz