
Czarne, 2009
Liczba stron: 112
Dotychczas
czytałam tylko jedną książkę Herty Muller. Jej akcja rozgrywała się w
mieście i tylko w nastroju i atmosferze przypominała tę, o której
zamierzam właśnie napisać. "Człowiek jest tylko bażantem na tym świecie"
przenosi nas na rumuńską prowincję w czasach rozkwitu dyktatury
Ceausescu. Autorka skupia się na tej części wsi, którą sama zna
najlepiej - na społeczności pochodzenia niemieckiego.Ta grupa społeczna niezbyt chętnie wchodzi w interakcje z rodowitymi Rumunami, między wersami wyczytać można, że powodem może być pewna duma narodowa oraz typowe wywyższanie się nad innymi. Największym i najbardziej skrywanym marzeniem jest wyrwanie się z ponurej i trudnej do polubienia Rumunii. Na przeszkodzie stoi im biurokracja oraz zwykła ludzka zawiść. Zdobycie paszportów w totalitarnym kraju wiąże się z wieloma wyrzeczeniami, kombinacjami, poniżeniem i prawdziwym upodleniem. I chociaż wiadomo jaką cenę przyjdzie im zapłacić, rodzina głównego bohatera Windischa podejmuje liczne próby przekupienia pomniejszych urzędników oraz proboszcza parafii. Pisząc o przekupieniu nie mam na myśli tylko dóbr materialnych.
Ciąg dalszy na Czytam, bo lubię
1 komentarz:
Interesująca pozycja , świetnie ją przybliżyłaś i może po nią sięgnę.)
P.S.Jeżeli nie jest Ci niezbędne to zabezpieczenie to postaraj się go zlikwidować.Jest koszmarne i zniechęca do komentarzy.
Prześlij komentarz