30.03.2012

Doris Lessing "Lato przed zmierzchem"

Pani Brown jest wzorem żony i matki. Małżeństwo i macierzyństwo wykształciły w niej osobowość zależną. Jej niskie poczucie wartości przejawia się w ciągłym poszukiwaniu potwierdzenia tego, że jest potrzebna, że bez jej pomocy dom nie będzie właściwie funkcjonował. Bohaterka większą część swojego życia poświęciła rodzinie, nieświadomie tłamsząc swe prawdziwe „ja”. Odkąd jednak zaczęła pracować jako tłumaczka na konferencjach organizowanych przez „Żywność dla świata” ten stan rzeczy uległ zmianie. Bohaterka zaczyna podróżować, poznaje wielu ludzi, nawiązuje romans z młodym Amerykaninem, błąka się po hotelach, by ostatecznie wynająć mieszkanie z dwudziestoparoletnią Maureen. Podróż ze snu  przekłada się zatem na życie na jawie. Przez całą powieść Kate poszukuje bowiem odpowiedzi na pytanie o własną tożsamość, jest zagubiona i bezbronna, zupełnie jak foka, która jej się śni niemalże każdej nocy.

Do przeczytania całego tekstu zapraszam do siebie na bloga - Kącik z książkami.

27.03.2012

John Maxwell Coetzee. Żywoty zwierząt.

 
Wydane przez
Wydawnictwo Świat Książki

Niewielka rozmiarami książka składa się z kilku części i niesie w sobą ogromne znaczenie. Pierwsza część - tożsama nazwą z tytułem książki - stanowi historię wykładu Elizabeth Costello i reperkusji po tymże wykładzie. Części kolejne to komentarze do "Żywotów zwierząt",  komentarze pięciorga znanych postaci.

Elizabeth Costello przyjeżdża wygłosić wykład do wyższej szkoły, w której pracuje jej syn. O ile John milcząc byłby gotów zgodzić się z poglądami matki, to jego żona - Norma - krytykuje teściową i jej sposób na życie, widząc w tym, co słyszy z ust Elizabeth, czczą gadaninę, służącą jedynie temu by kontestować rzeczywistość dla kontestowania.
 

Orhan Pamuk - Czarna księga

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie, 2011
Pierwsze wydanie: Kara Kitap, 1990
Stron: 619
Tłumacz: Anna Akbike Sulimowicz

Literacka Nagroda Nobla 2006

Ocena: 2/6 (z bólem serca)
 
Lubię Pamuka, cenię jego niespieszny styl skupiający się na emocjach bohaterów. Niestety, Czarna księga mnie wymęczyła. Dosłownie, ponieważ czytałam ją dobre pół roku. Pierwsze 150 stron minęło mi przyjemnie, moje zainteresowanie zostało podtrzymane. I potem nagle aż trudno było mi się przekonać, żeby otworzyć tę książkę.
Gdyby ktoś mi powiedział: słuchaj, jest taka książka, mówi o byciu sobą, poszukiwaniu własnej tożsamości, wpadaniu w pułapki pamięci. Która traktuje o cudzych słowach zalewających nasz umysł, o udawaniu, graniu nieskończenie wielu ról. Taka powieść z labiryntami, onirycznym miastem, arabską mistyką i tajemniczymi historiami. Więc gdyby ktoś mi tak ją zareklamował, przyklasnęłabym - świetnie, Czarną księgę raz, poproszę! W try miga!
 
ciąg dalszy u mnie --> Mikropolis

21.03.2012

Galsworthy John "Ostatni stoik"

Rok 1905. Sala konferencyjna Wyspiarskiego Towarzystwa Żeglugi w Liverpoolu. Osiemdziesięcioletni, na wpół sparaliżowany pan Heythorp, prezes Towarzystwa, spotyka się z agresywnymi panami wchodzącymi w skład rady nadzorczej. Żądają oni, by Heythorp albo ogłosił bankructwo, albo podwyższył ich roczne pensje do 1500 funtów. Prezesowi udaje się uzyskać miesiąc zwłoki.

 Starzec zauważa, że ludzie traktują go lekceważąco, uważają, że stoi on jedną nogą w grobie, że już niczego nie dokona i powinien ustąpić z pola walki. Złości go to i stara się nadal stawiać na swoim. Najbardziej ceni niezależność i wie, że człowiek może być niezależny tylko dzięki pieniądzom. Chciałby przed śmiercią zabezpieczyć przyszłość swoich wnuków, Phylis i Jocka, które są dziećmi jego nieślubnego syna. To jedyne osoby, które kocha i o które się troszczy.

 Pan Heythorp mieszka w wielkim domu ze służbą oraz z córką Adelą. Nie lubi córki, nazywa ją "dewotką z długą gębą" czytaj dalej.

Tomas Transtromer, Gondola żałobna



W ubiegłym roku w pierwszym dniu wiosny, a jednocześnie Światowym Dniu Poezji gościłam tomik Tadeusza Różewicza, tym razem wyjątkowym gościem jest ubiegłoroczny szwedzki noblista - Tomas Tranströmer. Nareszcie mogłam przeczytać jego wiersze wydane w  1996 roku  w zbiorze Gondola żałobna w przekładzie Leonarda Neugera. Nie jest to łatwa poezja, gęsta od emocji zawieszonych między życiem a odejściem. Kiedy się czyta wiersze w przekładzie, zawsze zadaje się pytane, ile jest tłumacza w warstwie słownictwa, środków poetyckich. Czy są gorsze, czy lepsze? Tutaj trzeba przyznać, iż wykonana praca wydaje się być doskonała, a metafory skłaniają do zatrzymania się przy stworzonych obrazach, głębi  problemów, spojrzeniu i przeżyciu.
Cały czas myślę, jak ująć w słowa przekaz poety. Mnie kojarzy się z obrazowaniem neoromantycznym, uważam, iż jest ich późnym wnukiem.
Szukam wersu, który spajałby niektóre treści tomiku i odnajduję nie w wierszu, lecz jedynej refleksji, obserwacji zapisanej prozą o kukułce. "Mnie podróżowanie już tak nie pociąga. Za to podróż odwiedza mnie." To dobry cytat oddający podróż duchową, ale i ciągle zdobywaną wiedzę o świecie.

(...)

Ciąg dalszy na blogu.

17.03.2012

Dżuma - Albert Camus


Podoba mi się to, że ramach zajęć języka polskiego poznajemy nie tylko polską literaturę, ale także powszechną. Jeszcze bardziej mi się podoba, kiedy wśród omawianych twórców znajdą się nobliści. I tak przyszła kolej na Dżumę, która w powieści Camusa ma niejednoznaczne znaczenie. W sensie dosłownym książka traktuje o algierskim mieście Oran, które opanowała epidemia dżumy. Zaczęło się od rosnącej liczby martwych szczurów, przez ich całkowite zniknięcie, aż do masowej śmierci ludzi. Miasto zamknięto, ludzie nie mogą kontaktować się ze znajomymi spoza miasta, telefony wykonuje się tylko w wyjątkowych sytuacjach, policja zajmuje się nie przestępstwami, ale wykroczeniami w zasadach bezpieczeństwa wobec panującej dżumy. Jeden z bohaterów, Cottard wykorzystuje ten fakt i jako jedyny podczas epidemii odżywa, kwitnie towarzysko, jest pełen energii i radości. Jest jak bakteria, która rozwija sie w chorym organiźmie, czerpiąc z tego same korzyści. Cottard bowiem ma na sumieniu poważne przestępstwo i uciekając od kary chciał popełnić samobójstwo. Kiedy policja zaczęła zajmować się innymi sprawami niż karaniem przestępców, Cottard poczuł się wolny. Troska o swoje życie była w okresie epidemii czymś normalnym i dotyczyła każdego, więc bohater nie był też osamotniony. Antybiotyk zadziałał, dżuma się zbliżała do końca, a nasza bakteria zaczęła się niepokoić i słabnąć, lęk o swoje życie zwiększał się, aż Cottard został złapany przez policję.

Całosć recenzji na blogu

15.03.2012

"Pieśń Salomonowa" Toni Morrison

To nie było moje pierwsze spotkanie z prozą Toni Morrison, uprzednio czytałam już Umiłowaną i The Bluest Eye, chociaż było to lata temu. Oprócz zdecydowanego poczucia, że książki badzo mi się podobały, nie zostało ze mną nic więcej. Może przez tę kiepską pamięć tak długo zwlekałam z przeczytaniem kolejnej jej książki. Teraz już nie będę taką zapominalską, zamierzam przeczytać wszystkie jej książki, koniec i kropka.

Będzie mi trochę trudno pisać o Pieśni Salomonowej z tego względu, że czytałam ją w języku angielskim, a dla tej powieści niezmiernie ważne jest nazewnictwo postaci, które będę musiała podać po angielsku. Głównym bohaterem jest Macon „Milkman” Dead (jego ojciec i dziadek nosili takie samo imię i nazwisko) – brzmi to, jak „makin' dead”. Dziadek Milkmana otrzymał je przez przypadek - gdy chciał się zajerestrować w biurze wolnych byłych niewolników, biały urzędnik przez pomyłkę w miejsce imienia wpisał miasto urodzenia, a w miejsce nazwiska wpisał dane o ojcu (dead). Najmłodszy Dead pracuje w biurze nieruchomości swojego ojca, rozpieszczany przez życie, jest próżny i chciwy. Nie próbuje zrozumieć własnych rodziców, czy sióstr, ani nawet najlepszego przyjaciela, aż do niezwykłej podróży, początkowo podyktowanej chciwością, a która staje się namiętnym poszukiwaniem własnych korzeni.

Zapraszam na mojego bloga po resztę wrażeń z lektury.

12.03.2012

Baner Projektu Nobliści

Projekt Nobliści doczekał się wreszcie (!!) własnego banerka, dzięki Caitri. Zachęcam do ściągania:)


"Droga do Klockrike" Harry Martinson



Dziewiętnastowieczna Szwecja, środowisko cygarników. Ręczna praca nadal jest ceniona, ale maszyny zaczynają wypierać dużo wolniej pracujących rzemieślników i zastępować cierpliwie wyrabiane cygara produktami masowymi. 

Bolle należy do najlepszych w swoim fachu. Gdy kobieta, w której się podkochuje wyjeżdża do Ameryki i on postanawia zmienić swój los. Wraz z kompanem pracują całe lato na własny rachunek, by uzbierać pieniądze na bilet na statek. Zarobek wystarcza jednak tylko na jeden bilet, a los uśmiecha się do towarzysza Bollego. 

Bolle porzuca swoje dotychczasowe zajęcia i staje się włóczęgą. Okazuje się, iż w ówczesnej Szwecji nie było to rzadkie zajęcie, a włóczędzy nie byli odbierani jako niebezpieczni. To raczej ludzie, którzy wybrali wolność, życie bez zobowiązań i sztywnych ram. Nie znaczy to jednak, że było to życie łatwe.
Głód, nieufność, chłód, ciągła niepewność losu czy strach przez złapaniem przez policję towarzyszą Bollemu. 

Wspólnota łazików była spora - mężczyźni często wędrowali wspólnie i oddawali się dysputom na tematy metafizyczne i egzystencjalne. To ludzie, którzy potrafią rozmawiać, mają na to czas i umilają rozmową życie rolników w odległych dolinach. Nie zawsze włóczędzy odsyłani są od drzwi kuchni, wielu z biednych mieszkańców wsi i samotnych gospodarstw widzi w nich miłą odmianę monotonnych dni oraz możliwość uzyskania informacji o innych terenach Szwecji - w zamian chętnie użyczają gościom poczęstunku lub noclegu w stodole. 
Wędrówka Bollego to równocześnie pretekst do naszkicowania obrazu dziewiętnastowiecznej Szwecji - sporo tu opisów przyrody, życia na wsi, problemu masowej emigracji za ocean.

Powieść Martinsona nie czyta się lekko - rozpoczynając włóczęgowską przygodę trzeba być świadomym, że lektura Drogi do Klockrike wymaga czasu. Tak jak Bolle powoli przemierza dukty, tak w jego tempie przewracać należy strony powieści. Gdyby nie chęć poznania prozy noblistów, z pewnością nie sięgnęłabym po tę książkę, a i pewnie nie doczytała. Nie jest to tematyka, która należy do kręgu moich zainteresowań, a tak że nie porwał mnie styl Martinsona. Trudno mi jednoznacznie polecić tę książkę, warto spróbować i poznać zupełnie inny od ówczesnego świat, ale nie gwarantuję, że każdemu taki rodzaj prozy się spodoba.

11.03.2012

Iwan Bunin, Niegdyś

Występujące w tytule słowo odsyła czytelnika do czasu, który już odszedł, który może jeszcze tylko majaczy gdzieś na skraju pamięci. No bo kto dziś, mówiąc o przeszłości, określi ją mianem "niegdyś"?
Tymczasem taki właśnie jest świat uchwycony w opowiadaniach Bunina. Świat widziany przez pryzmat wspomnień, który na dobre odszedł już do lamusa. Czasem tajemniczy, czasem pełen przesądów, czasem po prostu niepojęty dla dziecka, które zapamiętało go i odtwarza we wspomnieniach w dorosłym życiu.
Można by nawet rzec, że autor przedstawia dwa światy, które czasem się zazębiają- dobrze znany świat własnego kręgu i zbliżający się czasem do niego świat ludzi ubogich, którzy intrygują, fascynują, ale jednocześnie pozostają kimś obcym.

6.03.2012

"Czekając na Godota" Samuel Beckett

 
Wyobraźcie sobie drzewo, pod nim kamień, kilka kroków dalej biegnie samotna droga. 
Ot, tyle - to cała scenografia, niezbyt imponująca jak na jeden z najgłośniejszych dramatów na świecie. Czy rzeczywiście można mu przypiąć taką etykietkę? Czy nie jest 'przegadany', 'przereklamowany'? Bynajmniej, NIE JEST! I zaraz to udowodnię.

Bohaterów też tu nie za wiele: dwaj przyjaciele-włóczędzy o przedziwnych imionach - Estragon i Vladimir oraz dwie postaci drugoplanowe - Puzzo i Lucky, jest jeszcze nieznany nawet z imienia Chłopiec. I niby nic się nie dzieje. Dwóch facetów gada sobie pod drzewem, a obok pojawiają się postacie. Żadnej skomplikowanej akcji, rozbudowanych postaci, dekoracji, opisów, tak jakby o niczym. Jednak, żeby powiedzieć i wyrazić wiele nie trzeba pisać wielostronicowych poematów czy powieści. Minimalizm, forma ascetyczna, wyciszenie...

Toczy się tu nieustany dialog między Wladimirem a Estragonem - który tworzy tu akcję, bo akcja rozumiana jako ciąg wydarzeń praktycznie nie istnieje. Panowie rozmawiają sobie o swoim podobnym losie,  jednak mają do niego inne nastawienie. Estragon jest z nim całkowicie pogodzony, zaś Vladimir pragnąłby czegoś innego i wierzy, że istnieje ktoś, kto mógłby wyrwać ich z tej beznadziejności. 

Tą osobą jest tytułowa postać - Godot. Vladimir twierdzi, że kiedyś się z nim już widzieli, że prosili go o pomoc i on wyznaczył im spotkanie właśnie przy umówionej drodze pod drzewem. Muszą więc czekać. 

więcej u mnie

"Cevdet Bej i synowie" - Orhan Pamuk


Trzydziestolatki płci męskiej to prawdziwa czarna dziura literacka. Nietrudno znaleźć dzieła traktujące o nastolatkach, szukających swojego miejsca w życiu dwudziestolatkach, następnie od razu mamy segment 40-latków z ich pączkującym kryzysem wieku średniego. Natomiast jeśli chodzi o stadium pośrednie: jedyny literacki przedstawiciel tego przedziału wiekowego, który przychodzi mi do głowy to American Psycho oraz związkofoby z książek Bridgetopodobnych.
Lukę wypełnia tu Orhan Pamuk ze swoim Cevdetem Bejem (i synami) i w dodatku robi to z rozmachem biorąc pod lupę aż pięciu tureckich trzydziestolatków z trzech pokoleń. Nie jest bez znaczenia to, że chodzi tu właśnie o Turków. Ich kraj bowiem został poddany wyjątkowo głębokim przemianom w krótkim czasie (porównywanym chyba tylko z Japonią epoką Meji). Jak odbiło się to na świadomości i mentalności obywateli? A dokładniej : obywateli +/- 30 letnich (płci męskiej). Ciąg dalszy na moim blogu.

3.03.2012

"Nie wygłoszę tu mowy" Gabriel García Márquez

Z Marquezem miałam już kilka podejść i jakoś nie mogłam się do niego przekonać. Usilnie próbowałam, po ciuchu licząc, że w końcu znajdę odpowiednią książkę dla siebie. W końcu "Nie wygłoszę tu mowy" utwierdziło mi w przekonaniu, że warto takiej książki szukać, bowiem autor ma wiele do powiedzenia. A ja chętnie go wysłucham.

"Nie wygłoszę tu mowy" padło z ust 17-letniego wtedy Marqueza, dla którego przemawianie jest jedną z ostatnich rzeczy, których by się podjął. Na przestrzeni lat widać jednak, że wielokrotnie zobowiązany do napisania przemówienia radzi sobie znakomicie, a jego wypowiedzi nieraz chwytają za serce. "Nie wygłoszę tu mowy" jest nie tylko zbiorem przemówień autora, jest również doskonałym świadectwem jego życia i przemyśleń na przestrzeni lat.

Po resztę recenzji zapraszam na mojego bloga.