25.08.2010

Nobliści i ja


Skoro Projekt Nobliści nie jest ograniczony czasem, z chęcią się przyłączam. Lepiej późni niż wcale.

Przeglądając listę laureatów sama się zdziwiłam, że całkiem sporo z nich znam z lektur. Na pewno zaliczają się do nich Polacy i pisarze nagrodzeni na przestrzeni ostatnich 11 lat. Poza tym: Shaw, Undset, Mann, O'Neill, Gide, Eliot, Faulkner, Lagerkvist, Hemingway, Camus, Pasternak, Steinbeck, Sartre, Beckett, Sołżenicyn, Neruda, Boll, Singer, Canetti, Marquez, Golding, Mahfuz, Gordimer, Morrison. Przyznaję się bez bicia, że niektórych lektur zupełnie nie pamiętam;)

Co do planów, to z chęcią zapoznam się z twórczością japońskich laureatów oraz Patricka White'a i Saula Bellowa. Może wreszcie dotrę też do książek Knuta Hamsuna. Miło będzie wrócić do Manna i Canettiego. Oby tylko zapału starczyło. Zatem do dzieła;)

24.08.2010

"Oddział chorych na raka" Aleksander Sołżenicyn



„Oddział chorych na raka” należy do takich książek, które naprawdę warto czytać. A może nawet czytać trzeba.

Sołżenicyn przedstawia nam całą gamę bohaterów, których spotkało ogromne nieszczęście – rak, bezwzględna, okrutną choroba, mogąca dotknąć każdego. Obserwujemy ich zmagania z tą sytuacją. Widzimy jak się zachowują, co myślą i czują, mając nad sobą widmo śmierci. Znajdą się tacy, którzy uważają się za „niezniszczalnych” i są całkowicie pewni, że wyzdrowieją. Są i pogodzeni z losem, którzy wolą nie karmić się złudną nadzieją. Jest szesnastoletni Diomka, któremu życie może uratować amputowanie nogi. Jest młody geolog Wadim, który zdaje sobie sprawę z wyroku, jaki na niego zapadł i chce wykorzystać ostatnie miesiące życia na opracowanie teorii naukowej, dzięki której zostałby zapamiętany. W końcu jednak przestaje mu to sprawiać satysfakcję i zaczyna łapać się każdej, nawet najbardziej płonnej nadziei na wyzdrowienie. Jest wywyższający się nad innych Rusanow, który najpierw jest przerażony sporym guzem, ale później ślepo wierzy w wyleczenie i nie dopuszcza do siebie myśli o przerzutach. Jest i Oleg Kostogłotow (alter ego samego Sołżenicyna), który wbrew własnym oczekiwaniom dostaje szansę na wyzdrowienie, ale nie wie, czy po leczeniu życie będzie miało sens...

Reszta na moim blogu.

23.08.2010

Tomasz Mann - Dostojewski - z umiarem i inne eseje

Wydawnictwo: Muza SA, 2000
Pierwsze wydanie: eseje z lat 1921 - 1954
Liczba stron: 283

Ocena: 4/6

Laureat Literackiej Nagrody Nobla - 1929

Jak zrobię zdjęcie okładki, to wstawię. Książka zawiera tylko niewielki dorobek Manna w dziedzinie esejów, jest ich 9. Wszystkie mówią o innych pisarzach i bardzo często o ich dziełach. I tak noblista zachwyca się Cervantesem, Goethem, Tołstojem, Dostojewskim, Czechowem, Kafką i Strindbergiem. Zwłaszcza widać w tych esejach uwielbienie dla geniuszu Goethego, któremu poświęca chyba najwięcej miejsca. Nieustannie stawia koło niego Tołstoja, a to uwypuklając między nimi podobieństwa, a to zaznaczając dzielące ich różnice. Niewątpliwie zachęcił mnie do przeczytania wielu tytułów, które każdy z nas ma w pamięci, ale nie zawsze zdążył jeszcze je przeczytać. W moim przypadku to będzie Don Kichot, Faust, kilka opowiadań Czechowa i właściwie cały Strindberg, który za mną chodzi od lat i nęka mnie, gdzie tylko zajrzę.

Ciąg dalszy u mnie --> Mikropolis

22.08.2010

Agna w świecie Noblistów

Kiedyś nie czytałam za wiele, żeby nie rzec - skandalicznie mało. Jednak z upływem lat człowiek się zmienia, wyznacza sobie nowe cele. Odkąd pamiętam to zawsze snułam ambitne plany co do mojego czytelnictwa, kinomaniaczenia - jednak na chęciach się kończyło. Niestety słomiany zapał jest mym stałym towarzyszem, a wokoło brakowało ludzi o podobnych zainteresowaniach. Chyba brakowało mi wyzwań literackich takich jakie znajduję w sieci. Jeśli to mnie nie zmobilizuje to chyba nic. Dlatego radośnie choć niepozbawiona obaw zapisałam się do "Projektu Nobliści".

Przeglądając listę musiałam zderzyć się ze smutną i wstydliwą prawdą, praktycznie nie czytam tego co wyszło spod piór noblistów. Mam się chwalić, że zaszczyciłam swoją uwagą Sienkiewicza, Marqueza, Hemingway'a i Coetzee? Przy ponad stuletniej historii nagród lepiej to przemilczeć. Najwyższa pora coś z tym zrobić i zaczęłam szykować pierwotną listę noblistów, których zamierzam przeczytać:

I. Pisarze, których dzieła posiadam w domowej biblioteczce:
  1. Thomas Mann ("Buddenbrookowie", "Czarodziejska góra", "Tonio Kroger")
  2. Albert Camus ("Dżuma")
  3. John Steinbeck ("Tortilla flat")
  4. Aleksander Sołżenicyn ("Oddział chorych na raka", "Archipelag Gułag")
  5. Isaak Bashievis Singer ("Sztukmistrz z Lublina")
  6. William Golding ("Władca much")
  7. Gunter Grass ("Blaszany bębenek")

Uznałam, że lepiej zacząć od tych, które mam - nie będzie nade mną krążyć zbliżający się termin oddania do biblioteki.

II. Pisarze, którzy znajdują się w kręgu moich zainteresowań:
  1. Rudyard Kipling
  2. Rabindranath Tagore
  3. George Bernard Shaw
  4. John Galsworthy
  5. Hermann Hesse
  6. Winston Churchill
  7. Jean-Paul Sartre
  8. Samuel Beckett
  9. Toni Morrison
  10. Jose Saramago
  11. Orhan Pamuk
  12. Doris Lessing
  13. Herta Muller

W tym przypadku wiele zależy od zasobności miejskiej biblioteki. Coś czuję, że nie znajdę nic Tagore'a, ale i tak pozostaje u mnie na celowniku. Więc nie pozostaje nic innego jak wziąć się za czytanie.

20.08.2010

Sztukmistrz z Lublina - Isaac Bashevis Singer


Któż nie zna Isaaka Singera, któż nie słyszał o jego książkach, o Spuściźnie, Miłości i wygnaniu czy może przede wszystkim Cieniach na rzece Hudson? Sztukmistrz z Lublina powieść noblisty z 1978 roku, to równie znany tytuł, jak ten przytoczony jako ostatni. Książka, choć wydana po raz pierwszy 1960 roku, w Polsce ukazała się dopiero 23 lata później. Wiele razy wystawiana na deskach teatrów stała się chyba dla wielu Polaków znakiem rozpoznawczym Singera.
To opowieść o sztukmistrzu, którego dziś nazwalibyśmy magikiem, cyrkowcem czy szarlatanem - Jasza Mazur. Beztroskie życie Jasze, zdawać by się mogło człowieka bez problemów, bez odpowiedzialności, któremu wszystko przychodzi łatwo – pieniądze, kobiety, uczucia - wymyka się spod kontroli. Mnogość przygód miłosnych, ilość „domów” i żyć, które Jasza prowadzi, jego samego doprowadza do zguby. Żona czekająca cierpliwie na swojego męża, który prowadzi wieczne życie w trasie, młodziutka kochanka, nieświadoma niczego, oddana dziewczyna czy młoda jeszcze wdowa to tylko niektóre z podbojów miłosnych Jasze. Pozostaje jeszcze problem wiary Jaszego, bowiem Jasze to Żyd, który żyje w diasporze, a obrzędy religii żydowskiej znane są jemu ledwie z dzieciństwa. Czy porzucenie kobiet i odrzucenie wiary może ujść jemu na sucho? Jasza dla ułatwienia sobie życia, dla zdobycia szybkich pieniędzy, zdolny jest nawet zmienić wyznanie, ochrzcić się i przejść na chrześcijaństwo, zostawić żonę (z którą nie ma dzieci), okraść a nawet zabić. Wszystko to z powodu wspomnianej młodej wdowy Emilii, albo raczej jej - ciągle jeszcze będącej dzieckiem - czternastoletniej córki Haliny. Choć Jasza nie potrafi dojrzeć granic przyzwoitości, to doskonale dostrzega je w religii – doszukuje się w każdej wierze tych aspektów i tylko te chce respektować, które nie wymagają wielkich poświęceń. Jednak droga obrana przez Jasze może doprowadzić go tylko do zguby. Tak też się staje. Jedno z wydarzeń staje się zwrotem w życiu Jasze, choć tragiczne i brzemienne w skutkach, jego samego zaprowadza na drogę wiecznej pokuty.
Bohater Singera wpada ze skrajności w skrajność. Ze skrajnej rozwiązłości i niewierności do fanatycznej wręcz wiary i pokuty. Wszystko po to, aby pozbawić się pokus świata zewnętrznego. Jasze jest tak słaby, że nie potrafiąc ich sobie odmówić, zamurowuje się w lepiance, gdzie poświęca się kontemplacji, aby w ten sposób móc odzyskać swoją utraconą wcześniej żydowską tożsamość, stać się człowiekiem prawym i religijnym. Jednając się z Bogiem przyjmuje imię Jakuba Pokutnika. Czy ta pokuta oznacza pogodzenie się z życiem, z wiarą?
czytaj TU

16.08.2010

Alfred i Emily, Doris Lessing

Wydawnictwo Literackie, 2009

Liczba stron: 320

Doris Lessing wielokrotnie wraca w swoich książkach do dzieciństwa spędzonego w Afryce czy to pisząc autobiograficzne wspomnienia, czy też osadzając akcję opowiadań na kontynencie afrykańskim. Biograficzna książka o jej rodzicach Alfredzie i Emily obejmuje znacznie więcej niż tylko afrykański etap ich życia. Co więcej , autorka dokonuje bardzo przewrotnego zabiegu literackiego – w pierwszej części książki przedstawia życie rodziców jakim mogłoby być gdyby ich losy potoczyły się inaczej niż w rzeczywistości. Jest to forma uhonorowania rodziców i próba spełnienia ich pragnień w formie noweli.

W ten sposób, Alfred mieszka na angielskiej prowincji, gdzie wraz z żoną realizuje swoją największą pasję jaką jest rolnictwo. Otoczony jest przyjaciółmi, prowadzi życie spokojne, ale satysfakcjonujące. Emily natomiast zostaje pielęgniarką w szpitalu w Londynie, gdzie poznaje znacznie starszego od siebie doktora, za którego wychodzi za mąż. Pierwsze lata małżeństwa przynoszą rozczarowanie, kolejne przynoszą przełom – Emily wprowadza do codziennej rutyny elementy światowego życia. Jednak dopiero po śmierci męża rozwija skrzydła prowadząc szeroko zakrojoną działalność charytatywną.

W drugiej części autorka koncentruje się na prawdziwych losach swoich rodziców, jednak nie jest to szczegółowa kronika ich związku. Luźne wspomnienia o rodzicach pokazują ich różne charaktery oraz pragnienia. Alfred marzy o zarobieniu wystarczającej sumy na swojej afrykańskiej farmie by osiedlić się z powrotem w Anglii i tam zakupić gospodarstwo. Emily, która głęboko i boleśnie przeżyła zderzenie z realiami Rodezji, chciałaby powrócić do europejskiej kultury z jej życiem towarzyskim i kulturalnym. Codzienne zmagania z trudami afrykańskiej rzeczywistości sprawiają, iż pragnienia rodziców Lessing pozostają nieosiągalne.

Pisarstwo Lessing, które zaczęłam niedawno poznawać, wydaje mi się szalenie interesujące, szczególnie cenię umiejętność przedstawiania kobiet, ich pragnień, uczuć, potrzeb, rozdarcia między tym co wypada, a tym co podpowiada serce. Autorka w podobny sposób pisze też o swojej matce w tej biograficznej powieści. Dodatkowym atutem książki jest realistyczny obraz społeczeństwa angielskiego w dwudziestoleciu międzywojennym.

14.08.2010

Wszystkie imiona, Jose Saramago

„Wszystkie imiona” to nazwa Archiwum Głównego Akt Stanu Cywilnego, w którym jako kancelista pracuje bohater książki Saramago, Pan Jose. „Wszystkie imiona” to – dosłownie – imiona wszystkich ludzi, zarówno żywych, jak i zmarłych, znajdujących się w rejestrach Archiwum. Każdego dnia, od kilkudziesięciu lat, Pan Jose wprowadza do archiwum żywych nowonarodzone osoby, a także przenosi do archiwum zmarłych akta tych, którzy odeszli z tego świata.

Na calosc tekstu zapraszam do BREDABLIKA :)

12.08.2010

Trudny wybór - Nadine Gordimer





Ruszyliśmy wyposażeni tylko w to, co nam wystarczało, mieliśmy jednak przekonanie, że posiadamy wszystkie rzeczy i że jesteśmy mądrzy, bo nie ma nic, czego byśmy nie wiedzieli …
Ujrzeliśmy, że w istocie my, czarni, przyszliśmy na ten świat bez niczego; pojawiliśmy się na nim nadzy. Wszystko zostawiliśmy za sobą, bośmy przyszli pierwsi. Biali ludzie natomiast … Ujrzeliśmy, że my na świat przyszliśmy w pośpiechu, oni zaś czekali na wszystkie rzeczy, żeby nie zostawić niczego.

10.08.2010

Moja lista Noblistów

Witam!

Wiem, że przyłączam się dosyć późno, ale jak już ktoś na tym blogu wcześniej wspomniał: lepiej późno niż wcale. Mam nadzieję, że wzięcie udziału w Projekcie zmobilizuje mnie do lepszego poznania dzieł Noblistów, bo jak na razie moja lista przeczytanych książek z tej kategorii jest raczej krótka:

  • Henryk Sienkiewicz (W pustyni i w puszczy, Latarnik, Szkice węglem, Krzyżacy, Pan Wołodyjowski, Quo vadis?, Sachem, Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela, Janko Muzykant)
  • Maurice Maeterlinck (Ślepcy, Pelleas i Melisanda)
  • Władysław Reymont (Chłopi)
  • Hermann Hesse (Wilk stepowy, Demian, Wyższy świat, Kuracjusz: Zapiski z kuracji w Baden)
  • William Faulkner (Absalomie, Absalomie)
  • Ernest Hemingway (Komu bije dzwon, Stary człowiek i morze)
  • Albert Camus (Dżuma)
  • John Steinbeck (Myszy i ludzie)
  • Samuel Beckett (Czekając na Godota)
  • Aleksander Sołżenicyn (Oddział chorych na raka, Jeden dzień Iwana Denisowicza)
  • Heinrich Boll (Zwierzenia klowna; Utracona cześć Katarzyny Blum albo: Jak powstaje przemoc i do czego może doprowadzić)
  • Issak Bashevis Singer (Sztukmistrz z Lublina)
  • Czesław Miłosz (Dolina Issy; wiersze)
  • Elias Canetti (Auto da fe)
  • Gabriel Garcia Marquez (Sto lat samotności)
  • William Golding (Władca much)
  • Kenzaburo Oe (Zerwać pąki, zabić dzieci)
  • Wisława Szymborska (Nic dwa razy)
  • Jose Saramago (Baltazar i Blimunda, Miasto ślepców, Wszystkie imiona)
  • Elfriede Jelinek (Pianistka, Amatorki)
  • Herta Muller (Król kłania się i zabija, Sercątko)

Jeszcze nie wiem, co dokładnie będę czytać. Na moim stosiku czekają "Głód i jedwab" H. Muller i "Miłość w czasach zarazy" M. Garcii Marqueza, więc może zacznę od tego.

8.08.2010

"Śnieg" Orhan Pamuk



Noblista z 2006 roku próbuje nietuzinkowo przedstawić współczesną Turcję. Niewątpliwie bardzo się stara, ale, jak na mój gust, wychodzi średnio.

Ka jest poetą, pochodzi z Turcji, ale od kilku lat przebywa w Niemczech. Przyjeżdża jednak do rodzinnego kraju na pogrzeb matki, a później wyrusza do Karsu, małego miasta na północnym wschodzie Turcji. Ma napisać artykuł o wyborach na burmistrza i licznych ostatnio samobójstwach młodych dziewcząt. Wydarzenia te są relacjonowane przez przyjaciela Ka, Orhana, który przybywa do Karsu kilka lat później.

Zazwyczaj czytając „Śnieg” czułam się jakby w zawieszeniu. Panuje w tej książce specyficzny, senny nastrój. Nawet, gdy wiele się działo, miałam poczucie pewnej stateczności, niemal bezruchu. Być może ma to związek z całkowitym odizolowaniem Karsu. Miasto zaraz po przyjeździe Ka zostaje odcięte od świata przez wciąż padający śnieg. Dzięki temu autor zamyka akcję na niewielkim terenie. I chociaż dyskutuje się tu wiele o Europie, mówi się często o innych miejscach w Turcji, to czytelnik ma wrażenie, jakby świat zamykał się na Karsie. Jakby to była oddzielna rzeczywistość, z której nie ma ucieczki.

Reszta recenzji na moim blogu.

4.08.2010

Toni Morrison - Odruch serca

Rozpisana na kilka postaci opowieść, której narratorką jest szesnastoletnia niewolnica Florens, oddana przez własną matkę na służbę do amerykańskiego farmera.
Brytyjska kolonia Nowy Jork, schyłek XVII wieku. Jacob Vaarak, sierota wychowywany w przytułku, otrzymuje w spadku 120 akrów ziemi w Nowych Niderlandach. Zakłada farmę, hoduje bydło, zajmuje się kupiectwem i stopniowo dochodzi do zamożności. Za pieniądze sprowadza z Anglii żonę - młodziutką Rebekkę. Po poślubieniu obcego mężczyzny, utracie zmarłych krótko po urodzeniu synów i córki, Rebekka nie radzi sobie z życiem w nieprzychylnym jej środowisku. Jej mąż wierzy, że obecność małej niewolnicy Florens pozwoli Rebece przezwyciężyć samotność. Kilka lat później Vaarak umiera na ospę a zarażona Rebekka wysyła Florens do kowala, wolnego Murzyna, który zna sposób, by wyciągnąć ją ze strasznej choroby. Nieprzytomnie zakochana w kowalu Florens rusza w drogę, by odnaleźć ukochanego...
Ciąg dalszy recenzji tutaj

2.08.2010

Pan Wołodyjowski - Henryk Sienkiewicz (audiobook)


Po wielu miesiącach słuchania, wczoraj opłakałam śmierć Wołodyjowskiego. Może nie dosłownie płakałam, ale było mi jakoś tak smutno na duszy i żal i trochę zaskoczenie tym smutnym zakończeniem. Ja tu mówię o zakończeniu, a trzeba by zacząć od początku.
Z początku nie mogłam przywyknąć do głosu Janusza Gajosa, bo po przesłuchaniu Księgi bez tytułu przyzwyczaiłam się, że czyta mi Artur Barciś. Ale z czasem stwierdziłam, że Janusz Gajos świetnie modeluje głosem, pasuje na styl tamtego okresu a ponadto swoim głosem potrafi wywołać u słuchacza wzruszenie, patos, radość i smutek. Pomimo tego, że słuchanie tej powieści trwało tak długo, bo ciągle nie mogłam się zabrać za jej słuchanie, powieść mi się podobała bardzo. Znacznie bardziej niż Potop, chyba ze względu na wątek Baśki i Wołodyjowskiego, ich wielkiej miłości. I nie mogłam z jednej strony zrozumieć, że Wołodyjowski mógł opuścić swoją ukochaną... rozumiem, że zobowiązania, przysięga złożona Bogu, ale co innego gdyby go zabili, a inną rzeczą jest jak sam siebie na śmierć skazał. I to ma być powieść na pokrzepienie serc? Ja po takiej powieści spodziewałam się szczęśliwszego zakończenia. Zachwycona jestem kreacją postaci, opisem zalotów miłosnych Basi i Krzysi. W ogóle cała powieść ma swój klimat, który wyraźnie podkreślał głos Gajosa.
Cóż mogę dodać? To klasyka, wybitnego polskiego pisarza, który napisał piękną powieść na pokrzepienie serc, którą warto przeczytać lub wysłuchać.


Colas Breugnon - Romain Rolland


Bardzo cenię literaturę francuską, ale moje ostatnie doświadczenia z francuskimi noblistami nie były takie wspaniałe. Jednak moje pierwsze spotkanie z Romainem mogę uznać za udane i przyjemne. Z tego co wiem, to Colas Bregnon jest najradośniejszą książką tegoż autora, więc miałam chyba szczęście, że taka mi się trafiła jako pierwsza. Nie wiem jak inne spodobałyby mi się, ale przynajmniej mam miłe doświadczenie z tym autorem.
Tytułowy bohater, Colas jak stwierdziłam na końcu książki jest bardzo podobny do mnie, jesli chodzi o ten optymizm i poczucie humoru w każdym, nawet w najstraszniejszym momencie. Potrafię śmiać się na pogrzebie (oczywiście w ukryciu i w granicach przyzwoitości, choć i to czasem nie wychodzi) nawet bliskiej osoby, potrafię śmiać z własnych dolegliwości (z nieswoich też, jeśli ich właściciel na to pozwala - np. moja mama też woli zamiast pocieszania jakąś ripostę). W sumie to jest fajna cecha.
Ze zdziwieniem odkryłam jakie jest duże podobieństwo pomiędzy francuskim a polskim społeczeństwem wiejskim. Zwyczaje i zachowania - tak jak bym czytała książkę jakiegoś polskiego pisarza. Szczególnie to odczułam, kiedy była mowa o piciu, które tak charakteryzuje państwo polskie od XVi wieku, bo już Kochanowski w swoich fraszkach o tym pisał. Jak widać, to nie tylko Polacy lubią pić, ale i Francuzi.
Pomimo tego, że poczucie humoru towarzyszy głównemu bohaterowi przez cały czas, to książkę można podzielić na dwie części: radosną i spokojną oraz brutalną i smutną. Przez pierwszą część poznajemy naszego bohatera i jego najbliższych, w drugiej części stykamy się ze śmiercią, zarazą, utratą majątku i zrezygnacją z niezależności, ale nigdy z uśmiechu i poczucia humoru ;-).
Podobała mi się i już wiadomo, że tą lekturę będę wspominać z uśmiechem, pomimo, że nie jest to książka, przy której chce się śmiać.

1.08.2010

Hamida z zaułka Midakk - Nadżib Mahfuz

wydawnictwo: Smak Słowa 2010
tytuł oryginału: Zuqaq al-Midaqq
seria wydawnicza: Kontynenty
język oryginału: arabski
oprawa twarda
ilość stron: 272
ocena ogólna: 5/6
ocena wciągnięcia: 5/6



Na wstępie zaznaczam, że książkę czytałam tak długo tylko dlatego, że jest to gorący okres w szkole dla nauczycieli. Bardzo dużo pisania, liczenia, podsumowywania i w ogóle. I jak na razie końca nie widać.
A książka jest naprawdę świetna.
W Kairze w zaułku Midakk mieszka cała plejada różnych typów. Jest bogacz, który wynosi się nad sąsiadów, bo ma pieniądze. Jest swatka, która myśli, że od niej zależy szczęście małżeństw. Jest bogata wdowa, która nagle zapragnęła małżeństwa, ale nie może pogodzić się ze starością. Jest ubogi, dobry chłopak zakochany bez pamięci w Hamidzie.
To dla niej postanowił opuścić zaułek, tak przez niego ukochany i zarobić dużo pieniędzy. Bo dla Hamidy najważniejsze jest bogactwo i władza. Dziewczyna jest bardzo piękna, przyciąga wzrok wielu mężczyzn, zdaje sobie z tego sprawę i postanawia swoją urodę wykorzystać w jedyny dla niej sensowny sposób - wybić się i uciec z zaułka, który dla niej jest synonimem biedy i nieudacznictwa.

Książka piękna, bo czyta się ją z zapartym tchem. Śledziłam losy Hamidy, patrzyłam, jak Abbasowi pękało serce i przychodziło mi jedno do głowy - ludzie wszędzie mają podobne pragnienia i marzenia. Ta książka oprócz tego, że pokazuje nie tylko miłość, wielkie emocje, zazdrość i cierpienie. Jej dodatkowym atutem jest egzotyczny klimat biednego Kairu. Niespotykane raczej w naszej kulturze zachowania - krzykliwe kobiety, jazgoczące całymi dniami na sąsiadów i własnych mężów. Jeden mężczyzna był regularnie bity przez żonę i znosił to z podziwu godną cierpliwością. Zachodziło nawet podejrzenie, że oni są szczęśliwi!

Polecam tę powieść na wakacje - na przykład zamiast wakacyjnych wojaży.

P.S. Długo mnie tu nie było, a przypomniałam sobie o tej książce pod wpływem wyzwania Rosja w literaturze.

Jean-Marie Gustave Le Clézio - Urania


Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy, 2008
Pierwsze wydanie: 2006
Liczba stron: 239

Ocena: 2/6

Literacka Nagroda Nobla 2008

Proszę mi wierzyć, że nauczyłam się nie czytać kiepskich książek do końca i stosuję już od kilku dobrych miesięcy zasadę pierwszych 50 stron. Ale to było wyzwanie. Skoro już mi weszła w ręce z tym wielkim napisem "Nagroda Nobla", to wiedziałam, że trzeba będzie wysmarować recenzję. I jak już ją tak męczyłam, to przyświecała mi też myśl: trzeba ostrzec innych!

Dlaczego? To proste. Wydawca i pisarz robią czytelnika w konia! No bo tak: na okładce naprawdę zachęcająca "zajawka", że będzie o jakiejś utopijnej krainie, ale w naszej rzeczywistości, gdzie ludzie pokazują, że można żyć inaczej. I już byłam pozytywnie nastawiona. Gdybym też Wam dodała, że książka porusza temat (i wcale bym nie skłamała) eksploatacji żyznej meksykańskiej doliny, kontrast między biedotą a bogatymi mieszkańcami, ucieczki do Stanów tych pierwszych, to też można sobie chrząknąć pod nosem "ciekawe, ciekawe, trudne sprawy...". A tu figa!

Ciąg dalszy u mnie: Mikropolis

Umiłowana - Toni Morrison

Sethe ucieka z Domowej Przystani jako ciężarna matka trójki dzieci. Kiedyś usłyszała, jak nauczyciel kazał swoim uczniom narysować tabelkę – po lewej stronie wypisać cechy ludzkie, a po prawe cechy zwierzęce każdego z niewolników. Uciekła, ponieważ nie chciała, aby ktokolwiek dokonał podobnej charakterystyki jej dzieci. Od tego wszystko się zaczyna. W niedługim czasie Sethe stanie przed dylematem, po której stronie zostawić swoje dzieci. Otwiera tym samym drzwi zaświatów, wpuszczając do swojego świata ducha, który dokona nieodwracalnych zmian w życiu jej oraz jej bliskich.

Calosc tekstu: BREDABLIK