Całość recenzji na Dzienniku Literackim.
31.10.2010
"Lituma w Andach" Mario Vargas Llosa
Całość recenzji na Dzienniku Literackim.
"Kto zabił Palomina Molero?" Mario Vargas Llosa
Ciąg dalszy recenzji na Dzienniku Literackim.
28.10.2010
poopowiadam Wam z Marquezem
Można powiedzieć, że Marquez do mistrzostwa opanował ten gatunek i można się też o tym przekonać sięgając po choćby jedną pozycję z tego dużego zbioru.
Opowiadania, które składają się z trzech tomów: Dialog lustra, W tym mieście nie ma złodziei oraz Niewiarygodna i smutna historia niewinnej Erendiry i jej niegodziwej babki uznawane są za najpełniejszy zbiór opowiadań w dorobku pisarza. To lektura niesamowita – jej oniryczność sprawia, że czytając czujemy się jak na latającym dywanie, unoszącym się nad baśniową krainą. Krainą, która jednak nie zawsze jest jasna i kolorowa. Kto czytał choćby jedną powieść Marqueza i polubił jego styl bezboleśnie wniknie w karty opowiadań, nie zwracając uwagi miękko przejdzie z jednej historii w drugą. Ten, kto czytał więcej niż jedną powieść autora znajdzie zapewne w niejednym opowiadaniu zarys bohaterów, o których czytał już kiedyś w którejś z powieści. Ja pokusiłam się nawet o zapoznanie się, choćby pobieżnie (przesiadując w bibliotece) z tymi, których jeszcze nie czytałam, aby przekonać się ile postaci odgadnę ile zaczątków przyszłych powieści odnajdę. Opowiadania są jak swojego rodzaju układanka, literackie puzzle, które układają się w jedną całość, choćbyśmy nie znali całej twórczości pisarza. I tak opowiadanie Ewa w środku kota mi przywodzi na myśl powieść O miłości i innych demonach – gdzie uwięziona Sierva może kojarzyć się z Ewą uwięzioną we własnej duszy, a Śmierć wierniejsza niż miłość już samym tytułem skojarzy się zapewne miłośnikom Miłości w czasach zarazy z tą właśnie powieścią, Trzecia rezygnacja natomiast może przywodzić na myśl Szarańczę, a Bardzo stary pan z olbrzymimi skrzydlami nawiązuje do – również – zbioru opowiadań o tym samym tytule. Skojarzeń jest więcej i być może mogą się one różnić między czytającymi, ale zawsze Opowiadania będę lekturą ciekawą przez to, że dają tak wiele wrażeń, czy też za to, że odbiór każdego z nich może tak bardzo się różnić. Ja opowiadania jako zbiory wszelkiego rodzaju lubię za to, że mogę długo rozpamiętywać każde z nich, kontemplować je i doszukiwać się ich znaczeń, które niejednokrotnie zmieniają się w miarę upływu czasu. Podobnie było w przypadku Opowiadań Marqueza i mam nadzieję, że tak samo pozytywne wrażenia odniosę przy lekturze kolejnych zbiorów opowiadań tego autora, i co przyjemniejsze, im więcej poznam dzieł pisarza tym ciekawiej będzie mi się czytało te zbiory i odkrywało ich pierwotne, być może znaczenie.
Moje wydanie Opowiadań Marqueza, wydanie z nowej wersji Muzy jest kolorowe nie tylko na okładce, ale też mieni się różnymi kolorami znaczników samoprzylepnych i moimi własnymi skojarzeniami, które mam nadzieję, będą się zmieniać, potwierdzać i zwiększać w miarę poznawania twórczości noblisty.
27.10.2010
"Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza" Björnstjerne Björnson
"Pochwała macochy" Mario Vargas Llosa
Ciąg dalszy recenzji na Dzienniku Literackim.
"Hamida z zaułka Midakk" Nadżib Mahfuz
Ciąg dalszy recenzji na Dzienniku Literackim.
"Cevdet Bej i synowie" Orhan Pamuk
Ciąg dalszy recenzji na Dzienniku Literackim.
25.10.2010
Igraszki z przeznaczeniem
Otóż, Mario Vargas Llosa już nie jest "kandydatem" a "laureatem" Nagrody Nobla, więc spostrzeżenie to stało się dla mnie swoistym znakiem.
I gdy prawie dwa tygodnie temu oczekiwałam na werdykt Szwedzkiej Akademii, mocno zaciskając kciuki by wygrał Murakami, usłyszawszy komunikat ochłonęłam i podbiegłam do komputera - dopisać Vargasa Llosę na mą listę Noblistów "do przeczytania" w ramach niezwykłego, nieograniczonego czasem wyzwania, do którego przystąpiłam jakiś czas temu.
A lista ma na początku drogi wyzwaniowej kształtuje się następująco:
Nobliści, z którymi miałam już okazję się zaznajomić:
1948 r. - Thomas Stearns Eliot, Wlk. Brytania ("Wiersze wybrane")
1957 r. - Albert Camus, Francja ("Dżuma")
1980 r. - Czesław Miłosz, Polska ("Piesek przydrożny", "Abecadło Miłosza", "Orfeusz i Eurydyka", wybór wierszy)
1993 r. - Toni Morrison, USA ("Umiłowana")
Plany czytelnicze:
1970 r. - Aleksander Sołżenicyn, ZSRR ("Oddział chorych na raka", "Jeden dzień Iwana Denisowicza")
1998 r. - José Saramago, Portugalia (cokolwiek)
2002 r. - Imre Kertész, Węgry ("Los utracony")
2010 r. - Mario Vargas Llosa ("Ciotka Julia i skryba", "Pantaleon i wizytantki")
Oczywiście, jak to zwykle w wyzwaniach bywa będę opierała się częściowo tylko na zgromadzonych przeze mnie zbiorach (na liście planów, książki zaznaczone kursywą są tymi które posiadam), a główny ciężar spocznie na bibliotece. Na szczęście wyzwanie nie jest ograniczone czasowo, zatem życzę wszystkim uczestnikom (w tym sobie) szczęścia i wytrwałości.
20.10.2010
Zagłoba Swatem - Henryk Sienkiewicz
Książeczka objętościowo niewielka zawiera komedię w kilkunastu scenach dotyczącą miłości Zosi i Zaremby, a ojciec Zosi żywiąc z przeszłości uraz do rodu Zarembów, nie zezwala na ślub. Zaremba jednak wpada na kapitalny pomysł sprowadzenia szanowanego pana Zagłobę, o którym dzieli się z Cyprianem. W wyniku realizacji jego pomysłu Zosia jest zdezorientowana, a stare panny Marcjanna i Weronika są pełne nadziei na szczęśliwe zamążpójście. Ostatecznie cała sytuacji prowadzi do weselnego zakończenia i wypicia toastu na cześć Zosi i Zaremby.
Powiem szczerze, nie pojęłam komizmu tego utworu. Ideę pomysłu Zaremby zrozumiałam, ale jak dokładnie miało do tego dojść to już nie bardzo. Często musiałam wracać, by bardziej zrozumieć rozwój sytuacji, ale Sienkiewicz to Sienkiewicz, nie jest łatwy w odbiorze, nawet przy takiej wydawałoby się banalnej komedii.
Ocena 3,5/6
17.10.2010
"Pochwała macochy" Vargas Llosa Mario
wydawnictwo: Znak
język oryginału: hiszpański
stron: 128
ocena ogólna: 4/6
ocena wciągnięcia: 3,5/6
16.10.2010
Gawędziarz, Mario Vargas Llosa
"Gawędziarz" to bajeczna powieść. Jest zupełnie odmienna od tych książek, do których przyzwyczaił mnie Llosa do tej pory. Dotychczas sięgałam po książki, w których główne zainteresowania Llosy koncentrowały się na badaniu istoty stosunków damsko-męskich. Tym razem autor skupia się na odkrywaniu więzi pomiędzy człowiekiem a naturą.
Punktem wyjścia dla swoich rozważań autor czyni osobę Saula Zuratasa, swojego przyjaciela z czasów studenckich. Saul to Peruwiańczyk, wyjątkowy już od pierwszego spojrzenia. Saul od urodzenia ma na twarzy ogromne znamię czyniące go pośmiewiskiem wśród jednych i potworem wśród innych. Ułomność ta nie przeszkadza mu w zdobywaniu sukcesów naukowych, aczkolwiek ma wpływ na jego życie uczuciowe.
Saul zwany Maskamiki pasjonuje się kulturą plemion zamieszkujących amazońskie dżungle. Najbliższa mu grupa to wędrujące i rozproszone plemię Macziguengów. Narrator podejmuje próbę rekonstrukcji losów Maskamikiego od chwili gdy ich drogi rozeszły się. Z biegiem czasu nabiera przekonania, że Saul porzucił nowoczesność na rzecz plemiennego życia wśród Macziguengów.
Historia opowiedziana jest w sposób malowniczy, przeplatana legendami, wierzeniami i historiami przekazywanymi przez Gawędziarza. Gawędziarz, który wędruje pomiędzy osadami pełni ważną rolę w rozproszonym w różnych zakątkach amazońskiej dżungli plemieniu. Jest to rola scalająca, pozwalająca zachować poszczególnym rodzinom jedność plemienną.
Książka to nie tylko zapis losów Saula Zuratasa i plemienia Macziguengów. Autor stawia pytania dotyczące wpływu współczesnej kultury na plemiona żyjące w oderwaniu od postępu i nowoczesności. Na ile i czy w ogóle ludzie powinni ingerować w obyczaje, język i kulturę plemienną? Czy nie lepiej uszanować tych ludzi żyjących od wieków w harmonii z naturą i nie narzucać im odmiennych interpretacji świata? Ile dobra, a ile zła wyrządzają odwiedzający te odległe plemiona lingwiści i misjonarze? Te pytania pojawiają się w "Gawędziarzu", pojawiają się także odpowiedzi na nie.
Ja ze swojej strony polecam lekturę tej książki.
Moja ocena: 5/6
Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki, Mario Vargas Llosa
Pozornie lekka książka o relacjach męsko-damskich okazała się dla mnie dość ciężkostrawna. Trawiłam ją pracowicie w głowie, nosiłam czytaną historię w pamięci i analizowałam przeczytane fragmenty. Nie umiem obojętnie czytać dobrych książek.
Llosa snuje historię wzajemnych relacji między Ricardo - grzecznym chłopczykiem i niegrzeczną dziewczynką - przyjmującą rozmaite imiona w trakcie rozwoju fabuły. Ich wspólna historia zaczyna się we wczesnej młodości, kiedy to spotykają się w Peru i stanowią parę zauroczonych sobą nastolatków. Następnie ich losy spatają się w różnych miejscach na świecie i w rozmaitych sytuacjach. Ricardo jest przez całe życie zakochany w niegrzecznej dziewczynce i pielęgnuje w sobie to uczucie, podczas gdy ona szuka szczęścia u boku innych, silniejszych od niego mężczyzn, ofiarowując Ricardowi jedynie potajemne i niezwykle rzadkie schadzki, które podsycają jego uczucie i nie pozwalają o niej zapomnieć.
Niegrzeczna dziewczynka zafascynowana jest władzą, pieniędzmi, życiem na świeczniku. Szuka mężczyzn, którzy zapewniają jej to wszystko o czym marzy. Ona ofiarowuje im swoje ciało, oni namiastkę tego, co jest dla niej w życiu ważne.
Ricardo nie może jej dać tego, na czym jej w życiu zależy. Ricardo to człowiek prawy, pracowity, nie szukający rozgłosu. Umie cieszyć się drobnostkami, z wyboru nie startuje w wyścigu szczurów. Nad to wszystko przedkłada przyjaźń i stałość uczuć - na swoje nieszczęście darzy głębokim uczuciem niegrzeczną dziewczynkę, ktora zadaje mu więcej bólu niż rozkoszy i szczęścia. Wartości ważne dla grzecznego chłopczyka są niczym dla niegrzecznej dziewczynki, dlatego też raz po raz wymyka mu się i znika na długie lata w poszukiwaniu mocnych mężczyzn z grubym portfelem. Życie u boku skromnego urzędnika to klatka, w której dziewczynka nie chce być uwięziona. Wyznanie miłości to poddanie się i rezygnacja z niezależności.
Wolność to dla niej postawa życia. Wolność to możliwość wyboru, możliwość przedzieżgnięcia się w inną postać, możliwość zamknięcia przeszłości i zapomnienia o tym, co było. Miłość i poddanie się innemu człowiekowi są sprzeczne z jej naturą.
Z biegiem czasu niegrzeczna dziewczynka, która wówczas jest już kobietą w średnim wieku, zniszczoną, po wielu tragicznych przejściach docenia to, co całe życie próbował ofiarować jej Ricardo - docenia jego przywiązanie, przyjaźń, bezinteresowność, otwarte serce, jednak nie umie i nie chce mu odpłacić tym samym. Do końca swoich dni jej zachowanie i dusza pozostaje dla Ricarda tajemnicą.
Powieść stawia przed czytelnikiem wiele pytań o sens życia. Co wybrać? Czy tak jak niegrzeczna dziewczynka poszukiwać w życiu nowości, pędzić przed siebie na złamanie karku za często fałszywymi bożkami -władzą, pieniędzmi, złudzeniem lepszego jutra? Czy opłaca się zamykać oczy na to, co jest nam dane? A może żyć bez tej gorączki trawiącej wnętrze i nakazującej rzucać wszystko i gnać przed siebie w poszukiwaniu nowych doznań i poświęcić się pielęgnowaniu uczuć - uczuć jakimi darzą nas bliscy, przestać ranić i ustatkować się? Chyba dopiero u progu życia jesteśmy w stanie właściwie ocenić to, co za nami. A wówczas niejeden z nas dozna pustki i żalu straconych lat, szans, przegapionych ludzi, zranionych uczuć.
Moja ocena: 6/6
Zeszyty Don Rigoberta, Mario Vargas Llosa
Ha! A to świntuszek z tego Llosy!
Powieść jest kontynuacją mini powieści pt. "Pochwała macochy" (czytałam i podobała mi się). Zwaśnione małżeństwo Lukrecja i Rigoberto wspomina czasy swojego wspólnego szczęśliwego pożycia. Książka podzielona jest na wiele rozdziałów, w których poznajemy wzajemne relacje dorosłych oraz rozmaite gierki prowadzone przez syna Rigoberta małoletniego Fonsia, przez którego Lukrecja musiała opuścić dom i małżonka.
Fonsiu odwiedza pozostającą w niełasce macochę i wciąga ją w kolejne gry o podtekstach erotycznych. Twierdzi przy tym, iż ma na celu ponowne połączenie swoich rodziców. Fonsiu jest chłopcem inteligentnym, uroczym, prostolinijnym, a przy tym wyrachowanym i lubieżnym. Przeżywa zafascynowanie postacią i twórczością malarza Egona Schielego i przy pomocy rycin z jego dziełami kieruje zazwyczaj rozmowę na tematy związane z erotyką.
Don Rigoberto to hedonista, esteta i erudyta, odludek wykonujący nudny, ale dochodowy zawód, jak sam o sobie mówi "jest zdecydowanym praktykiem perwersji". Obecnie pogrążony jest z zadumie i rozdarciu pomiędzy miłością do Lukrecji a moralnym obowiązkiem odseparowania syna od macochy. Wycofuje się i większość czasu spędza w gabinecie pisząc złośliwe diatryby i filipiki ukazujące jego zawiły światopogląd, całkowitą wolność słowa oraz rozgoryczenie i rozczarowanie światem. W swoich marzeniach wraca do intymnych chwil i uniesień miłosnych, których dostarczała mu Lukrecja.
A ma co wspominać. Ich dziesięcioletnie wspólne życie obfitowało w rozmaite erotyczne gry i zabawy, m.in. zdrady kontrolowane, wymianę żonami z bratem, zespolenie dwóch kobiet oraz inne fantazje i fetysze miłosne. Llosa ma umiejętność bardzo subtelnego i poetyckiego przedstawiania miłości fizycznej, zatem powieść nie jest gorsząca, chociaż gęsta od dusznej erotyki. Autor prowadzi podstępną grę z czytelnikiem, której finału nie mogę zdradzić.
Zachwycająca jest erudycja autora i jego znajomość literatury i malarstwa. Wplata w powieść mnóstwo przykładów ze świata sztuki. Proza ta świetnie smakuje, świetnie się czyta, rozśmiesza znaną Llosowską ironią, przyciąga dzięki niezwykłym postaciom. Wielokrotnie złożone zdania, długaśne akapity i nieliczne dialogi to pożywka dla mojej wyobraźni. Jednak osobom, które nie znają jeszcze książek tego autora nie polecam "Zeszytów don Rigoberta" na początek.
Moja ocena: 5/6
12.10.2010
odgrzane i smakuje czyli najmłodszy Noblista Llosa
...z cyklu "odgrzewane"... Do książki Mario Vargas Llosa „SzelmoStwa niegrzecznej dziewczynki” podchodziłam kilka razy, za każdym razem odkładając ją z powrotem na półkę w księgarni. Jednak miałam ją chyba przeczytać bo znalazłam ją pod choinką. Ucieszył mnie bardzo ten prezent bo ten kto mi go dał zdecydował za mnie, że powinnam przeczytać „SzelmoStwa...”. Chciałam ją wreszcie przeczytać też dla pochlebnych opinii na temat książki. Pomyślałam, że może to ze mną jest coś nie tak jeśli książka mi się nie podoba, albo może trafiam w złym dniu na nią w księgarni. Jednak czytając nie zmieniłam zdania. Tak chwalona, opisywana jakby była cudem, mnie nie przekonywała… aż do połowy. To był dla mnie moment przełomowy. Wiem, że komuś może wydać się to za dużo do „zmęczenia” ale warto było. Drugą połowę dosłownie połknęłam i dopiero pojęłam cudowność tej powieści.
Pierwsza połowa wydała mi się błazenadą, historią marnego losu marnej miłości silnej kobiety i słabego mężczyzny. Ale to była jego wielka miłość, nie tylko seksualność, jak myślałam na początku, ganiąc w duchu biednego Ricarda, ale jednak wielka miłość, jego prawdziwa druga połowa, której potrzebował jak ryba wody, jak płuca powietrza, która go tak silnie uzależniła. Mała chilijeczka, niegrzeczna dziewczynka, Lili vel Arlette czy też po drodze żona kilku mężów, zawsze dobrze postawionych to niezdecydowana, nieczuła wiecznie mała dziewczynka niepogodzona ze swoim losem dziecka z biednej rodziny. Dziewczynka chora na wygodnictwo, która wykorzysta w okrutny sposób nawet jedynego przyjaciela Ricardo i zawsze wie jak go odnaleźć i Go podejść, nie bacząc na jego krzywdę. Nęcąca go podróbką miłości, miłości toksycznej, czego on zdaje się nie zauważać. Denerwowało mnie momentami to ślepe zapatrzenie chudopachołka w chilijeczkę. Składane sobie obietnice, że więcej się do niej nie odezwie, że nie będzie jej szukał …puszczane na wiatr. Miałam wrażenie, że ona cały czas kłamie, nawet wtedy gdy mówiła prawdę (?), ja bałam się jej uwierzyć bałam się czytać bo miałam wrażenie, że to co przeczytam okaże za chwile się kłamstwem. Jak on musiał być zakochany, wręcz uzależniony.
Historia ta trwa i trwa, powieść Mario Vargas Llosa to historia życia Ricardo i Lili wpleciona w przewroty polityczne XX wieku. Nie była to jednak historia miłości romantycznej, była to walka na żale i pretensje. On do niej, że jest taka rozwiązła i zmienna, a ona że nie jest bogaty i nie zapewni jej tego co wymarzyła sobie już w dzieciństwie. Nawet w obliczu śmierci czai się w jej oczach iskra szelmostwa, a Ricardo zdaje się zachwycać tymi iskrami, to one go podniecają u niegrzecznej dziewczynki. Czy potrzebne były te ich wielkie i mniejsze dramaty, te rozstania, by dopiero w obliczu rozstania ostatecznego zrozumieć, że się kochają i życie razem sprawia im największą przyjemność?
recenzję zamieściłam z powodu wiadomego, a pochodzi ona z mojego poprzedniego adresy blogowego
11.10.2010
Chwila - Wisława Szymborska
Jedna z tych ziemskich chwil
proszonych, żeby trwały.
W późniejszym Dwukropku poetka napisała, iż każdy wiersz mógłby nosić tytuł "Chwila".
10.10.2010
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie, 2010
Pierwsze wydanie: 1982
Liczba stron: 740
Tłumacz: Anna Polat
Literacka Nagroda Nobla 2006
Ocena: 4/6
Debiut Pamuka wielkości cegły. To chyba dowód jego odwagi, kto by się na początek porwał na napisanie sagi rodzinnej? I to rozpisanej na tyle stron.
Pierwszą moją myślą było: widać, że to debiut. Pewnych chwytów literackich Pamuk nie miał jeszcze opanowanych, znanych mi z jego dojrzałej książki Śnieg, odnosiłam wrażenie, że się na niej uczył i udało mu się to. Zwłaszcza pod koniec Cevdeta czułam pewną ledwo wyczuwalną różnicę w sposobie pisania. Widać w niej już typowe Pamukowskie zabiegi: strumień świadomości w zapisie myśli bohaterów, odnotowywanie nawet najmniejszej zmiany ich nastroju, pytania o abstrakcyjne sprawy podczas wykonywania zwykłych czynności oraz pisanie o kompleksach Turków wobec Europy. Natomiast od czasu tej książki wyraźnie nauczył się pisać dialogi i wprowadzania do fabuły pewnych punktów nośnych całej akcji, aby coś ją przerzucało z punktu A do punktu B. Wszystko wydaje się zrozumiałe, kiedy się człowiek dowie, że Pamuk jak zaczął to pisać miał 22 lata (!) i zajęło mu to 4 lata (stąd dopracowanie stylu rzucające się w oczy w ostatniej części).
cd. u mnie --> Mikropolis
O kotach - Doris Lessing
Doris Lessing dzięki tej książce przekonała mnie znów do swojego pisarstwa, mało tego sprawiła, że w nogach czułam ciepło i wibracje, a w uszach słyszałam mruczenie. O moich wrażeniach można przeczytać tutaj.