26.09.2009

Doris Lessing, Alfred i Emily.


Wydawnictwo: Literackie
Wydanie I
Kraków 2009
Tłumaczenie: Anna Kołyszko
ISBN: 978-83-08-04388-2
Stron 320

Premiera 1 października!


Jest to ostatnia książka napisana przez laureatkę literackiej Nagrody Nobla w 2007 roku brytyjską pisarkę Doris Lessing. Powieść pochodzi z roku 2008 i według zapewnień samej autorki jest rzeczywiście ostatnią w jej twórczości. Książka podzielona została przez autorkę na dwie części. W pierwszej nowej zatytułowanej Alfred i Emily, pisarka ukazuje życie swoich rodziców, jakie toczyłoby się gdyby nie wybuchła I wojna światowa i nie było działań wojennych w Europie. Jest to jej własne wyobrażenie. Druga część książki „Alfred i Emily. Dwa życia” przenosi czytelnika w autentyczne wydarzenia rodziny pisarki.

Ciąg dalszy na Słowem Malowane

22.09.2009

"Sto lat samotności" Gabriel Garcia Marquez


Aureliano wyobrażał go sobie w golfie, który zdjemował dopiero, gdy kawiarnie na Montparnasse zaczynały wypełniać się parami wiosennych zakochanych, śpiącego w dzień, by oszukać głód, a piszącego w nocy, w pokoiku cuchnącym gotowanymi kalafiorami, gdzie miał umrzeć Rocamadour.(s. 440)

Mężczyzna, który rysował się w wyobraźni przedostatniego członka wielkiej rodziny Buendia to Gabriel Marquez – jeden z czworga przyjaciół tego wielkiego samotnika i dziwaka, z którym zbliżył się szczególnie, a który był praprawnukiem Gerinelda Marqueza – serdecznego przyjaciela słynnego pułkownika Aureliana Buendii. Kim naprawdę był Gabriel Marquez i co wiedział o samotności? On jako jedyny wierzył Aurelianowi, gdy ten wspominał swojego prapradziadka pułkownika, którego stoczone trzydzieści dwie wojny już dawno pogrążyły się w mrokach niepamięci mieszkańców Macondo. Gabriel Marquez – postać marginalna, pozornie nie mająca większego znaczenia, o której nie pisze się zbyt wiele, a jednak – alter ego pisarza. Pod koniec powieści wyjeżdża do Paryża i tam niczym Horacio Oliveira (alter ego Cortazara) dusi się w ciasnych facjatkach i pisze.

Samotność obejmuje okres stu lat, który opisał Melquiades, posługując się sanskrytem, aby zaszyfrować losy rodziny Buendia. „Sto lat” to czas symboliczny. Jose Arcadio Buendia i jego żona Urszula Iguaran opuszczają rodzinną wioskę niczym Adam i Ewa, wygnani z Raju wskutek popełnionego grzechu (Jose Arcadio dokonuje morderstwa), wyruszają na poszukiwanie nowej ziemi. W ten sposób docierają do Macondo – miejsca mitycznego, którego dzieje stanowią streszczenie dziejów świata.

Członkowie rodziny Buendia naznaczeni są przekleństwem szaleństwa („Tacy oni są wszyscy [...] pomyleni od urodzenia”, s. 204) i samotności („rodzinne piętno osamotnienia”, s.204). W powieści dużo stron poświęconych jest wojnie, którą Marquez, choć odkłada ją „na później”, obiecuje już w pierwszym zdaniu: „Wiele lat później, stojąc naprzeciw plutonu egzekucyjnego, pułkownik Aureliano Buendia miał przypomnieć sobie to dalekie popołudnie, kiedy ojciec zabrał go z sobą do obozu Cyganów, żeby mu pokazać lód”.

Światem przedstawionym rządzi charakterystyczny dla literatury iberoamerykanskiej „realizm magiczny” („lo real maravilloso”), który objawia się w przeczuciu śmierci, w rozmowach z umarłymi, w magnetycznym spojrzeniu małego chłopca, który potrafi przesuwać wzrokiem przedmioty, ale także ma źródło w pierwotnej mocy właściwej kobietom, kierującym się głosem intuicji i emocji. To, co wydawałoby nam się niezwykłe, nie wydaje się takie samo bohaterom powieści, i na odwrót – dobrze ilutrują to wynalazki sprowadzane z całego świata do Macondo przez Cygana Melquiadesa – lód i magnes są właśnie tym, co magiczne i niepojęte dla Josego Arcadia i innych mieszkańców osady. Natomiast nie dziwi nikogo, ani nie trwoży wniebowzięcie Pięknej Remedios czy snujący się po domu duch zmarłego Melquiadesa.

O „Stu latach samotności” ciężko napisać coś oryginalnego. Jest to pozycja dobrze znana nie tylko pożeraczom literatury pięknej. Warto do niej wracać po latach. W moim przypadku, gdy czytałam ją po raz pierwszy około pięć lat temu, doświadczenie powtórnej lektury pokazało, że całkowicie uleciał mi z pamięci wątek wojenny, który przecież jest tak obszerny w tej powieści, ocalały natomiast alchemiczne poszukiwania w małym pokoiku wypełnionym tajemniczymi książkami i świętymi tekstami, a także wniebowstąpienie Pieknej Remedios. Jestem ciekawa, co pozostanie, gdy minie kolejnych pięć lat...

Gabriel Garcia Marquez, „Sto lat samotności”, przeł. G. Grudzińska, K. Wojciechowska, MUZA SA, Warszawa 2003

Zapraszam na mojego nowego bloga poswięconego literaturze: BREDABLIK

20.09.2009

Nazywam się Czerwień, Orhan Pamuk



Szesnastowieczny Stambuł, to miejsce odległe i w czasie i przestrzeni. Dzieli nas kultura, język, religia, łączą ludzkie pragnienia i namiętności.

W tajemnicy przed radykalnymi wyznawcami Allaha powstaje księga ilustrowana przez najznakomitszych mistrzów miniatury. Plotki głoszą, iż jej powstanie zlecił sam Sułtan. Księga ma być zilustrowana przy użyciu technik europejskich - niezgodnych z Koranem. Przede wszystkim złamany ma być zakaz używania perspektywy oraz przedstawiania postaci ludzkich. Księga powstaje w domu Wuja, szanowanego i zamożnego człowieka, który dzięki swoim wpływom oraz sowitej zapłacie pozyskał do współpracy miniaturzystów o pseudonimach - Oliwka, Motyl, Bocian i Elegant. Zła sława powstającego dzieła sprawia, że ktoś morduje Eleganta. Czy człowiek ten zginął ponieważ zaczął wątpić w sens pracy, czy może dlatego, że chciano położyć kres grzesznym praktykom?

Aby wyjaśnić sprawę i znaleźć mordercę Wuj wzywa Czarnego, swojego dalekiego krewnego, orientującego się w iluminacji, inteligentnego młodego mężczyznę, którego w przeszłości skrzywdził nie zezwalając mu na ślub ze swoją córką Sekure. Czarny przybywa do Stambułu z nadzieją na to, że Sekure, której mąż nie wrócił z wyprawy wojennej, zostanie jego żoną.

Równolegle rozwija się wątek poszukiwania sprawcy morderstwa oraz wątek miłosny. Najistotniejsze jednak dla czytelnika jest to, że powieść przesycona jest informacjami na temat zasad tworzenia miniatur, przypowieściami z ksiąg arabskich, opisami technik ilustrowania pism oraz szczegółami dotyczącymi kształcenia oraz pracy miniaturzystów. Te fakty właśnie zniechęciły do lektury wielu potencjalnych czytelników powieści. Albo się je polubi i chłonie z zainteresowaniem, albo porzuca się powieść. Mnie się podobały, ponieważ są tak odmienne od kultury europejskiej, przeze mnie nigdy wcześniej nieodkryte. Nie mogę jednak powiedzieć, że powieść chłonęłam w szybkim tempie - wręcz przeciwnie czytałam ją wyjątkowo długo, choć bez znużenia.

Moją uwagę zwróciły postaci kobiece w powieści. Wcześniej kojarzyło mi się, że kobiety w krajach muzułmańskich pozbawione są praw i wolnej woli. Pamuk pokazuje w jaki sposób kobiety rządzą światem mężczyzn. Sekure to manipulatorka, za plecami ojca próbuje ułożyć sobie życie - z tym, że nie potraf wybrać jednego z dwóch adoratorów. Odniosłam wrażenie, że celowo gra tak, by doprowadzić do konfrontacji obu mężczyzn. Mojej sympatii nie pozyskała również przez to, że manipuluje swoimi synami, skłóca chłopców, podsyca niezdrową konkurencję, wykorzystuje ich do swoich celów, niewiele dając im od siebie.

Pierwsze moje literackie spotkanie z Pamukiem dobiegło końca, życzyłabym sobie, by następne były co najmniej tak samo interesujące.

19.09.2009

Pearl S. Buck. Wiatr ze wschodu, wiatr z zachodu.


Wydane przez

Wydawnictwo Muza

Moje pierwsze spotkanie z Panią Buck uważam za bardzo udane. Opowieść snuta przez Autorkę z doskonały sposób przedstawia sytuację, w której kultura Wschodu zderza się z obyczajowością Zachodu.

Ciekawym sposobem było uczynienie narratorką skromnej, właściwie wychowanej Chinki, dla której postępowanie męża, wykształconego na Zachodzie, jest całkowitym zaprzeczeniem relacji jakie panować powinny między małżonkami.

Gdy bohaterka oswaja się już z tym, co mówi i robi jej mąż staje przed nia kolejne zadanie - ma poznać cudzoziemców, odwiedzić ich, a następnie przyjąć cudzoziemkę - bratową.

Zmiany w postrzeganiu świata, w mentalności Kwei-lan są pokazane prosto, ale i z wielkim oddaniem. Dziewczyna tkwiąca między Tradycją reprezentowaną przez matkę, a Nowym, którego symbolem jest jej mąż cierpi, ale z czasem zaczyna skłaniać się ku Nowemu sprzeciwiając się temu, czego ją uczono.

Jestem pod wrażeniem kunsztu pisarskiego Autorki. I zamierzam czytać inne jej książki:)

18.09.2009

J.M.G. Le Clezio "Powracający głód"


Zanim poznamy historię rodziny z Mauritiusa, przeczytamy wprowadzenie narratora o własnym odczuwaniu niedostatku, którego doświadczył w czasie wojny, ale też i wyjaśnienia, iż w tym czasie zaczynał pojmować, że głód ma pojęcie szersze.

Po raz kolejny Le Clézio utwierdza czytelnika w przekonaniu, że jest mistrzem stylu, trafnych spostrzeżeń zwięźle zapisanych, nawet puentowania, umiejętności opisu precyzyjnego, lecz malowniczego, dialogów niebanalnych a pozwalających odkryć gamę ludzkich losów, nawet kontrowersyjnych poglądów, małości dążeń, wielkości marzeń, narracji kształcącej i nawet kształtującej poglądy odbiorcy. (...)

Ciąg dalszy na blogu.

Dorris Lessing, Złoty notes


wydawnictwo: Świat Książki 2009
tytuł oryginału: The golden notebook
oprawa twarda z obwolutą
ilość stron: 823
moja ocena: 4,5


Niełatwa w czytaniu proza dla koneserów. Lessing sama w przedmowie napisała, że jej powieść jest postrzegana przez czytelników jako historia "walki płci". I rzeczywiście, wiele miejsca poświęciła na relacje damsko-męskie, które wcale nie są takie proste, jakbyśmy chcieli. To tylko w baśniach królewicz i królewna "żyli długo i szczęśliwie". W prawdziwym życiu tak łatwo nie jest.
Dobrze mi się czytało notes właśnie o tych relacjach damsko-męskich. Rozmowy bohaterki z jej partnerami życiowymi były bardzo ciekawe. Tzw. "wolne kobiety" są postrzegane przez konserwatywne społeczeństwo jak towar łatwo dostępny. To jest bardzo frustrujące. Biorąc pod uwagę to, że powieść rozgrywa się w latach 44- 57, miejmy nadzieję, że takie zapatrywanie jednak uległo zmianie. Nie mam jednak pewności, czy aby na pewno.
Natomiast notes polityczny, w którym autorka analizuje swój stosunek do komunizmu, w ogóle do mnie nie trafił. Jeśli ktoś lubi politykę, będzie pewnie tym zainteresowany.
Powtórzę zatem jeszcze raz- jest to książka dla wytrwałych. Warto ją przeczytać, bo jest mądra i wiele rzeczy można zobaczyć w nowym świetle, nowe aspekty poszerzają horyzonty.
Absolutnie nie należy myśleć, że książka jest za trudna, bo ona nie jest ZA trudna. Napisana jest językiem przejrzystym i logicznym. Wymaga skupienia i odrobiny wysiłku. Warto.

"Młodość" J.M.Coetzee

"Studium poszukiwania. Zawiedziony beznadzieją życia w Afryce dwudziestokilkuletni Jonh ucieka do Londynu. Przyjeżdża z nadzieją na odnalezienie własnego miejsca i pomysłu na przyszłość. Poszukuje wolności od toksycznych relacji w Cape Town. Paradoksalnie, zatrudnia się w wielkiej korporacji IBM, wyspecjalizowanej w doskonałym formatowaniu zatrudnionych osób. Wciśnięty w sztywny garnitur, sprzedaje się, by płacić za namiastki miłości. Wykorzystując kolejne kobiety, stacza się na dno upokorzenia. Jedyny ratunek znajduje w literaturze. Musi pisać, by odzyskać szacunek do samego siebie. "Młodość" to kolejna, po "Chłopięcych latach", powieść o charakterze autobiograficznym. Wyjątkowa na tle całej twórczości noblisty, bo pierwsza, która odsłania zwykle przemilczane tematy młodości – bardzo intymne, wstydliwe."

Jest to pierwsza powieść autobiograficzna zdobywcy Nagrody Nobla z 2003 roku. Młody John wyjeżdża z Afryki do Londynu, w celu odnalezienia swego ja i miejsca na ziemi. Nasycony jest optymizmem, wiarą we własne możliwości i chęcią życia na własną rękę. Młodzieniec musi zmierzyć się ze swymi sprzecznymi emocjami, wyścigiem szczurów oraz zmierzyć z rozterkami codziennego życia. Chłopak dorasta i nie do końca jest przekonany, czego wymaga od życia i co tak naprawdę jest dla niego ważne. Waha się pomiędzy matematyką i literaturą , miłością a przelotnymi znajomościami, rodziną a całkowitą wolnością i niezależnością. Często się denerwowałam na Johna, bo od początku wybierał sprzecznie ze mną. I dlatego skończył tak jak skończył. Chyba nie potrafię zrozumieć naiwności dorastających facetów i strasznie mnie to irytowało:) Przygnębienie i niemoc zaczyna przedzierać się do jego życia, nad czym nie ma kontroli.Ta książka troszkę przypomina mi styl Murakamiego, dlatego czytało mi się ją bardzo przyjemnie.

14.09.2009

Moja lista i plany

Moi Nobliści

1.Henryk Sienkiewicz – Ogniem i mieczem (1 tom), W pustyni i w puszczy
2.Knut Hamsun – Głód, Błogosławieństwo ziemi
3.Władysław Reymont – Ziemia Obiecana, Wampir (niecały)
4.Thomas Mann – Czarodziejska Góra (1 tom), Doktor Faustus
5.Hermann Hesse – Gra szklanych paciorków, Demian, Narcyz i Złotousty, Wilk stepowy, Sidharta, Podróż na wschód
6.André Gide - Fałszerze
7.Albert Camus - Dżuma
8.Samuel Beckett – Czekając na Godota i in.
9.Elias Canetti – Auto da Fe
10.Gabriel Garciá Márquez – Sto lat samotności, Miłość w czasach zarazy, O miłości i innych demonach
11.J.M. Coetzee – Czekając na barbarzyńców
12.Elfriede Jelinek– Pianistka (niecała)
13.Doris Lessing – Piąte dziecko

W stopniu podstawowym znam poezje Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej, T.S. Eliota.

Plany (deadline – 21 grudnia)

1.Gabriel Garcia Marquez – Sto lat samotności
2.Orhan Pamuk – Nazywam się czerwień
3.Elfriede Jelinek – Pianistka
4.Jean-Marie G. le Clézio

Jako że biorę udział również w wyzwaniu „Literatura na peryferiach”, chcę zachować ostrożność w ilości planowych książek w „Projekcie Nobliści”. Wyznaczyłam sobie „deadline” na przeczytanie pierwszej partii na 21 grudnia (wtedy właśnie kończą się „Peryferia”) i do tego czasu mam zamiar spokojnie przeplatać te dwa projekty. Moim kluczem jest zapoznanie się z Noblistami ostatnich lat.

Jednak, aby od razu złamać reguły gry, a także dlatego, że już jakiś czas temu postanowiłam odświeżyć sobie „Sto lat samotności” Marqueza, wyzwanie rozpoczynam od tej właśnie książki. Potem mam zamiar zabrać się za tureckiego pisarza, Orhana Pamuka, następnie jeszcze raz podjąć lekturę Jelinek, z którą miałam okazję zapoznać się rok temu, jednak nie udało mi się dokończyć „Pianistki”. I na koniec – Jean-Marie G. le Clézio – na którego wybór padł m.in. ze względu na entuzjastyczną postawę wobec jego twórczości Foucaulta i Deleuze’a, co wbudziło moje zainteresowanie jego osobą.

Po zakończeniu tego mini-wyzwania wybiorę kolejne trzy-cztery książki, ale według innego klucza. O tym jednak zadecyduję po 21 grudnia. Pozdrawiam serdecznie wszystkich współuczestników! :)

13.09.2009

"Stambuł. Wspomnienia i miasto" - Orhan Pamuk

To moje pierwsze spotkanie z tureckim Noblistą. Przed rozpoczęciem tej książki ostrzegano mnie, abym się nie zniechęciła do Pamuka, jako że nie jest to jego typowa proza i że nie nie jest to lektura, którą czyta się na wdechu od deski do deski. To fakt, „Stambułu” nie sposób przeczytać w jeden wieczór. Prozę tego kalibru trzeba smakować, delektować się nią i dawkować z umiarem, aby przyjemność czytania trwała jak najdłużej.


„Stambuł” to zbiór wspomnień i esejów z elementami autobiografii. Mały Orhan daje się poznać jako wrażliwy, wyobcowany chłopiec, którego ciągle prześladuje myśl o istnieniu innego, drugiego Orhana, który mógłby uchodzić za jego bliźniaka lub sobowtóra. Wyobcowanie dodatkowo potęgują ciągłe kłótnie rodziców i częste nieobecności ojca w domu, a także walki z bratem, które jawiły się chłopcu jako osobiste porażki wynikające ze słabości i braku wystarczającej koordynacji ruchowej. Dla Pamuka „rzecz zwana rodziną była grupą ludzi, którzy z pragnienia bycia kochanymi i pragnienia spokoju, relaksu i bezpieczeństwa, zgodzili się uciszyć, każdego dnia na jakiś czas, własne dżiny i demony i zachowywać się tak, jakby byli szczęśliwi.” [1]


Pamuk uracza też swoich czytelników historią swojej pierwszej i nieszczęśliwej miłości o kasztanowych włosach, która zaczęła się od pozowania do wykonywanych przez niego rysunków. Pisarz wspomina: „Kiedy podczas szkicowania przypatrywałem się konturom jej małych piersi i wyjątkowo białej skórze długiej szyi, cień wstydu przebiegał przez jej twarz.” [2]


Jeden rozdział to zabawny zbiór rad, napisanych przez stambulskich dziennikarzy na przestrzeni 130 lat. Pamuk znalazł takie perełki jak:


„Czerpiąc inspirację z artykułu o odpowiednim sposobie chodzenia po mieście, który pojawił się w znanym paryskim magazynie ‘Matin’, my również powinniśmy jasno wyrazić nasze uczucia do ludzi, którzy jeszcze muszą się nauczyć jak prowadzić się po ulicach Stambułu i powiedzieć im: ‘Nie spaceruj po ulicy z otwartymi ustami.’ [1924]” [3]


„Stambuł” to jednak przede wszystkim opowieść o mieście i doprawdy niezwykły po nim przewodnik. Miasto, w którym europejscy pisarze szukali przede wszystkim orientalnego dreszczyku niczym z „Baśni z tysiąca i jednej nocy”, wygląda zupełnie inaczej w oczach wrośniętego w Stambuł Pamuka. Pisarz oznajmia: „Los Stambułu to mój los. Jestem przywiązany do tego miasta, ponieważ uczyniło mnie ono tym, kim jestem.” [4] To wyraz wielkiej miłości do Stambułu i co najciekawsze, miłość ta nie ma swoich korzeni w dumie z dawnej potęgi i bogactwa Imperium Osmańskiego, ale w szczątkach i ruinach, które po nim pozostały powodując uczucie wielkiej melancholii, opanowującej wszystkich mieszkańców. Ów smutek to hüzün, czyli „[…] wspólne uczucie, atmosfera i kultura dzielona przez miliony. W Stambule pozostałości wspaniałej, dawnej cywilizacji są widoczne wszędzie. Nieważne, jak bardzo źle utrzymane, nieważne, jak zaniedbane lub otoczone ze wszystkich stron przez betonowe okropności - wielkie meczety i inne zabytki miasta, tak samo jak pomniejsze pozostałości po imperium – małe łuki i fontanny […] – powodują ból serca u każdego, kto mieszka między nimi.” [5] Właśnie to mnie urzekło w tej książce najbardziej – opisy bocznych brukowanych uliczek, drewnianych opuszczonych domów, zrujnowanych fontann. Obrazy te, zręcznie nakreślone słowami pisarza i wsparte wrażliwością malarza (którym Pamuk przecież przez kilka lat był), są tak sugestywne, że nie sposób było się oprzeć tej melancholii w czasie czytania i nawet kilka dni po skończeniu lektury.


Podsumowując, jestem absolutnie zauroczona twórczościa Pamuka. I proszę mi wybaczyć ten emocjonalny ton, ale dawno już żadna książka nie wywarła na mnie tak dużego wrażenia. Na pewno nie jest to moje ostatnie spotkanie z tym pisarzem i wróżę sobie jeszcze długie godziny wspaniałej strawy duchowej z oczami zatopionymi w jego prozie.



[1] Orhan Pamuk, “Istanbul”, tłum. Maureen Freely, Vintage International, 200g, s. 275. (tłumaczenie na polski moje, dość dowolnie potraktowane)

[2] Tamże, s. 3.

[3] Tamże, s. 141.

[4] Tamże, s.6.

[5] Tamże, s. 101.



11.09.2009

Potop - Henryk Sienkiewicz

Jaka radość mnie ogarnia, kiedy mogę powiedzieć, że skończyłam czytać Potop. Zarazem z powodu zdążenia przed terminem omawiania lektury na języku polskim, jak i z samego faktu, że przeczytałam taki pozycję klasyki. Mama twierdzi, że powinnam przeczytać całość, zwłaszcza jako Polak, wykształcony Polak ;-P. Ale nie posiadam tych pozycji w domu, poza drugim tomem Ogniem i mieczem, nie wiem jakim trafem.
Nie wiem, czy jest sens bym powiedziała o czym jest Potop, bo jak sam tytuł wskazuje mowa o historycznym wydarzeniu w dziejach Polski, czyli potopie szwedzkim. O ile sama treść do czytania okazuje się ciężką kobyłą, trudną to przetrawienia, jak większość książek Sienkiewicza, o tyle uzmysłowienie sobie ile pisarz napisał książek historycznych napawa mnie myślą, że czytam wielkie dzieło znakomitego pisarza, który musiał posiąść wielką wiedzę historyczną, by móc napisać tyle książek o różnych epokach w różnych krajach. W końcu Quo vadis tyczy się starożytności i wcale nie Polski. Naprawdę Sienkiewicz musiał być dużym pasjonatem historii i wykorzystanie jej faktów do napisania powieści jest ogromnym czynem, w pełni zasługującym na Nobla.
Powiem, że kiedy dowiedziałam się, że muszę przeczytać Potop i to w krótkim czasie, przeraziło mnie, podobnie jak czytanie pierwszych kartek powieści. Z biegiem akcji, stwierdziłam, że nie jest aż tak źle, że są momenty, które mogą zaciekawić i sprawić, że czytelnik chce czytać dalej. Ale bez przesady, wciągającą, książki bym nie nazwała, ale czytanie do przeżycia. W nagrodę satysfaksja z samego faktu przeczytania. Miałam problem ze skupieniem się na treści i co jakiś czas musiałam pomyśleć co ja właściwie czytam. Za wiele z tej powieści nie zapamiętałam, jednak pewne trochę wiem, bohaterów mogłabym powymieniać, ale w praktyce wiedza się sprawdzi na zajęciach, gdzie podejrzewam mało kto przeczytał coś więcej niż streszczenie lektury. Ale po tej lekturze nabrałam większego przekonania do Quo vadis, więc w niedługim czasie i za to się wezmę.
Ktoś napisał mi, że klasyki się nie recenzuje, co uważam za niesłuszne, bo w końcu każdy może wyrazić swoje zdanie, zgodzić się lub nie, czy rzeczywiście jest to pozycja, która powinna należeć do klasyki. Ale nie wypada mi jednak odradzać czy polecać danej pozycji, bo jednak jest to coś co każdy (przynajmniej Polak) powinien przeczytać.

7.09.2009

"Pamiętnik przetrwania" Doris Lessing

Jest to moje pierwsze spotkanie z tą pisarką, zupełnie przypadkowe - książkę kupiłam na wyprzedaży w likwidowanej księgarni. (Niestety tu gdzie mieszkam likwiduje się księgarnie.) Oczywiście wrażenie zrobiła na mnie Nagroda Nobla się skusiłam i chyba skuszę się na Lessing jeszcze nie raz.

Akcja powieści nie jest może wartka, ale nie o to tu chodzi. Narratorką jest starsza, samotna kobieta, której przyszło żyć w dość dziwnych czasach. Przeżyła ona upadek cywilizacji i obserwuje teraz stopniowy rozkład społeczeństwa, upadek wszelkich wartości oraz cofanie się ludzkości w rozwoju. Nie wiemy, co jest przyczyną tego kryzysu. Narratorka mówi o niej tak:

"No dobrze, ale czym "to" jest? Z pewnością zawsze istnieli ludzie, którzy w czasach kryzysu mówili o "tym" w dokładnie taki sposób, "to”, bowiem staje się widoczne w czasach kryzysu, a wobec siły "tego" niknie nasza zarozumiałość. "To" jest siłą, mocą przybierającą postać trzęsienia ziemi, nadchodzącej komety, której fatalny wpływ narasta noc za nocą, wszelką myśl unicestwiając strachem - "to" może być, bywa zarazą, wojną, zmianą klimatu, tyranią miażdżącą ludzkie umysły, dzikością religii"*

"Zapewne "to" było w ciągu dziejów przede wszystkim świadomością, że coś się kończy"*

Na ciąg dalszy zapraszam do mnie - ka-milla

* Lessing D.; "Pamiętnik przetrwania", Wyd. Literackie, Kraków 2008.

"Onitsza" Le Clezio

Kiedy poznajemy dwunastoletniego Fintana, właśnie rozpoczyna on swą morską podróż do Afryki, gdzie mieszka jego angielski ojciec, który wyjechał tam w pogoni za marzeniami, tuż przed wybuchem drugiej wojny. Matka Fintana jest Włoszką, która schroniła się z dzieckiem we Francji. Swego męża pamięta tylko jako romantycznego kochanka, jej syn nie zna swojego ojca wcale.
Fintan nie chce opuszczać domu przybranej babki i Francji, ale nie protestuje. Całe swe siły skupia na zapamiętaniu ostatnich obrazów świata, który zostawia za sobą.Czytałam kilka recenzji książki Le Clezio „Onitsza”. Wszystkie z nich mówią o miłości chłopca do Afryki. Tak, chłopiec pokochał Afrykę, którą spotkał, intensywność barw, zapachów, dźwięków, niezwykłość ludzi. Ale to, że tak się stało wynikało z tego kim Fintan był, z jego wrażliwości na wszystko co go otaczało, z wewnętrznej potrzeby zachowania najlepszych cząstek świata.

Na dalszą część recenzji, zapraszam na bloga PIKININI





5.09.2009

Moi Nobliści

Trochę późno dołączam, ale lepiej późno i wcale:) "Projekt Nobliści" skłonił mnie do małych podsumowań, z których wynika, że jest wielu Noblistów, których twórczości w ogóle nie znam, jest kilka nazwisk które gdzieś mi się o uszy obiły, ale są też tacy, których znam całkiem dobrze - kursywą zaznaczyłam pozycje, które już przeczytałam, na granatowo oznaczyłam plany, są one dosyć rozległe. W najbliższym czasie chciałabym przeczytać chociaż:

- J. Steinbeck, Na wschód od Edenu
- D. Lessing, Piąte dziecko, Podróż Bena
- J.M. Coetzee
O. Pamuk

Nie będę póki co planować więcej, bo i tak dużo przede mną. Niemieckojęzyczne tytuły zapisałam w oryginale, ponieważ większość z nich właśnie w oryginale przeczytałam. A to już moja lista Noblistów:

- Henryk Sienkiewicz, Polska (Ogniem i mieczem, Potop, W pustyni i w puszczy, Quo vadis? i różne nowelki)
- Rudyard Kipling, Wlk. Brytania (Księga dżungli)
- Gerhart Hauptmann, Niemcy (Vor Sonnenaufgang, Die Weber)
- William Butler Yeats, Irlandia (poezje)
- Thomas Mann, Niemcy (Tod in Venedig, Der Zauberberg)
- Pearl S. Buck, USA (Peonia)
- Hermann Hesse, Szwajcaria (Steppenwolf)
- Thomas Stearns Eliot, Wlk. Brytania (Ziemia jałowa)
- Ernest Hemingway, USA (Stary człowiek i morze)
- Albert Camus, Francja (Dżuma)
- Boris Pasternak, Rosja (Doktor Żywago)
- John Steinbeck, USA (Tortilla Flat, Na wschód od Edenu)
- Aleksander Sołżenicyn, ZSRR (Archipelag Gułag)
- Heinrich Böll, Niemcy (Die verlorene Ehre der Katharina Blum)
- Patrick White, Australia (Węzeł)
- Isaak Bashevis Singer Polska/USA (Sztukmistrz z Lublina)
- Czesław Miłosz, Polska (poezje)
- Gabriel Garcá Márquez, Kolumbia (Sto lat samotności)
- William Golding, Wlk. Brytania (Władca much)
- Toni Morrison, USA
- Wisława Szymborska, Polska (poezje)
- Günter Grass, Niemcy (Die Blechtrommel)
- Imre Kertész, Węgry
- J.M. Coetzee, RPA
- Elfriede Jelinek, Austria (Die Klavierspielerin)
- Orhan Pamuk, Turcja
- Doris Lessing, Wlk. Brytania (Pamiętnik przetrwania, Piąte dziecko, Podróż Bena)

4.09.2009

Sylwetka V. S. Naipaul


Niedawno ukazał się w Wysokich Obcasach artykuł o nobliście z 2001 roku, który można przeczytać tutaj.










Źródło: www.wysokieobcasy.pl

"Szczelina" Doris Lessing



Autorka przenosi nas w czasy Rzymu, za panowania Nerona. Wiekowy senator i historyk otrzymuje dokumenty, opisujące kulturę Szczelin i Potworów - protoplastów ludzkości. Na podstawie owych dokumentów próbuje stworzyć obiektywną opowieść.
Lessing preznetuje rewolucyjną teorię powstania ludzkości, według której jaskinie na brzegu pewnej wyspy zaludniały tylko kobiety - Szczeliny. Zapładniane przez księżyc, morze czy wielką rybę rodziły tylko dziewczynki. Nie szukały nowości, nie wybierały się wgłąb wyspy - leniwie spędzały dni w znanym środowisku. I trwało by to pewnie dłygo, gdyby nie zaczęli się rodzić chłopcy, czyli Potwory. Zaszokowane Szczeliny brutalnie pozybywały się męskich niemowląt do czasu gdy cgłopcy, którzy przeżyli założyli wioskę w głębi wyspy.
Lessing opisuje życie obu grup, ich wspólne kontakty i powstawanie pierwszej wspólnej społeczności. Nie jest to jednak tylko suchy opis a doskonała analiza osbowości, psychiki i zachowania kobiet i mężczyzn. Lessing wskazuje różnice w myśleniu, zachowaniu, pojmowaniu świata, opisuje wynikające z nich animozje i problemy. Starając się zachować obiektywzim, nie unika satyry i ironii. Momentami powieść wydaje się być satyrą społeczeństwa współczesnego.
Temat stary jak świat, możnaby powiedzieć. Autorce jednak udaje się podejść do niego z niespotykaną świeżością - ogromną rolę odgrywa tu na pewno jej nowatorskie spojrzenie na powstanie świata ale także ciekawa konstrukcja powieści.
Narrator - rzymianin - nie może powstrzymać się jednak od komentarzy (podkreśla swoje męskie stanowisko i chęć zachowania obiektywizmu) oraz do odwołań do wspóczesnego mu społeczeństwa. Tak więc poznajemy jego sytuację życiową, gdy wyciąga paralele między Szczelina i Potworami, a własną córką i synem.
Doskonale czytało mi się tę książkę. Podejrzewam, że gdybym znała jej treść wcześniej nie sięgnęłabym raczej po ten tytuł, a jednak, moim zdaniem, warto.

Buddenbrookowie: Dzieje upadku rodziny - Tomasz Mann


Tomasz Mann (1875-1955) był najwybitniejszym pisarzem niemieckim pierwszej połowy XX wieku. Tworzył prozę opisującą konflikt między myślą i duchem a życiem, charakterystyczny dla rozpadającego się mieszczańskiego świata. Mann w mistrzowski sposób opisywał jego zwyrodnienie i rozkład, wnikliwie obserwując niemieckie społeczeństwo. Dzięki temu "Buddenbrookowie" mają w literaturze niemieckiej tę sama rangę, jaką w piśmiennictwie angielskim zdobył "Klub Pickwicka" Dickensa, a we francuskim - "Komedia ludzka" Balzaka.

"Buddenbrookowie" (1901, wydanie polskie 1931), powieść, która przyniosła autorowi światowy rozgłos i Nagrodę Nobla w 1929 roku, to kronika świetności, a potem schyłku kupieckiego rodu z Lubeki. Książka przedtawia historię czterech pokoleń rodziny, przy czym centralną postacią jest Tomasz Buddenbrook, na którego przykładzie Mann ukazuje degradację i przeobrażenie mieszczańskiego systemu wartości w pusty ceremoniał i grę pozorów.

[Wydawnictwo Dolnośląskie, 2005]

Kogoś rozmiarem książka może przerazić…. Mnie tylko zachęciła…. Tyle dobrego prawdopodobnie czytania) przeleżała bidula dwa lata na półce, bo kupiłam wydanie z dziennikowej serii bo na forum ktoś zachwalał a ja akurat potrzebowałam nagrody za egzamin i cierpliwość. I teraz przeczytałam jako noblowe wyzwanie.
I jestem bardzo na tak. Lubię takie sagi. Spokojne nieśpieszne opowieści o rodzinie o miłości, lojalności, zdradzie dawnych czasach. Czyta się błyskawicznie, mimo rozmiaru. Zastanawiałam się ile w tej książce jest prawdy o rodzinie autora. Chociaż najbardziej polubiłam Dziadka Jana, kochającego ojca, szanowanego obywatela…. Najbardziej zaś irytowała mnie Tonia i miałam nieodpartą chęć telepnięcia jej a chociaż mocnego trzepnięcia przez ten pusty łep .
Podsumowując gorąco polecam przeczytanie tej książki.