26.06.2010

Mahfuz Nadżib, Hamida z zaułka Midakk.



Tak wychwalana powieść egipskiego laureata Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1988, może czytelnika rzeczywiście zainteresować. Mamy lata 40. XX wieku. Tytułowa Hamida to dziewczyna, która z przybraną matką mieszka w ciasnym zaułku Midakk w Kairze. Jest to wąska uliczka na uboczu wielkomiejskiego życia, z dwoma sklepami, zakładem fryzjerskim, kawiarnią, miejsce, gdzie mieszkający tu ludzie dobrze się znają, a tocząca się wojna jest jedynie tematem rozmów. Poznajemy między innymi właściciela zakładu fryzjerskiego, byłego nauczyciela, żonę znęcającą się nad mężem piekarzem, właściciela restauracji i ojca sześciorga dzieci, który miał słabość do chłopców, bogacza czy pseudolekarza samouka. Wszyscy mają oni swoje większe lub mniejsze smutki, w większości szukają rad i pocieszenia u sąsiadów.

recenzja pełna na blogu SŁOWEM MALOWANE

5.06.2010

"Zerwać pąki, zabić dzieci" Kenzaburō Ōe



Książka to niewielkich rozmiarów ale pełna treści, napełniająca głowę setką kłębiących się myśli. Poruszająca.

Jest II wojna światowa. Ze względu na bombardowania grupa chłopców z poprawczaka zostaje przeniesiona na wieś. Po długiej drodze pełnej bicia, niedogodności i wrogości wieśniaków, chłopcy docierają do połoźonej na pustkowiu wsi. W wiosce zaczyna szaleć zaraza, wszyscy mieszkańcy uciekają nocą, pozostawiając chłopców. Chłopcy szybko orientują się, że jedyna droga z wioski (do pokonania tylko w specjlanym wagoniku) jest odcięta i że zostali pozostawieni sami sobie. Chłopcy tworzą własną społeczność, organizują życie w wiosce, oraz zdobywanie pożywienia.

Autor nie podaje wieku chłopców ani imion - jest tu dziewczynka, chłopiec chory na brzuch, brat, żołnierz. Podkreśla jedynie, że to dzieci, sugerując ich potrzebę bliskości, opieki, zrozumienia. Chłopcy nie moga jednak liczyć na żadne z tych uczuć ze strony dorosłych. Mieszkańcy wioski opisywani są jako osoby brutalne, brudne, zezwierzęciałe. Traktują oni chłopców jak zakałę, biją ich i szykanują. Razy stają się dla chłopców normalnością.

Ci do głębi przerażeni chłopcy, często płaczący z rozpaczy i niemocy potrafią jednak zbudować społeczność sprawiedliwszą od tej, którą stworzyli dorośli.
Autor porusza również problem dojrzewania, inicjacji seksualnej oraz homoseksualizmu.
Powieść Oe to oskarżenie dorosłych, którzy swoim postępowaniem niszczą psychikę i umysły chłopców, w gruncie rzeczy dobrych. Do poprawczaka zostali wszak często skierowani za drobne przewinienia.

Ogromnym atutem książki jest język - oszczędny, skromny wręcz. Autor unika drastycznych, brutalnych opisów. Jego niedomówienia poruszają jednak do głębi. Przed oczami czytelnika ukazuje się obraz surowej, zimowej krainy, zastraszonych chłopców, rozpaczliwie szukających ciepła.

Lektura obowiązkowa!

John Steinbeck - Na wschód od Edenu

Wiem, że wstyd się przyznać, ale do tej pory nie czytałam nic Steinbecka. "Na wschód od Edenu" już od jakiegoś czasu stała na półce i się kurzyła i pewnie tak jeszcze byłoby dalej, gdyby nie Stosikowe losowanie u Anny (założycielki zresztą również Projektu Nobliści).
Lektura wspaniała, tym razem uważam, że nagroda zasłużona :)

A po szczegóły zapraszam tutaj.

3.06.2010

Orhan Pamuk - Śnieg

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie, 2007
Pierwsze wydanie: 2002
Stron: 556

Literacka Nagroda Nobla 2006

Ocena: 5,5/6

Książka z zimą w tle, ale czytelnik nie czuje zimna. Nie czuje też ciepła, w zasadzie. Przez 500 stron jest w jakimś zawieszeniu. Pamiętam swoją myśl, kiedy już czytałam: "chciałabym napisać taką książkę". Ale już po ptakach, napisał ją Pamuk.

Można sobie śmiało przeczytać tekst na tylnej okładce, nic kompletnie nie zdradza i jest dość intrygujący, no, może za bardzo obiecuje jakieś sensacyjne intrygi, zupełnie niepotrzebnie. Ja na pierwszy plan wysunęłabym zderzeniu kultur, co może być dziwne, bo główny bohater też jest Turkiem, tyle że emigrantem, która wraca na jakiś czas do kraju, do mieściny zwanej Kars. Wydaje mi się jednak, że ta książka może wzbudzić takie wrażenie czytana przez osobę z zachodniego kręgu kulturowego. Bo dla mnie to było zmierzenie się z zupełnie inną mentalnością, kulturą, językiem, obyczajowością. Miałam podobne wrażenie, czytając "Bóg rzeczy małych" Arundhati Roy. Po prostu, otwierając te tytuły trzeba przystać na to, że to nie będzie do końca nasz świat, że tam obowiązują inne prawdy i inne zasady. Oczywiście, świat nie staje na głowie, płacz jest płaczem, a gniew jest gniewem. Chodzi mi o warstwę kulturową.

c.d. na moim blogu: tutaj