Tomasz Mann
Wyznania hochsztaplera Felixa Krulla
(Die
Bekenntnisse des Hochstaplers Felix Krull)
tłum. Andrzej Rybicki
LSW, 1987
Wyznania hochsztaplera Felixa Krulla
napisał Mann pod koniec życia, jako zwieńczenie swojej twórczości, i uznał za
dzieło najdoskonalsze, najlepiej oddające poglądy autora, najpełniejsze. Przyznam,
że miałam wątpliwości, czy może być coś lepszego od Buddenbrooków,
którzy poza tym, że podobają mi się najbardziej z twórczości tego autora, to figurują
też jako oficjalne uzasadnienie werdyktu komitetu noblowskiego. I słusznie –
pierwsza powieść Manna pozostanie dla mnie tą najlepszą. Wyznania nie są złe, jednak nie
pochłonęły mnie aż tak mocno.
Felix Krull był kuglarzem. Nie w sensie scenicznym,
ale prozaicznie życiowym. Kształtował swój wizerunek w sposób zręczny i wyrachowany,
grał i czarował, tłumaczył mimowolne odruchy celowością, poddawał się fali,
łapał okazje, nie stroniąc nawet od kradzieży, usprawiedliwiając takie
podejście do cudzej własności przez umniejszenie znaczenia aktu zawłaszczenia.
Przez wyjawienie niezbyt chlubnych incydentów z przeszłości chciał być
widzianym jako człowiek szczery, wiarygodny i prawdomówny, jednak
przedstawiając swoje życie nie unikał podkreślania, jaki to jest zdolny, urodziwy,
podziwiany, sprytny, pełen zalet i wiary we własne możliwości. Z pozoru jest to
opowieść o przygodach drobnego oszusta, który miał swoje pięć minut w Paryżu i
dobrze je wykorzystał.
Więcej na blogu.