Wydawnictwo: Tenten
Liczba stron: 256
Moja ocena : 3/6
Powieść, którą dzisiaj opiszę, jest moim drugim spotkaniem z Mario Vargas Llosa. Po przeczytaniu
"Szelmostw Niegrzecznej Dziewczynki"
byłam totalnie zauroczona. Do dziś uważam, że jest to jedna z
najbardziej niesamowitych książek, jakie czytałam w życiu. Bałam się
trochę sięgać po kolejne powieści autora. Wiadomo, jak to jest, gdy
człowiek zbyt wiele oczekuje, więc do samej "Historii..." podchodziłam
raczej sceptycznie.
Tematyka powieści nie jest łatwa.
Ogrom informacji przedstawionych, nie ułatwia czytania. Mnie samej
przerażał najbardziej wątek historyczny, który w prawdzie występował
jako dobrze rozbudowane tło wydarzeń, jednak wpływa i dopełnia historię
bohatera, więc nie można go zignorować.
Tytułowy
Alejandro Mayta to postać fikcyjna wymyślona przez Llosę. Jednak jego
biografia stała się główna treścią powieści. Autor, a jednocześnie
pisarz - narrator, przedstawia historię tego człowieka. Alejandra
poznajemy z opowieści różnych osób, które w swym życiu miały z nim
bliski kontakt i wpłynęły na jego dalsze losy. Z tych wielogłosowych
wspomnień zostaje wykreowana prawdziwa (ale czy na pewno?) historia
życia Mayty.
Kim był zatem ten fikcyjny bohater
powieści Llosy? Działaczem społecznym i politycznym, rewolucjonistą,
któremu bliskie były problemy biedoty, a swoją postawią chciał zmieniać
świat. Dzięki złożonej narracji możemy poznawać Maytę stopniowo, od
czasów jego młodości, kiedy był nieśmiałym i cichym nastolatkiem,
poprzez pierwsze spotkania i działania rewolucyjne, aż do ostatecznego
zakończenia jego politycznych zapędów. Poznajemy też bardziej prywatną
stronę bohatera, jego wyobcowanie poprzez skłonności homoseksualne i
ograniczone kontakty z ludźmi.
Każdy czytelnik może wyrobić sobie
zdanie na temat Mayty, bawić się fabułą, rozgraniczając fikcję
literacką od prawdy (historia Peru, przedstawiona na łamach powieści
jest jak najbardziej prawdziwa).
Na największą uwagę,
moim zdaniem zasługuje wielogłosowa narracja tocząca się jednocześnie,
która wbrew pozorom nie zaburza zrozumienia całej historii. Wręcz
przeciwnie, pozwala na płynne przechodzenie czytelnika od jednych
wspomnień do następnych, pokazując różne oblicze bohatera.
Więc
dlaczego tylko trójka? Dla mnie ta powieść jest zdecydowanie za ciężka i
przygnębiająca. Poza tym biografie (nawet te fikcyjne, nie są moim
ulubionym gatunkiem). Nie twierdzę jednak, że książka jest zła.
Mistrzowskie operowanie słowem Llosy, bawienie się narracją, stworzenie
samej historii, jak najbardziej zasługuje na uznanie.
Jeśli
chodzi o mnie, nie porzucę swego "poszukiwania" Llosy. Zwolennikom
polecam, odradzać będę tylko osobom, które jeszcze nie czytały żadnej
powieści autora. Na pierwszy raz taki Llosa może zniechęcić.