Miałam już w rękach dwie powieści Orhana Pamuka. Nie były to spotkania udane, a nawet, można powiedzieć, nieco zniechęcające. Ale stwierdziłam, że muszę przeczytać coś traktującego o zupełnie innych czasach, żeby móc z czystym sumieniem zrezygnować z tego autora. Szczęśliwym trafem dostałam akurat w prezencie Biały zamek. I wsiąkłam. Wpadłam zupełnie. To jest to, o co chodziło.
Klimat
siedemnastowiecznej Turcji opisany piórem pochodzącego z Wenecji
chrześcijańskiego niewolnika, człowieka jak na tamte czasy dobrze
wykształconego, był tym, co mnie pochłonęło.
Więcej na moim blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz