4.02.2010

Głos góry - Yasunari Kawabata

Kolejna lektura noblisty za mną. Na szczęście w przeciwieństwie do ostatnich przeczytanych książek noblistów, ta nie była biograficzna, nie była napisana o przeżyciach dających do myślenia. Była powieścią o pewnej japońskiej rodzinie. Byłam tej książki tyle ciekawa, że o ile o Chinach czytałam sporo i wiedzy trochę mam, o Japonii nie czytałam nic. Z racji tego, że przez dłuższy czas myliły mi się kraje Chin i Japonii, stwierdziłam sobie, że są pewnie kulturowo podobni. Jakże się myliłam. Fakt, że to nie była książka o historii jakieś kobiety, choć ich nie brakowało w niej. Nie mniej jednak to są zupełnie dwie inne kultury.
W bohaterach o podobnych imionach, ksywach itp. ledwo się połapałam wraz z końcem książki. Powieść przedstawia losy pewnej japońskiej rodziny, na której czele stoją rodzice-dziadkowie czyli Yasuko i Shingo. Ich dziećmi są Fusako i Shuichi. Fusako wraz z dwójką dzieci odchodzi od męża i zamieszkuje u rodziców. Shuichi jest żonaty i ma kochankę. Ich życie jest opisywane przez pory roku od lata do jesieni następnego roku. Mowa tu o miłości do dzieci i do żony oraz perypetie związane z ciążami kilku kobiet zapłodnionych przez jednego mężczyznę.
To tyle co wyciągnęłam z fabuły książki. W ogóle bohater skupia się na takich błahostkach, ale w jego wieku można takie uczynki wybaczać. Irytowały mnie powtarzające się teksty, przez które wracałam się kilka stron spr. czy mnie się wydawało czy faktycznie już o tym czytałam. To drugie się potwierdzało. Wrażenia z lektury nie są zachwycające. Mogę nawet stwierdzić, że przy książkach noblistów przeczytanych w tym roku póki co Sienkiewicz był najlepszy. Potrafiłam w nim docenić wielkość. Niestety przy pozostałych jest o to trudno.

Brak komentarzy: