3.08.2011

J.M. Coetzee - Hańba


Wydawnictwo: Znak, 2006
Pierwsze wydanie: Disgrace, 1999
Stron: 266
Tłumacz: Michał Kłobukowski

Literacka Nagroda Nobla 2003

Ocena: 6/6

Hańba jest dziwną książką. Nie mogę o niej powiedzieć "podobała mi się" w takim znaczeniu jak np. mówię o Lamparcie. Ciągle miałam wrażenie, że jej nie rozumiem. Właśnie "nie rozumiem", a nie "nie zrozumiałam". Nic tam nie było takie, jakie bym sobie życzyła, a jednak tłukła mi się ciągle myśl, że to jest wielkie, wybitne. A nawet fabuła brzmi cokolwiek niezachęcająco: starzejący się profesor David Lurie i jego życie zawodowe i intymne, po prostu nieprzyjemny typek w Kapsztadzie. W końcu ląduje na farmie swojej córki i tam jego los diametralnie się zmienia. Staram się uniknąć w tym opisie zbyt wielu konkretów, opisanych zresztą na okładce. Nie lubię wiedzieć z góry co się dzieje dopiero na stronie ok. 75, a potem chyba 110 i może ktoś też tak ma; chcę zgadywać rozwój akcji lub zwyczajnie na niego czekać w tempie narzuconym przez pisarza, bo tylko wtedy jestem w stanie ocenić czy było to przewidywalne.

Cd. u mnie --> Mikropolis

Brak komentarzy: