
Wydawnictwo Polnord-Oskar, rok 2006, ilość stron 646.
Najpierw
wysłuchałam w postaci audiobooka, następnie przeczytałam książkę.
Rzadko mi się zdarza powrót do książki w tak krótkim odstępie czasowym.
Ta książka wywarła na mnie ogromne wrażenie. A może powinnam napisać
inaczej; w mojej głowie kołatała się cała gama wrażeń; tak różnorodnych,
tak sprzecznych, tak gorących, że aż trudno było je okiełznać. Tak
trudno, że mimo, iż od lektury upłynęły prawie cztery miesiące, ja wciąż
czuję zamęt. Po pierwsze to książka zupełnie inna niż te, które do tej
pory czytałam; po trochu nowatorska, po trochu przerażająca, po trochu
obrazoburcza, po trochu niebezpieczna, a wszystko to razem daje coś
dziwnie fantastycznego.
Urodzony w 1927 roku w Gdańsku autor
napisał powieść o przenikaniu się, współistnieniu i przeciwstawianiu
żywiołów kaszubskiego, polskiego i niemieckiego. Jest to
groteskowo-ironiczna historia karła, który odmówił zgody na zastany
świat poprzez odmowę rośnięcia. W wieku trzech lat Oskar spadł ze
schodów i w wyniku odniesionych obrażeń przestał rosnąć. Akcja osadzona
jest w latach 1924-1954 r., głównie w Gdańsku. Przedstawia ona historie
czasami szokujące, czasami makabryczne, czasami zabawne, a czasami
wręcz poetyckie. Jej lektura przyciąga i odpycha zarazem. Ale zawsze,
kiedy już chciałam rzucić w kąt i nie wracać pojawiało się coś, co jak
magnes nie pozwalało się od lektury oderwać. Oskar demaskuje otaczający
go świat, ale Oskar demaskuje też sam siebie, jest odrażającym potworem,
dla którego nie ma żadnych świętości, a z drugiej strony niezwykle
inteligentnym dorosłym w ciele dziecka. Jego relacjonowanie świata jest
tak pozbawione wszelkich emocji, że aż przerażające; w jego relacjach
zaciera się granica pomiędzy dobrem, a złem.
Oskar jest
buntownikiem i na otrzymanym w dniu swoich trzecich urodzin bębenku
wygrywa swój protest przeciwko otaczającej go rzeczywistości. To
dziwaczne surrealistyczne połączenie ciała i wzrostu trzylatka z
psychiką dorosłego, inteligentnego człowieka wprowadza zamęt w
świadomości czytelnika. Kim jest Oskar? Katem, czy ofiarą? Po której ze
stron się opowiada? A może po żadnej? A może to właśnie chce przekazać,
że on nie chce być stawiany przed wyborem. Chce żyć po swojemu bez
bohaterstwa, ale i bez cierpienia. Trudno Oskara zrozumieć, jeszcze
trudniej jest go też polubić, ale też nie sposób nie dostrzec celności i
mądrości jego spostrzeżeń. Kłębowisko myśli.
A w tle tej
beznamiętnej historii niezwykle sugestywne i pełne sentymentu opisy
rodzimego miasta autora. Do tego odważne opisy pierwszych inicjacji
seksualnych oraz zwycięskiego „marszu” Armii Czerwonej przez Gdańsk.
Nowatorstwo
powieści dotyczy zarówno warstwy fabularnej, jak i języka i sposobu
narracji. Rozbudowane, urywane, pełne zwrotów akcji zdania, zmiana
narratora w trakcie opowieści mogą powodować trudności w czytaniu,
dlatego też mimo, iż książkę czyta się dość szybko wymaga ona skupienia.
Jednocześnie ze względu na ciężką atmosferę jest trudno przyswajalna w
okresach depresji czytelnika. Przy pierwszym czytaniu poległam na
opisach wijących się węgorzy (są tak sugestywnie obrzydliwe... brr).
Jednocześnie różnorodność gatunków, pomysłów literackich sprawia, że
książka wciąż nas czymś zaskakuje.
Myślę, że książkę można albo pokochać, albo znienawidzić, trudno natomiast pozostać wobec niej obojętnym.
No i oczywiście jest to pozycja obowiązkowa dla wielbicieli Gintera Grassa i najpiękniejszego z miast, bo mojego.
Moja ocena 5/6