29.03.2014

"Znaleziony" - Nadine Gordimer

Laureatka Nagrody Nobla - Nadine Gordimer na kartach książki opowiada historię miłości pozornie niemożliwej. Młodej, białej kobiecie psuje się auto. Trafia do warsztatu, gdzie poznaje mechanika. Nawiązują znajomość, której skutki okażą się burzliwe i nieprzewidywalne, a każde z nich będzie stopniowo zmieniać swoje zdanie na temat drugiego.
Do czego zmusić nas mogą niezwykłe okoliczności?
Akcja powieści dzieje się w towarzyskich kręgach południowoafrykańskiego miasta i arabskiej wiosce na pustyni. ZNALEZIONY to historia o obrzędach przejścia, jakimi są doświadczenia emigracji, które miłość pokona tylko wtedy, gdy będzie istnieć nawet po odrzuceniu wszystkiego, co uznajemy w życiu za pewnik.
Nowe spojrzenie na stare zagadnienia tożsamości, przynależności i prawa do poszukiwania lepszego życia.
Żywiołowa, błyskotliwa, głęboko wzruszająca powieść.

Czarna okładka z materacem na którym widzimy pomięte prześcieradło. Czego się spodziewać po takiej okładce? Wielka niewiadoma. Czego się spodziewać? Nie wiem. Powieść laureatki Nagrody Nobla, chociaż od jakiegoś czasu uważam, że nagroda ta została zdeprecjonowana, to jednak coś znaczy.  Jednak bez szczególnych oczekiwań zaczynam czytać. Czyta się szybko.  Za szybko. Wyjątkowa książka, chociaż przecież tematyka nie jest odkrywcza.

 Akcja zaczyna się w Republice Południowej Afryki, kraju pełnego kontrastów. Ludzie albo przymierają głodem, albo są jak Midas.  Chociaż jakaś tam klasa średnia jest, przy czym klasę średnią od niższego poziomu dzieli przepaść. Dodatkowym kryterium podziału jest kolor skóry. W tym świecie pełnym przeciwieństw żyje Julie, pochodzi z zamożnej rodziny, jednak z matką – która ma nowego męża i ojcem – też znowu się ożenił, ma raczej chłodny kontakt. Najcieplejsze uczucia wiążą ją ze stryjem, znanym ginekologiem, przez całe dzieciństwo marzyła by to on był jej ojcem. Gdy jej samochód niespodziewanie psuje się na środku ulicy, dziewczyna nie przypuszcza, że właśnie w ten sposób odmienia się jej życie. Trafia do zakładu w którym naprawia się samochody i… spotyka milość swojego życia.
Cukierkowo i mdło?
Oj zdziwicie się. Jej wybranek okazuje się być nielegalnym imigrantem, to znaczy kiedyś wjechał do kraju legalnie, ale zdecydowanie przekroczył czas na jaki dostał wizę, toteż obecnie pod fałszywym nazwiskiem, pracuje na czarno i za bezcen u właściciela warsztatu.  Zaczyna się niepozornie, jednak znajomość stopniowo się rozwija, stają się kochankami, ale czy to miłość? Ich relacja przejdzie ciężką próbę, gdy RPA zorientuje się, że na terenie kraju przebywa nielegalny imigrant.  Co zrobi Julie? I czy związek ludzi z dwóch różnych światów ma sens.

O takich związkach pisanych było dziesiątki książek. Zwykle niemądra Europejka, lub Amerykanka, zakochiwała się w rdzennym Afrykańczyku i postanowiła postawić na siłę uczucia, na przekór rozumowi. Pojawiał się motyw wyzysku, groźby utraty dzieci. Problem odmiennych kultur i niechęć mężczyzny do zmiany, ba do zaakceptowania konieczności zmiany. Mężczyzna pustyni jest twardy, miłość dla niego to abstrakcja, kobieta ma rodzić dzieci i paść kozy. Gdybym dostała książkę w ten deseń, wyleciałaby przez okno z hukiem tłuczonego szkła. Mam alergię na historie o głupich laluniach, które sądzą, że ich ładna buzia wygra z wychowaniem, kulturą i poglądami w których wyrośli ich faceci. Dawno przestało mi ich być żal. Teraz, co najwyżej, patrzę z politowaniem.
Na szczęście ta książka  jest inna Julie nie jest Europejką, ma pewne pojęcie o realiach, chociaż świat jej i „Romea” różni się znacznie, ona nie zaznała biedy, żyje na własny rachunek, beztrosko bawi się i spędza czas z przyjaciółmi, on walczy o przetrwanie i chce zapewnić rodzicom spokojną starość. Jak długo pozostają w RPA ich koegzystencja jest w miarę zgodna, czy jednak dalej tak będzie gdy Julie porzuci swój świat i uda się z ukochanym na wygnanie?

Książka jest napisana w specyficzny sposób, narracja przypomina mi nieco styl Wiesława Myśliwskiego, rzeczowe zdania, zawsze w trzeciej osobie. Budowany w ten sposób niesamowicie kontrastuje z intymnością spraw, których dotyczy.

Cieszę się, że nie zaszufladkowałam za szybko tej książki. Jest ciekawa, oryginalna. Mam już kilka osób na liście, którym podłożę tę książkę. Bo wiem, że się nie zawiodą. Was zaś zapraszam na pustynną wycieczkę, poznanie nowych kultur i nowych sytuacji!!


Kasiek - http://kasiek-mysli.blogspot.com

Brak komentarzy: