28.12.2009

Herta Muller, Król kłania się i zabija

Tegoroczną laureatkę Literackiej Nagrody Nobla powinno się zacząć poznawać od zbioru dziewięciu esejów Król kłania się i zabija.

Wielowarstwowa opowieść, rozważania, efekt pracy nad materią języka, pełna obsesji nazw, przedmiotów, pamięci wydarzeń pisana z perspektywy Niemiec, lecz sięgająca w przeszłość, która wciąż boli, zawsze będzie boleć, ku utrapieniu niemieckich krytyków literackich, przybliża rumuński totalitaryzm Ceausescu z punktu widzenia potomkini Niemców z Banatu, których śladem kiedyś podążał Claudio Magris w Dunaju. By pisać o traumatycznych przeżyciach przekonująco, trzeba mieć doskonały warsztat pisarski, być czułym na dobór słów, które wyrażą to, czego czytelnik nie doświadczył, który jednocześnie ma zrozumieć, wewnętrznie zbuntować się przeciw złu świata, dostrzec upodlonego człowieka w historii, ale i tego, który jest bezmyślnym lub chytrym narzędziem wykonawczym. Zawsze trzeba widzieć obie strony, bo bez nich nie byłoby tragedii. (...)

Ciąg dalszy recenzji na blogu.

Brak komentarzy: