7.10.2010

Pochwała macochy - Mario Vargas Llosa


Opis jak najbardziej odpychający, ale też kuszący. Gdybym, wcześniej znała twórczość Vargas Llosa, po tę książkę nigdy bym nie sięgnęła. Powieść jak nowela prawie, bo opiera się na 1-2 wątkach. Pierwszy erotyczna fascynacja ciałem don Lukrecji i wzajemnie, a drugi relacja seksualna między macochą a kilkuletnim pasierbem. Po prostu szczyt perswazji haczącej o pedofilię. Nie wiem czy ta macocha tak kusi, czy mężczyźni rodu don Rigoberto mają słabość to jej zadu. Całe szczęście książka niegruba i pisana prawie poetycko. Całe szczęście bez szczegółów i dosłownych określeń podczas aktów miłosnych. Przynajmniej tyle, bo więcej bym nie wytrzymała. W sumie sama sobie jestem winna, bo spodziewałam się czegoś innego, jakoś ten opis zinterpretowałam inaczej. A to po prostu historia szelmowskich uczuć, uśmieszków i myśli. Szczerze, za długo nad tą książką nie chcę rozpatrywać. Chcę mieć to za sobą i zamknąć ją do archiwum. Zbyt odważny błąd. Polecam tylko dojrzałym czytelnikom, którzy z taką literaturą są obeznani i wiedzą co ich czeka. A przynajmniej się domyślają.
Całość tu.

Brak komentarzy: