16.10.2010

Zeszyty Don Rigoberta, Mario Vargas Llosa


Ha! A to świntuszek z tego Llosy!

Powieść jest kontynuacją mini powieści pt. "Pochwała macochy" (czytałam i podobała mi się). Zwaśnione małżeństwo Lukrecja i Rigoberto wspomina czasy swojego wspólnego szczęśliwego pożycia. Książka podzielona jest na wiele rozdziałów, w których poznajemy wzajemne relacje dorosłych oraz rozmaite gierki prowadzone przez syna Rigoberta małoletniego Fonsia, przez którego Lukrecja musiała opuścić dom i małżonka.

Fonsiu odwiedza pozostającą w niełasce macochę i wciąga ją w kolejne gry o podtekstach erotycznych. Twierdzi przy tym, iż ma na celu ponowne połączenie swoich rodziców. Fonsiu jest chłopcem inteligentnym, uroczym, prostolinijnym, a przy tym wyrachowanym i lubieżnym. Przeżywa zafascynowanie postacią i twórczością malarza Egona Schielego i przy pomocy rycin z jego dziełami kieruje zazwyczaj rozmowę na tematy związane z erotyką.

Don Rigoberto to hedonista, esteta i erudyta, odludek wykonujący nudny, ale dochodowy zawód, jak sam o sobie mówi "jest zdecydowanym praktykiem perwersji". Obecnie pogrążony jest z zadumie i rozdarciu pomiędzy miłością do Lukrecji a moralnym obowiązkiem odseparowania syna od macochy. Wycofuje się i większość czasu spędza w gabinecie pisząc złośliwe diatryby i filipiki ukazujące jego zawiły światopogląd, całkowitą wolność słowa oraz rozgoryczenie i rozczarowanie światem. W swoich marzeniach wraca do intymnych chwil i uniesień miłosnych, których dostarczała mu Lukrecja.

A ma co wspominać. Ich dziesięcioletnie wspólne życie obfitowało w rozmaite erotyczne gry i zabawy, m.in. zdrady kontrolowane, wymianę żonami z bratem, zespolenie dwóch kobiet oraz inne fantazje i fetysze miłosne. Llosa ma umiejętność bardzo subtelnego i poetyckiego przedstawiania miłości fizycznej, zatem powieść nie jest gorsząca, chociaż gęsta od dusznej erotyki. Autor prowadzi podstępną grę z czytelnikiem, której finału nie mogę zdradzić.

Zachwycająca jest erudycja autora i jego znajomość literatury i malarstwa. Wplata w powieść mnóstwo przykładów ze świata sztuki. Proza ta świetnie smakuje, świetnie się czyta, rozśmiesza znaną Llosowską ironią, przyciąga dzięki niezwykłym postaciom. Wielokrotnie złożone zdania, długaśne akapity i nieliczne dialogi to pożywka dla mojej wyobraźni. Jednak osobom, które nie znają jeszcze książek tego autora nie polecam "Zeszytów don Rigoberta" na początek.

Moja ocena: 5/6

Brak komentarzy: