5.08.2011

Biały zamek, Orhan Pamuk

Po ciekawie skomponowanej powieści historycznej Orhana Pamuka Nazywam się Czerwień oczekiwałam kolejnej. Z notki podanej przez wydawnictwo wynikało, że Biały zamek spełni zasady tego gatunku epickiego.
Jest XVII wiek. Młody Wenecjanin trafia do niewoli tureckiej. Niejedna powieść może się zacząć w ten sposób, by stać się niesamowitym ciągiem przygód osadzonych w dobrze nakreślonym tle społeczno-obyczajowym. Co też z tym stereotypem fabularnym zrobi noblista? - pomyślałam.
Przeżyłam zaskoczenie, gdy zobaczyłam dedykację dla postaci ze współcześniejszej prozy autora.
I zaraz wstęp wprowadził w początek przemyślnej gry noblisty z czytelnikiem. Napisał go Faruk Darvinoglu, jeden z bohaterów  książki Dom ciszy, który tam badał archiwum podległe starostwu w Gebze i odnalazł fascynującą historię z czasów Mehmeda IV. Wprawdzie podjęte działania nie doprowadziły go do rozwikłania tożsamości bohaterów, a nawet mu sugerowano, iż takich historii zapisanych w zeszytach w każdym starym domu się odnajdzie sporo, postanowił opowiedzieć wszystko współczesnym językiem.
Przewrotna gra autora z czytelnikiem kazała mu jeszcze dopisać swoje, Pamukowe, posłowie, w którym wyjaśnił swoją pracę nad powieścią. Przecież każda pisarska praca polega jednak na tym, by, jak pisze, znając podstawowe kolory, wiedzieć, jak je połączyć. Efekt jest pomiędzy wspomnianymi tekstami. 
(...)
Ciąg dalszy na blogu.

2 komentarze:

Fabio G. Bensoussan pisze...

I think The Museum of Innocence and My Name is Red the best works of this great Turkish writer. By the way, talking about literature, what do you think about Slawomir Mrozek? I would like to know more of Polish Lit. Bye.

Daniel Jerzy Żyżniewski pisze...

Przeczytałem wszystko, co do tej pory ukazało się Pamuka w przekładach polskich i angielskich. Dla mnie to za mało. Cóż, nie można poganiać autora... To jeden z tych nielicznych autorów, których chętnie czytałbym w oryginale... Boleję nad jakością przekładów polskich, bo jest miedzy nimi duża nierówność. Chmielowską uważam za najlepszy przekład. Dodatkowo "Nazywam się czerwień" jest najstaranniej opracowanym przekładem pod względem edytorskim. Nie można już tego powiedzieć o przekładach Polat czy Akbike Sulimowicz, a szkoda, bo Chmielowskiej dano przetłumaczyć tylko jedną książkę Pamuka. Jest jeszcze "The Black Book" i zbiór małych form "Other Colours", które są świetne. Przekłady Maureen Freely czyta się dobrze. Myślę, że każdą powieść Pamuka warto z założenia traktować jak metaforę i do każdej podchodzić bez oczekiwań po poprzedniej. Choć, być może oczekiwanie, że następna będzie kolejną, zaskakującą w formie i treści metaforą jest jedynym oczekiwaniem na miejscu...
ciekawy blog, pozdrawiam:-)