27.10.2013

Isaac Bashewis Singer, "Sztukmistrz z Lublina"

Dane mojego wydania: Wydawnictwo De Agostini, Warszawa 2002 Tłumaczenie z angielskiego: Krystyna Szerer Liczba stron: 245 Źródło: biblioteka w Wołominie

Kolejna z opowieści o tym, jak różnie toczą się ludzkie losy.

Podobnie, jak w przypadku Szatana w Goraju, moja przygoda ze Sztukmistrzem z Lublina zaczęła się kilka lat temu, nim pomyślałam o założeniu tego bloga. Czytałam tę książkę bodajże w klasie maturalnej, przy czym pamiętam, że wynudziłam się na niej śmiertelnie. Już wtedy dochodziła do mnie taka myśl, że być może jeszcze do tej książki nie dorosłam, ale ją zignorowałam (człowiek był głupi, oj, głupi). Teraz, kiedy mam te 22 lata z hakiem i kilka lat różnych studiów nad kulturą żydowską, mój odbiór tej książki był o wiele łatwiejszy. Ale po kolei:

Jasza* Mazur, tytułowy sztukmistrz, ma całkiem ciekawe życie. Ma kochającą żonę, kilka kochanek, jest naprawdę uzdolniony w swojej dziedzinie, jeździ sobie po świecie, występuje i zarabia na tym sporo pieniędzy. Czuje się jednak, że coś zaczyna mu doskwierać, odbija się od jednej kobiety do drugiej, ma wyrzuty sumienia... Podczas jego podróży do Warszawy możemy się poprzyglądać różnym jego zachowaniom i przemyśleniom, zastanawiając się, czy sztukmistrz (człowiek stworzony po to, by dawać innym rozrywkę) może być szczęśliwy.

Perypetie Mazura są jednym z wielu elementów przemian w społeczeństwie żydowskim. Rozmowy o wyjazdach do Ameryki, krainy mlekiem i miodem płynącej, docierające tu i ówdzie nowinki cywilizacyjne, takie jak elektryczność czy telefony. Przyznam się szczerze, podczas lektury nie zastanawiałam się za bardzo, w jakim czasie dzieje się akcja powieści i kiedy nagle pojawiła się wzmianka o telefonie, byłam w szoku, ponieważ myślałam, że do wynalezienia telefonów jest jeszcze daleka droga xD

Na mnie Sztukmistrz z Lublina nie zrobił większego wrażenia. Owszem, jest to wartościowa powieść, nie przeczę (chociażby ze względu na portret psychologiczny bohatera), ale... Dziwnym trafem historia Jaszy wydaje mi się być oklepana. Zdolny, utalentowany człowiek przechodzi przemianę. I co? Czytało się to naprawdę dobrze, ale nie jestem w stanie powiedzieć, że mnie to porwało, że dowiedziałam się czegoś nowego. Dla mnie większą wartość mają chociażby Szumowiny czy Szosza, Sztukmistrz z Lublina (niestety) uplasował się trochę niżej w moim osobistym rankingu powieści Singera.

Więcej na moim blogu.

Brak komentarzy: