9.09.2013
Fermenty - Wł. St. Reymont
Ciąg dalszy “Komediantki”. Tam
mieliśmy drogę Janki Orłowskiej od dzikiej dziewczyny do
samobójczyni złamanej niechcianą ciążą i niełatwym, aktorskim
życiem. Tu będzie droga do akceptacji swojego miejsca na ziemi i
własnych ograniczeń. Czyli 400-stronicowe “jak się nie ma, co
się lubi, to się lubi, co się ma”. Wątek Janki wydał mi się
przyciężkawy (ale może to zrozumiałe, dylematy egzystencjalne
20-latki mogą być przesadnie skomplikowane), za to cudowne były
wątki satyryczne (o mamisynkach i środowisku literackim). Jest w
tej książce nawet porno-parodia “Chłopów”. Żeby
nie drażnić co bardziej konserwatywnych odbiorców – niestety
bardzo krótka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz