2.09.2013

Isaac Bashevis Singer, "Szumowiny"

Wydawnictwo Muza, Warszawa 2002 Tłumaczenie: Łukasz Nicpan Liczba stron: 222 Źródło: pożyczone Kto by pomyślał, że czytanie o żydowskim półświatku przestępczym może być tak ciekawe i odprężające! Zaczynamy Miesiąc Tematyczny :)

Na Szumowiny trafiłam całkowicie przypadkiem, nawet nie wiedziałam o istnieniu tej książki... Na pierwszy ogień miał pójść Szatan w Goraju, ale jak już zaczęłam kartkować omawiane właśnie dzieło, tak od razu się wciągnęłam i nie było dla mnie ratunku.

Maks Barabander to polski Żyd, któremu udało się wyemigrować do Argentyny. Tam ożenił się z byłą prostytutką, spłodził syna, wiódł całkiem szczęśliwe, bogate życie. Jego świat się zawalił w momencie śmierci dziecka. Postanawia pojechać do Polski w odwiedziny, by zobaczyć raz jeszcze rodzinne miasto oraz Warszawę, w której spędził kawałek życia. Wracając do kraju, wraca jednocześnie do złego środowiska (do tytułowych szumowin). Łatwo się domyślić, że gdy raz taka grupa kogoś wessie, nie sposób potem się wydostać...

Na pierwszy plan wysuwają się różne perypetie Maksa związane z kobietami. Nasz bohater jest strasznym babiarzem, przy czym niesamowicie rzuciło mi się w oczy, że podnieca go kobiecy opór. Niby jest żonaty, ale w Polsce wplątuje się praktycznie od razu w kilka relacji, przy czym jedna jest na tyle poważna, że mogłaby się zakończyć ślubem. Co i rusz podczas lektury przychodziło mi do głowy, że gdybym spotkała na swojej drodze takie mężczyznę, to tylko tłukłabym go po twarzy i patrzyła, czy równo puchnie.

Singer wykreował tę postać tak, że ma się czasem złudzenie, że wszystkie sytuacje, które mu się przytrafiają, są narzucone z góry przez fatum i bohater nie może nic z tym zrobić. Niby taki bohater Topola, a jak się człowiek dokładniej przyjrzy, to nie do końca. Strasznie się złościłam, kiedy Maks biadolił, że znowu się coś dzieje, że znowu się w coś wplątał... Jakby próbował pozbyć się odpowiedzialności za niektóre swoje kroki. Tymczasem nikt przecież nie kazał mu iść do konkretnej kobiety, nikt nie kazał mu kupować ubrań czy łakoci dla niej... Singerowi udała się sztuka pokazania męskiej szumowiny w sposób jak najbardziej prawdopodobny i realistyczny. Brawo! Dawno nie byłam tak wkurzona (ech, ta moja wewnętrzna feministka). xD

Więcej na moim blogu ----> http://czechozydek.wordpress.com/2013/09/01/isaac-bashevis-singer-szumowiny/

Brak komentarzy: