
Całość recenzji na Dzienniku Literackim.


 Od opowiadań wszystko się zaczęło! Przynajmniej tak możemy dowiedzieć się z biogramu Marqueza - najpierw szkolne gazetki, później czasopismo Literatura, a później pamiętny El Espectador i Trzecia bieda czyli pierwsze opowiadanie autora. Widać ten gatunek literacki noblista (1982 rok) upodobał sobie od najmłodszych lat. W jego dorobku później często będą pojawiać się książki, które są zbiorami opowiadań czy felietonów - Bardzo stary pan z olbrzymimi skrzydłami, Morze utraconych opowiadań, Dwanaście opowiadań tułaczych, czy Opowiadania - to tylko część z nich.

Chicago Ala al-Aswaniego było szalenie intrygujące. Ziemia kłamstw Anne B. Ragde  – przewrotna i niesamowita. Lecz choć obie powieści były doskonałe,  jest jedna, która bije je na głowę. Najlepsza z serii Kontynenty. Hamida z zaułka Midakk.
Cevdet Bej i synowie to debiut literacki  Orhana Pamuka z 1982 roku. Turecki noblista napisał tę monumentalną  powieść w wieku zaledwie dwudziestu sześciu lat. Krytycy okrzyknęli ją  mianem „tureckich Buddenbrooków”. W 1983 roku uhonorowali prozaika  prestiżową nagrodą imienia Orhana Kemala. Dziś jej wartość jest jeszcze  większa. To dlatego, że ta książka to doskonała prolegomena do  późniejszej twórczości tureckiego powieściopisarza.

"Gawędziarz" to bajeczna powieść. Jest zupełnie odmienna od tych książek, do których przyzwyczaił mnie Llosa do tej pory. Dotychczas sięgałam po książki, w których główne zainteresowania Llosy koncentrowały się na badaniu istoty stosunków damsko-męskich. Tym razem autor skupia się na odkrywaniu więzi pomiędzy człowiekiem a naturą.
Punktem wyjścia dla swoich rozważań autor czyni osobę Saula Zuratasa, swojego przyjaciela z czasów studenckich. Saul to Peruwiańczyk, wyjątkowy już od pierwszego spojrzenia. Saul od urodzenia ma na twarzy ogromne znamię czyniące go pośmiewiskiem wśród jednych i potworem wśród innych. Ułomność ta nie przeszkadza mu w zdobywaniu sukcesów naukowych, aczkolwiek ma wpływ na jego życie uczuciowe.
Saul zwany Maskamiki pasjonuje się kulturą plemion zamieszkujących amazońskie dżungle. Najbliższa mu grupa to wędrujące i rozproszone plemię Macziguengów. Narrator podejmuje próbę rekonstrukcji losów Maskamikiego od chwili gdy ich drogi rozeszły się. Z biegiem czasu nabiera przekonania, że Saul porzucił nowoczesność na rzecz plemiennego życia wśród Macziguengów.
Historia opowiedziana jest w sposób malowniczy, przeplatana legendami, wierzeniami i historiami przekazywanymi przez Gawędziarza. Gawędziarz, który wędruje pomiędzy osadami pełni ważną rolę w rozproszonym w różnych zakątkach amazońskiej dżungli plemieniu. Jest to rola scalająca, pozwalająca zachować poszczególnym rodzinom jedność plemienną.
Książka to nie tylko zapis losów Saula Zuratasa i plemienia Macziguengów. Autor stawia pytania dotyczące wpływu współczesnej kultury na plemiona żyjące w oderwaniu od postępu i nowoczesności. Na ile i czy w ogóle ludzie powinni ingerować w obyczaje, język i kulturę plemienną? Czy nie lepiej uszanować tych ludzi żyjących od wieków w harmonii z naturą i nie narzucać im odmiennych interpretacji świata? Ile dobra, a ile zła wyrządzają odwiedzający te odległe plemiona lingwiści i misjonarze? Te pytania pojawiają się w "Gawędziarzu", pojawiają się także odpowiedzi na nie.
Ja ze swojej strony polecam lekturę tej książki.
Moja ocena: 5/6
Pozornie lekka książka o relacjach męsko-damskich okazała się dla mnie dość ciężkostrawna. Trawiłam ją pracowicie w głowie, nosiłam czytaną historię w pamięci i analizowałam przeczytane fragmenty. Nie umiem obojętnie czytać dobrych książek.
Llosa snuje historię wzajemnych relacji między Ricardo - grzecznym chłopczykiem i niegrzeczną dziewczynką - przyjmującą rozmaite imiona w trakcie rozwoju fabuły. Ich wspólna historia zaczyna się we wczesnej młodości, kiedy to spotykają się w Peru i stanowią parę zauroczonych sobą nastolatków. Następnie ich losy spatają się w różnych miejscach na świecie i w rozmaitych sytuacjach. Ricardo jest przez całe życie zakochany w niegrzecznej dziewczynce i pielęgnuje w sobie to uczucie, podczas gdy ona szuka szczęścia u boku innych, silniejszych od niego mężczyzn, ofiarowując Ricardowi jedynie potajemne i niezwykle rzadkie schadzki, które podsycają jego uczucie i nie pozwalają o niej zapomnieć.
Niegrzeczna dziewczynka zafascynowana jest władzą, pieniędzmi, życiem na świeczniku. Szuka mężczyzn, którzy zapewniają jej to wszystko o czym marzy. Ona ofiarowuje im swoje ciało, oni namiastkę tego, co jest dla niej w życiu ważne.
Ricardo nie może jej dać tego, na czym jej w życiu zależy. Ricardo to człowiek prawy, pracowity, nie szukający rozgłosu. Umie cieszyć się drobnostkami, z wyboru nie startuje w wyścigu szczurów. Nad to wszystko przedkłada przyjaźń i stałość uczuć - na swoje nieszczęście darzy głębokim uczuciem niegrzeczną dziewczynkę, ktora zadaje mu więcej bólu niż rozkoszy i szczęścia. Wartości ważne dla grzecznego chłopczyka są niczym dla niegrzecznej dziewczynki, dlatego też raz po raz wymyka mu się i znika na długie lata w poszukiwaniu mocnych mężczyzn z grubym portfelem. Życie u boku skromnego urzędnika to klatka, w której dziewczynka nie chce być uwięziona. Wyznanie miłości to poddanie się i rezygnacja z niezależności.
Wolność to dla niej postawa życia. Wolność to możliwość wyboru, możliwość przedzieżgnięcia się w inną postać, możliwość zamknięcia przeszłości i zapomnienia o tym, co było. Miłość i poddanie się innemu człowiekowi są sprzeczne z jej naturą.
Z biegiem czasu niegrzeczna dziewczynka, która wówczas jest już kobietą w średnim wieku, zniszczoną, po wielu tragicznych przejściach docenia to, co całe życie próbował ofiarować jej Ricardo - docenia jego przywiązanie, przyjaźń, bezinteresowność, otwarte serce, jednak nie umie i nie chce mu odpłacić tym samym. Do końca swoich dni jej zachowanie i dusza pozostaje dla Ricarda tajemnicą.
Powieść stawia przed czytelnikiem wiele pytań o sens życia. Co wybrać? Czy tak jak niegrzeczna dziewczynka poszukiwać w życiu nowości, pędzić przed siebie na złamanie karku za często fałszywymi bożkami -władzą, pieniędzmi, złudzeniem lepszego jutra? Czy opłaca się zamykać oczy na to, co jest nam dane? A może żyć bez tej gorączki trawiącej wnętrze i nakazującej rzucać wszystko i gnać przed siebie w poszukiwaniu nowych doznań i poświęcić się pielęgnowaniu uczuć - uczuć jakimi darzą nas bliscy, przestać ranić i ustatkować się? Chyba dopiero u progu życia jesteśmy w stanie właściwie ocenić to, co za nami. A wówczas niejeden z nas dozna pustki i żalu straconych lat, szans, przegapionych ludzi, zranionych uczuć.
Moja ocena: 6/6

Ha! A to świntuszek z tego Llosy!
Powieść jest kontynuacją mini powieści pt. "Pochwała macochy" (czytałam i podobała mi się). Zwaśnione małżeństwo Lukrecja i Rigoberto wspomina czasy swojego wspólnego szczęśliwego pożycia. Książka podzielona jest na wiele rozdziałów, w których poznajemy wzajemne relacje dorosłych oraz rozmaite gierki prowadzone przez syna Rigoberta małoletniego Fonsia, przez którego Lukrecja musiała opuścić dom i małżonka.
Fonsiu odwiedza pozostającą w niełasce macochę i wciąga ją w kolejne gry o podtekstach erotycznych. Twierdzi przy tym, iż ma na celu ponowne połączenie swoich rodziców. Fonsiu jest chłopcem inteligentnym, uroczym, prostolinijnym, a przy tym wyrachowanym i lubieżnym. Przeżywa zafascynowanie postacią i twórczością malarza Egona Schielego i przy pomocy rycin z jego dziełami kieruje zazwyczaj rozmowę na tematy związane z erotyką.
Don Rigoberto to hedonista, esteta i erudyta, odludek wykonujący nudny, ale dochodowy zawód, jak sam o sobie mówi "jest zdecydowanym praktykiem perwersji". Obecnie pogrążony jest z zadumie i rozdarciu pomiędzy miłością do Lukrecji a moralnym obowiązkiem odseparowania syna od macochy. Wycofuje się i większość czasu spędza w gabinecie pisząc złośliwe diatryby i filipiki ukazujące jego zawiły światopogląd, całkowitą wolność słowa oraz rozgoryczenie i rozczarowanie światem. W swoich marzeniach wraca do intymnych chwil i uniesień miłosnych, których dostarczała mu Lukrecja.
A ma co wspominać. Ich dziesięcioletnie wspólne życie obfitowało w rozmaite erotyczne gry i zabawy, m.in. zdrady kontrolowane, wymianę żonami z bratem, zespolenie dwóch kobiet oraz inne fantazje i fetysze miłosne. Llosa ma umiejętność bardzo subtelnego i poetyckiego przedstawiania miłości fizycznej, zatem powieść nie jest gorsząca, chociaż gęsta od dusznej erotyki. Autor prowadzi podstępną grę z czytelnikiem, której finału nie mogę zdradzić.
Zachwycająca jest erudycja autora i jego znajomość literatury i malarstwa. Wplata w powieść mnóstwo przykładów ze świata sztuki. Proza ta świetnie smakuje, świetnie się czyta, rozśmiesza znaną Llosowską ironią, przyciąga dzięki niezwykłym postaciom. Wielokrotnie złożone zdania, długaśne akapity i nieliczne dialogi to pożywka dla mojej wyobraźni. Jednak osobom, które nie znają jeszcze książek tego autora nie polecam "Zeszytów don Rigoberta" na początek.
Moja ocena: 5/6
 Do książki Mario Vargas Llosa „SzelmoStwa niegrzecznej dziewczynki” podchodziłam kilka razy, za każdym razem odkładając ją z powrotem na półkę w księgarni. Jednak miałam ją chyba przeczytać bo znalazłam ją pod choinką. Ucieszył mnie bardzo ten prezent bo ten kto mi go dał zdecydował za mnie, że powinnam przeczytać „SzelmoStwa...”. Chciałam ją wreszcie przeczytać też dla pochlebnych opinii na temat książki. Pomyślałam, że może to ze mną jest coś nie tak jeśli książka mi się nie podoba, albo może trafiam w złym dniu na nią w księgarni. Jednak czytając nie zmieniłam zdania. Tak chwalona, opisywana jakby była cudem, mnie nie przekonywała… aż do połowy. To był dla mnie moment przełomowy. Wiem, że komuś może wydać się to za dużo do „zmęczenia” ale warto było. Drugą połowę dosłownie połknęłam i dopiero pojęłam cudowność tej powieści.


