Od
pierwszych stron pozwoliłam porwać się tej prozie. Wciągająca, choć jest to
język prosty, narracja tradycyjna, trzecioosobowa. Grona gniewu Johna Steinbecka (1902-1968) to książka uważana za
najwybitniejsze dzieło w twórczości tego Noblisty, za którą otrzymał w 1940
roku Nagrodę Pulitzera, klasyka, którą odkryłam niestety dość późno.
Na początku
książki poznajemy jednego z bohaterów, który po kilku latach nieobecności
powraca do domu, by za chwilę wraz z rodziną udać się w daleką, niebezpieczną
podróż. Poza sobą pozostawiają całe swoje dotychczasowe życie, swoje marzenia,
wspomnienia, przed nimi jest tylko niewiadoma, ich wędrówka przypomina exodus
Izraela z Księgi Wyjścia. Niezależnie,
jak często powtarzają, że czeka ich nowe, wspaniałe życie, wiara jaka zagościła
w ich sercach nie wystarczy, by zagłuszyć lęk i wątpliwości. Prowadzi ich szosa
66, dziś uznawana już za zabytkową, droga, którą Steinbeck nazywa „drogą
matką”, a określenie to na trwałe weszło do języka i literatury.
Więcej na moim blogu Hominem Quaero
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz