Opis jak najbardziej odpychający, ale też kuszący. Gdybym, wcześniej znała twórczość Vargas Llosa, po tę książkę nigdy bym nie sięgnęła. Powieść jak nowela prawie, bo opiera się na 1-2 wątkach. Pierwszy erotyczna fascynacja ciałem don Lukrecji i wzajemnie, a drugi relacja seksualna między macochą a kilkuletnim pasierbem. Po prostu szczyt perswazji haczącej o pedofilię. Nie wiem czy ta macocha tak kusi, czy mężczyźni rodu don Rigoberto mają słabość to jej zadu. Całe szczęście książka niegruba i pisana prawie poetycko. Całe szczęście bez szczegółów i dosłownych określeń podczas aktów miłosnych. Przynajmniej tyle, bo więcej bym nie wytrzymała. W sumie sama sobie jestem winna, bo spodziewałam się czegoś innego, jakoś ten opis zinterpretowałam inaczej. A to po prostu historia szelmowskich uczuć, uśmieszków i myśli. Szczerze, za długo nad tą książką nie chcę rozpatrywać. Chcę mieć to za sobą i zamknąć ją do archiwum. Zbyt odważny błąd. Polecam tylko dojrzałym czytelnikom, którzy z taką literaturą są obeznani i wiedzą co ich czeka. A przynajmniej się domyślają.
Całość tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz