Kiedy z nieba leje się żar, a w powietrzu unosi się kurz, ostatnią rzeczą, jakiej potrzeba, jest morderstwo. Zwłaszcza, kiedy jest się policjantem, który wcale nie chce być gliną. Brzmi jak początek jednej z powieści Leonarda Padury? Nic bardziej mylnego. To Mario Vargas Llosa i jego Kto zabił Palomina Molero?.
Ciąg dalszy recenzji na Dzienniku Literackim.
Ciąg dalszy recenzji na Dzienniku Literackim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz