10.11.2009

Dom ciszy Pamuka



Mam niejasne przekonanie, że gdybym czytała inną książkę Pamuka lub gdybym czytała "Dom ciszy" inną niż szaroburo-jesienna porą roku, mogłabym napisać zupełnie inną recenzję.

Starsza Pani ukrywająca przed wnukami wiedzę o dziadku i ich przyrodnim stryju mieszka w opustoszałym, zaczynającym podupadać, cichym domu. Syn jej męża z nieprawego łoża mieszka z nią, troszczy się o jej codzienność, choć ona obdarza go wciąż brakiem zaufania i podejrzeniami o nienawiść i złe wobec niej zamiary.

Młodzi mężczyźni w mieście zaczynają stosować polityczny przymus - władza w ich pojęciu daje im siłę, przed którą pozostali powinni się ugiąć.

Muszę przyznać, że zmarły już mąż Starszej Pani był człowiekiem szalenie oryginalnym, by nie rzecz niespełna rozumu. Do tego stopnia głosił teorie darwinizmu, że po pierwsze stracił wszystkich pacjentów (nikt nie chciał leczyć się u kogoś kto nie wierzy w Boga, a wiarę wyśmiewa i nazywa przesądami), po drugie, gdy nadszedł czas dobierania i rejestrowania nazwisk, on przybrał nazwisko Darwinoglu (nie wiem co oznacza końcówka "oglu").

Saga rodzinna stworzona przez Pamuka zawiera wiele interesujących elementów, chwilami pobudza ciekawość, ale mimo to mam wrażenie, że gdyby pokusić się o zobrazowanie akcji, czy emocji twarzyszącej akcji tej powieści wyszłaby prosta linia, która ani się nie wznosi, ani nie opada. Być może jestem niesprawiedliwa, gdyż "Dom ciszy" nie utrzymał mojej uwagi dalej niż poza setną stronę.

Bez względu jednak na to, co powyżej - mam zamiar spotkać się z Pamukiem raz jeszcze, by przekonać się, że trzeba mi z nim spotkania w innej powieści:)

Brak komentarzy: