16.01.2011

"Gawędziarz" - Mario Vargas Llosa

    Książki Llosy lubię i to bardzo. Ilekroć sięgnę po jego książkę, autor nieodmiennie mnie czymś zaskakuje, ukazuje swoje inne oblicze twórcze; niczym królika z kapelusza wyciąga całkiem dotąd nieLlosowką w moim przekonaniu tematykę i świetnie się porusza w przestrzeni tworzonego przez siebie świata. Podbija przy tym moje czytelnicze serce za każdym razem od nowa. Był już Llosa-romantyk ("Pochwała macochy"), był Llosa-autor kryminałów ("Kto zabił Palomina Molero?"), teraz przyszła pora na noblistę etnologa...

Powieść to przede wszystkim głębokie studium mitologii macziguengeńskiej: ich wierzeń, przesądów, podań kosmologicznych, prób interpretacji świata. Mnie to wciągnęło bez reszty. To świat iście baśniowy, magiczny, fantastyczny, choć niejednokrotnie przerażająco brutalny i niezrozumiały w swych twardych i absurdalnych, zdawać by się mogło regułach, dla ludzi uwikłanych w cywilizację. 
   Na całość recenzji zapraszam do mnie: Kartek szelest.

2 komentarze:

MONIKA SJOHOLM pisze...

Uwielbiam tego pisarza, choć wcale nie czyta się go tak łatwo- chyba najbardziej przystępna książka to było "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" ale gdy wniknie się w ten świat tego pisarza- chce się tam wracać. Ta lektura nadal przede mną, na pewno kiedyś przeczytam

Iza pisze...

Mitologia maczigueńska- to brzmi nieźle. a pomyśleć, że takich plemion są w amazonii tysiące:).