12.10.2010

odgrzane i smakuje czyli najmłodszy Noblista Llosa


...z cyklu "odgrzewane"... Do książki Mario Vargas Llosa „SzelmoStwa niegrzecznej dziewczynki” podchodziłam kilka razy, za każdym razem odkładając ją z powrotem na półkę w księgarni. Jednak miałam ją chyba przeczytać bo znalazłam ją pod choinką. Ucieszył mnie bardzo ten prezent bo ten kto mi go dał zdecydował za mnie, że powinnam przeczytać „SzelmoStwa...”. Chciałam ją wreszcie przeczytać też dla pochlebnych opinii na temat książki. Pomyślałam, że może to ze mną jest coś nie tak jeśli książka mi się nie podoba, albo może trafiam w złym dniu na nią w księgarni. Jednak czytając nie zmieniłam zdania. Tak chwalona, opisywana jakby była cudem, mnie nie przekonywała… aż do połowy. To był dla mnie moment przełomowy. Wiem, że komuś może wydać się to za dużo do „zmęczenia” ale warto było. Drugą połowę dosłownie połknęłam i dopiero pojęłam cudowność tej powieści.

Pierwsza połowa wydała mi się błazenadą, historią marnego losu marnej miłości silnej kobiety i słabego mężczyzny. Ale to była jego wielka miłość, nie tylko seksualność, jak myślałam na początku, ganiąc w duchu biednego Ricarda, ale jednak wielka miłość, jego prawdziwa druga połowa, której potrzebował jak ryba wody, jak płuca powietrza, która go tak silnie uzależniła. Mała chilijeczka, niegrzeczna dziewczynka, Lili vel Arlette czy też po drodze żona kilku mężów, zawsze dobrze postawionych to niezdecydowana, nieczuła wiecznie mała dziewczynka niepogodzona ze swoim losem dziecka z biednej rodziny. Dziewczynka chora na wygodnictwo, która wykorzysta w okrutny sposób nawet jedynego przyjaciela Ricardo i zawsze wie jak go odnaleźć i Go podejść, nie bacząc na jego krzywdę. Nęcąca go podróbką miłości, miłości toksycznej, czego on zdaje się nie zauważać. Denerwowało mnie momentami to ślepe zapatrzenie chudopachołka w chilijeczkę. Składane sobie obietnice, że więcej się do niej nie odezwie, że nie będzie jej szukał …puszczane na wiatr. Miałam wrażenie, że ona cały czas kłamie, nawet wtedy gdy mówiła prawdę (?), ja bałam się jej uwierzyć bałam się czytać bo miałam wrażenie, że to co przeczytam okaże za chwile się kłamstwem. Jak on musiał być zakochany, wręcz uzależniony.

Historia ta trwa i trwa, powieść Mario Vargas Llosa to historia życia Ricardo i Lili wpleciona w przewroty polityczne XX wieku. Nie była to jednak historia miłości romantycznej, była to walka na żale i pretensje. On do niej, że jest taka rozwiązła i zmienna, a ona że nie jest bogaty i nie zapewni jej tego co wymarzyła sobie już w dzieciństwie. Nawet w obliczu śmierci czai się w jej oczach iskra szelmostwa, a Ricardo zdaje się zachwycać tymi iskrami, to one go podniecają u niegrzecznej dziewczynki. Czy potrzebne były te ich wielkie i mniejsze dramaty, te rozstania, by dopiero w obliczu rozstania ostatecznego zrozumieć, że się kochają i życie razem sprawia im największą przyjemność?


recenzję zamieściłam z powodu wiadomego, a pochodzi ona z mojego poprzedniego adresy blogowego

2 komentarze:

Iza pisze...

organizacyjnie- większosc uczestnikow taguje Llosę, jak Vargas Llosę, może to zmienić?

Unknown pisze...

widzę, że nie ma tagów "Llosa", wiem, że jest trochę późno, czyżby oznaczało to, że zmieniłaś moje tagowanie? :)

I jeszcze kwestia uczestników i linków do bloga - do mnie cały czas kieruje na stary adres :((( Można by to zmienić?