12.01.2010

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz



Oj długo mi to szło, strasznie długo... Dłużej niż cały Potop. Nie wiem czym to uzasadnić. Trudno mi stwierdzić czy bardziej podobał mi się Potop czy Quo vadis, bo oceniłabym je równo. Myślałam, że bardziej mi się spodoba ze względu na akcję w Starożytnym Rzymie, którym jestem zauroczona. Męczyłam się przez 200 str. zanim mnie tak bardziej wciągnęło fabułę. Po raz kolejny byłam bliska odłożenia książki, tak jak to zrobiłam rok temu po przeczytaniu jednej strony. Ale zaparłam się i przeczytałam.
Podziwiam tego pisarza za jego doskonałe tło historyczne i wszystkie jego elementy. Naprawdę to jest dla mnie rzecz niesamowita i za to doceniam jego nagrodę Nobla. Tylko czemu te książki czyta się z taką opornością? Treść szybko męczy i stąd ta powszechna niechęć do lektur Sienkiewiczowskich. O tym, że Sienkiewicz jest właściwie romantykiem przekonałam się właśnie przy tej książce. Co na tle przy Krzyżakach i Ogniem i mieczem na takiego mi nie wychodził, choć z góry uprzedzam, że obydwie książki nie czytałam, ale oceniając je po tytule. Jak mówiłam wciągnęło mnie w miarę w połowie książki, co nie znaczy, że do końca było tak fascynująco. Mam wrażenie, że ostatnie kilka rozdziałów było na siłę, a przez wydawnictwo potraktowane po macoszemu. Nagle zniknęły piękne rysunki, tylko były rozdziały pod rozdziałami, nawet nie oddzielone stronami.
Idealna miłość Winicjusza do Ligii miała podnieść na duchu Polaków pod zaborami, miała też pokazać siłę chrześcijaństwa i zgubę największego rzymskiego szaleńca w historii. Podobały mi się te wszystkie elementy wraz z wystąpieniem postaci historyczno-biblijnych, występami na arenie (tu w głowie mam zaraz muzykę z Gladiatora). Zastanawiałam się też, że temu Henrykowi tak chciało się tak dociekliwie pisać. Za to kolejny argument za nagrodą.
Doceniam go, ale czytanie jego książek nie należą do przyjemności. Nie wiem, czy jeszcze będę chciała czytać jakieś jego książki, bo na dzień dzisiejszy i najbliższe, na Quo vadis kończę.

1 komentarz:

Agatoris pisze...

"Qou vadis" czytałam dawno, dawno temu w liceum, jako nastolatka byłam zachwycona, ale teraz, gdy przypomina mi się fabula, myślę sobie, że miotłą by mnie to Sienkiewicza nie zagonili. Pozdrawiam!