2.08.2010

Pan Wołodyjowski - Henryk Sienkiewicz (audiobook)


Po wielu miesiącach słuchania, wczoraj opłakałam śmierć Wołodyjowskiego. Może nie dosłownie płakałam, ale było mi jakoś tak smutno na duszy i żal i trochę zaskoczenie tym smutnym zakończeniem. Ja tu mówię o zakończeniu, a trzeba by zacząć od początku.
Z początku nie mogłam przywyknąć do głosu Janusza Gajosa, bo po przesłuchaniu Księgi bez tytułu przyzwyczaiłam się, że czyta mi Artur Barciś. Ale z czasem stwierdziłam, że Janusz Gajos świetnie modeluje głosem, pasuje na styl tamtego okresu a ponadto swoim głosem potrafi wywołać u słuchacza wzruszenie, patos, radość i smutek. Pomimo tego, że słuchanie tej powieści trwało tak długo, bo ciągle nie mogłam się zabrać za jej słuchanie, powieść mi się podobała bardzo. Znacznie bardziej niż Potop, chyba ze względu na wątek Baśki i Wołodyjowskiego, ich wielkiej miłości. I nie mogłam z jednej strony zrozumieć, że Wołodyjowski mógł opuścić swoją ukochaną... rozumiem, że zobowiązania, przysięga złożona Bogu, ale co innego gdyby go zabili, a inną rzeczą jest jak sam siebie na śmierć skazał. I to ma być powieść na pokrzepienie serc? Ja po takiej powieści spodziewałam się szczęśliwszego zakończenia. Zachwycona jestem kreacją postaci, opisem zalotów miłosnych Basi i Krzysi. W ogóle cała powieść ma swój klimat, który wyraźnie podkreślał głos Gajosa.
Cóż mogę dodać? To klasyka, wybitnego polskiego pisarza, który napisał piękną powieść na pokrzepienie serc, którą warto przeczytać lub wysłuchać.


1 komentarz:

kornwalia pisze...

Spoilery :( A chciałam to wreszcie przeczytać...