25.01.2012

Kipling "Kot, który zawsze chadzal własnymi drogami"

Pierwsza książeczka, którą przeczytałam samodzielnie, nosiła tytuł "Kot, który zawsze chadzał własnymi drogami". Zauroczyła mnie i utkwiła w pamięci na zawsze. I chociaż w następnych latach zapoznałam się także z innymi utworami Rudyarda Kiplinga, żaden nie pobudził mojej wyobraźni tak mocno jak opowiastka o dzikim, miłym kocie.

Kipling przedstawił w niej czasy, gdy nieudomowione zwierzęta mieszkały w Wilgotnych, Dzikich Lasach. "Nieudomowiony" był także mężczyzna. Gdy kobieta zaproponowała mu, by zamieszkał z nią w jaskini, zgodził się. Szybko zrozumiał, że wygodniej jest spać pod dachem niż na stercie mokrych liści, dobrze jest też codziennie dostawać ciepły, gotowany posiłek. Wkrótce urodziło im się dziecko, można więc powiedzieć, że utworzyli rodzinę.

Dalszy ciąg recenzji TUTAJ.

3 komentarze:

Pikinini pisze...

Pamiętam tę książkę z dzieciństwa! Rzeczywiście, była w pewien sposób magiczna. Dziękuję za to ciepłe wspomnienie:)

monotema pisze...

A ja tej książki nie znam, choć wydawało mi się, że nic, co kocie, nie jest mi obce. Dziękuję za tę recenzję, bo będę się starała do książki dotrzeć, a i teraz już wiem, skąd się wzięły tytuły w cyklu powieściowym "Kot, który..." pani Lilian Jackson Braun

Agnieszka (koczowniczka) pisze...

Bardzo dziękuję Wam za miłe słowo :-)