2.08.2009

„Stambuł. Wspomnienia i miasto” - Orhan Pamuk



Zachęcona przez Annę, umieszczam tu kilka refleksji, które wcześniej opublikowałam na moim blogu Pikinini.


Nigdy nie byłam w Stambule, ale też nikt z nas nie trafi już do tego miasta, które opisał Orhan Pamuk. A może wszyscy już tam kiedyś byliśmy? W uniwersalnym mieście dzieciństwa.

„Stambuł” - jak każdą dobrą literaturę - można odczytywać na wielu poziomach.
Dla mnie, to zagłębienie się we wspomnieniach uczuć doświadczanych w dzieciństwie. „Opowiadając o Stambule, mówię o sobie” – podpowiada nam zresztą pisarz.

To ciekawe, jak wspomnieniom można nadać kolor. „Moje dzieciństwo było jak czarno-białe fotografie Stambułu – dwubarwne, zatopione w stalowoszarym półmroku” – przeczytałam i odkryłam, że ja również myśląc o swoim dzieciństwie, łączę je z albumami pełnymi czarno-białych zdjęć. Takie zdjęcia zapełniają też karty książki, a łącząc się z osobistymi refleksjami pisarza, powodują, że odbieram „Stambuł” jako najbliższą sobie, ze wszystkich przeczytanych książek tureckiego noblisty.

Czy „monochromatyczność” wspomnień wynika tylko z przywoływania ich poprzez fotografie? Wspomnienia tchną ciepłem, ale być może tak daje o sobie znać troska dorosłego pisarza o małego Orhana: „To, co po latach uznałem za wszechogarniającą melancholię i tajemnicę, w dzieciństwie odczuwałem jako nudę, przygnębienie, otępiającą monotonię(…)Uciekałem od tych doznań w świat fantazji.”
Uciekał od niezrozumienia, ciągłych domowych kłótni, rozstań z rodzicami. Sceną była kamienica należąca do jego zeuropeizowanej, mieszczańskiej rodziny w Stambule lat pięćdziesiątych, miejsce magicznych wspomnień o prozaicznych wydarzeniach. Takich jak to, kiedy dziecko, jest świadkiem kłótni w sąsiednim pokoju: „..jak za wzorzystym szkłem cienie matki i ojca zbliżają się i oddalają od siebie, ożywają nagle i łączą ze sobą wśród wrzasków i krzyków, tworząc jeden cień (…) Energia rodziców sprawiła, że szyba w drzwiach dygotała, a wszystko wokół było czarno-białe”

Wiele lat później, Orhan, w trakcie rodzinnej, niedzielnej wycieczki nad Bosfor, odkrywa powtarzalność ludzkich losów: „zobaczyłem w autach inne rodziny, też zmęczone, nieszczęśliwe i skłócone”

Bardzo zabawne wydają mi się odkrycia zwyczajności swojej rodziny i swojego życia, które dokonuje małe dziecko:
- „Gdy w witrynie sklepu papierniczego zauważyłem identyczny podręcznik, jakiego używał mój brat w szkole, wiedziałem już, że nasze zwyczaje i dobytek nie są wcale wyjątkowe, że inni ludzie wiodą życie podobne do naszego”
- „Ponieważ brat w podnieceniu wciąż opowiadał o swoim wychowawcy, byłem przekonany, że każdy uczeń ma swojego osobistego nauczyciela, tak samo jak każde dziecko ma własną nianię. Gdy więc rok później zobaczyłem w klasie trzydzieścioro dwoje uczniów i jednego nauczyciela, poczułem głębokie rozczarowanie”

Nie dajmy się jednak zwieść pisarzowi, który sam nas zresztą ostrzega przed nostalgią wspomnień: „… nie ukształtowało mnie prawdziwe życie, lecz własna wyobraźnia. Dlatego czytelnicy, którzy mają teraz przed sobą tę książkę, powinni pamiętać, że zawsze miałem skłonność do wyolbrzymiania. (…)Ale przecież tak samo jak dla artysty malarza nie jest istotna rzeczywistość, tylko kształt przedmiotów, tak dla powieściopisarza nie liczy się kolejność wydarzeń, lecz ich kompozycja, a dla autora wspomnień – ich symetria, nie prawdziwość.”

Czytając tę książkę, zastanawiałam się właśnie, czy pewne wątki zawartych tu wspomnień, które później pojawiają się w twórczości noblisty, nie stanowią po prostu dodatkowej przyprawy do lektury. Z drugiej strony, to przecież prawdziwa przyjemność je odnajdywać:
- „Śnieg jest nieodłącznym elementem moich stambulskich wspomnień z lat dziecinnych. Niektóre maluchy nie mogą się doczekać pierwszego dnia wakacji – ja nigdy nie mogłem doczekać się śniegu.”
- „Kiedy już nauczyłem się czytać, najbardziej ekscytowały mnie wydawane przez wuja książki dla dzieci, których setki dostawałem w prezencie. Niebawem znałem je wszystkie na pamięć (wybór baśni Księgi tysiąca i jednej nocy, kolejne tomy Brata sokoła, baśnie Andersena, encyklopedia odkryć i wynalazków)”

Zachęcam do poszukiwań śladów z tej książki, w innych powieściach Orhana Pamuka, ale też odkrywania pamięci własnego dzieciństwa, własnego Bosforu.

2 komentarze:

Beata Woźniak pisze...

Szerokie cytaty:) Mam nadzieję, że niedługo dostanę w swoje ręce:) pozdrawiam

Anna pisze...

Brzmi ciekawie. Ja męczę własnie inną książkę Pamuka i na pewno potem zrobię sobie od niego przerwę.