28.07.2009

Aga czyta Noblistów

Kogo już znam i czytałam?

Idąc chronologicznie:

1905 - Henryk Sienkiewicz - przeczytałam: Quo Vadis, W pustyni i w puszczy, Krzyżaków, opowiadania i 1/3 Potopu. Ta jedna trzecia skutecznie zniechęciła mnie do reszty trylogii.

1921 - Anatole France - zupełnie niedawno przeczytałam Zbrodnię Sylvestra Bonnard. Nawet nie wiedziałam, że France otrzymał Nobla :)

1924 - Władysław Reymont - tylko Chłopów i w sumie chyba nie mam ochoty pogłębiać znajomości z tym panem.

1928 - Sigrid Undset - jako pacholę przeczytałam Krystynę córkę Lawransa. Wiąże się z tym anegdota. Wynalazłam nazwisko autorki w encyklopedii i koniecznie zapragnęłam przeczytać wyżej wymienioną książkę. Lat miałam jakieś trzynaście, może trochę mniej. W bibliotece książka była, ale pani powiedziała, że mi nie wypożyczy, bo nie jest to pozycja dla dzieci. Serio. Okropnie rozczarowana i wkurzona wróciłam tego samego dnia z karteczką od mamy z "uprzejmą prośbą o wypożyczenie córce książki". Ha! Przeczytałam od deski do deski. Ostatnio jednak w rozmowie z koleżanką z pracy (miłośniczką literatury) weszłyśmy na temat tej książki i myślę, że jako dorosła kobieta zrozumiałabym z niej więcej.

1947 - André Gide - przeczytałam Lochy Watykanu. Dawno to było.

1949 - William Faulkner - mam za sobą Wściekłość i wrzask. Zostaje w pamięci.

1954 - Ernest Hemingway - nikogo nie oszołomię swoim oczytaniem z zakresu jego twórczości. Przeczytałam na pewno Słońce też wschodzi i Stary człowiek i morze. Może jescze coś, ale żaden z tytułów nie bije mnie po oczach. Trochę mi wstyd...

1957 - Albert Camus - to moje czytelnicze odkrycie. Zanim w klasie maturalnej kazali czytać Dżumę miałam już za sobą duży kawałek twórczości Camus. Na pewno czytałam Obcy, Upadek, Wygnanie i królestwo, próbowałam też przebrnąć przez esej Człowiek zbuntowany.

1962 - John Steinbeck - niestety tylko Myszy i ludzie. Niestety, bo zawsze chciałam przeczytać coś jeszcze, ale Steinbeck nie był mi po drodze.

1964 - Jean-Paul Sartre - na fali zainteresowania Albertem Camus udało mi się coś przeczytać, ale nie potrafię przypomnieć sobie tytułu. Książkę gdzieś mam.

1976 - Saul Bellow - na studiach kazali przeczytać powieść pt: Herzog. Nie bardzo mi się podobała.

1980 - Czesław Miłosz - prozy żadnej, tylko kilka wierszy. Generalnie wstyd. To polski Noblista, którego znam najmniej.

1982 - Gabriel Garcia Márquez - czytałam, ale mi nie podszedł. Nie przebrnęłam przez Miłość w czasach zarazy i Sto lat samotności. Przeczytałam Nie ma kto pisać do pułkownika.

1983 - William Golding - czytałam tylko Władcę much. Mocna rzecz.

1996 - Wisława Szymborska - to wiadomo :) Czytałam, mam nawet jeden zbiorek. Chętnie wrócę.

2003 - J.M. Coetzee - bardzo skromnie, bo tylko Hańba. Hańba, że nic więcej.

2007 - Doris Lessing - ostatnio maleńki zbiorek opowiadań Pokój nr 19. Pozostawił mnie w stanie głębokiej potrzeby przeczytania kolejnych książek tej Noblistki.

I tyle. Jak widać moje czytanie nie wykracza ło zbytnio poza nurt powieści anglojęzycznych. Chcę na pewno poczytać Orhana Pamuka (mam trzy książki w domu), Doris Lessing (też trzy) oraz wrócić do Hemingwaya i Steinbecka. Innych planów na razie nie mam, bo i większość nazwisk na liście Noblistów brzmi dla mnie obco. Poczytam jakie inni recenzują książki i wyruszę w podróż śladami wielkich literatury.

Brak komentarzy: