Dodatkowego smaczku powieści dodaje fakt, że niejako jest ona inspirowana doświadczeniami samego autora. W latach 20-tych Steinbeck, podobnie jak główni bohaterowie „O myszach i ludziach”, pracował jako wędrowny pracownik rolny, a postać Lenniego została oparta na spotkaniu pisarza z umysłowo upośledzonym mężczyzną skłonnym do nagłych wybuchów gniewu.
Jest to książka niesamowicie pesymistyczna i bardzo przygnębiająca. Pierwszym i chyba najbardziej rzucającym się w oczy motywem jest samotność dręcząca niemal wszystkich bohaterów. Mimo, że George ma Lenniego, uczucie wyobcowania go nie opuszcza – wędruje od farmy do farmy, nie ma rodziny, nie ma domu, nigdzie nie należy. Samotne są także inne postaci tej historii – Candy, stary, schorowany pracownik, którego jedynym kompanem jest pies, Crooks, którego alienacja wynika z odmiennego kolory skóry i żona Curly’ego, nieszczęśliwa w małżeństwie, szukająca jakiejś rozrywki poza czterema ścianami domu. Steinbeck ukazuje również smutną prawdę o świecie – przetrwają tylko najsilniejsi, słabi i bezużyteczni nie zasługują na życie, nie są nikomu potrzebni. Jedynym, nikłym światełkiem w tej wszechogarniającej beznadziei jest marzenie Lenniego i George’a o własnej farmie i kawałku ziemi. Jednak nawet ono legło w gruzach udowadniając daremność i niemożność spełnienia amerykańskiego snu.
„O myszach i ludziach” to opowieść niezmiernie smutna, wdziera się w czytelnika i tkwi w nim jeszcze długo po odłożeniu książki na półkę. Warto.
3 komentarze:
Czytałam już Steinbecka Na wschód od Edenu, ale nabrałam teraz smaku na Myszy i ludzie:)
Dodałam etykietę z Faulknerem.
A ja właśnie "Na wschód od Edenu" mam na półce ;) "Myszy i ludzie" naprawdę warto przeczytać, poza tym to króciutka książka, więc nie zajmuje dużo czasu ;)
Już tyle dobrego słyszałam o tej pozycji, że po prostu muszę ją przeczytać, nie ma innego wyjścia! ;) Z Twojej i (nie tylko Twojej) recenzji wynika, że to opowieść, która mocno zapada w pamięć i porusza do głębi.
Prześlij komentarz